„Dziegieć zwyczajny”, a „Smoła okrętowa” i „Smoła szewska”
I tak Pix liquida, inaczej Pyroleum Pini, Resina empyreumatica liquida, albo „Dziegieć zwyczajny”, otrzymywano przez suchą destylację drzew iglastych, szczególnie sosny pospolitej (…) i cedru. Wedle słów Koskowskiego dziegieć zwyczajny przedstawia się w postaci płynu gęstego, lepkiego, przeświecającego w cienkich warstwach, barwy brunatno-czarnej, zapachu przyswędkowego. Jego właściwości fizyczne charakteryzował następująco: dziegieć rozpuszcza się w alkoholu bezwodnym, niezupełnie w spirytusie, eterze, chloroformie i w roztworach ługów żrących, oraz częściowo w olejku terpentynowym. W wodzie dziegieć z sosny tonie, zastrzegał.
Z „dziegciu zwyczajnego”, po skłóceniu z 10-krotną ilością wody, otrzymywano „wodę dziegciową”, którą – jak pamiętamy – Dobrowolski określił jako „wodę maziową”. Natomiast Pix navalis, (Pix nigra, Pix solida, Resina empyreumatica solida), czyli „smoła okrętowa”, wspomniana przez Dobrowolskiego po prostu jako smoła,zaś przez „Farmakologię felczerską” jako smoła czarna, stanowiła pozostałość po oddestylowaniu z dziegciu części lotnych. Koskowski opisywał ją następująco: przedstawia się w postaci twardej masy błyszczącej, barwy czarnej, na brzegach przeświecającej; pod wpływem ciepłoty ręki mięknie i daje się ugniatać na masę plastyczną; topi się w tº niższej, niż wrzenia wody. I zastrzegał równocześnie: smołę okrętową należy przechowywać w beczkach lub garnkach, z których wyjmuje się po ogrzaniu garnka, nie można owijać jej w papier z powodu silnego przylegania. Wbrew swej nazwie „smoła okrętowa” służyć mogła także do celów farmaceutycznych, po stopieniu na kąpieli wodnej, przecedzeniu przez płótno isilnym wyciśnięciu. Dopiero wtedy można było ją zastosować do plastrów, maści, mydeł…
Z kolei przez stopienie smoły okrętowej, dziegciu, wosku i dodanie olejku terpentynowego i wody otrzymywano „smołę szewską” – Pix sutoria.
Oleum betulinum
Ale owych dziegciów było u Koskowskiego, poza „dziegciem zwyczajnym”, jeszcze sporo. Oleum betulinum, Oleum Betulae empyreumaticum, Pix betulina – „dziegieć brzozowy” otrzymywano przy destylacacji suchej korzenia, drewna lub kory różnych gatunków brzozy, (…) przeważnie w Szwecji, Finlandji i Rosji. Nie dziwmy się zatem, że przetwór ten posiadał łacińskie nazwy synonimowe, nawiązujące do częstego miejsca pochodzenia: Oleum Rusci lub Oleum moscoviticum. Koskowski charakteryzował dziegieć brzozowy następująco: jest płynem gęstym, czarno-brunatnym, w cienkich warstwach przeświecającym; zapach ma ostry, przenikliwy. Właściwości fizyczne dziegciu brzozowego były podobne, jak „dziegciu zwyczajnego”: rozpuszcza się w alkoholu bezwodnym i chloroformie, w znacznym stopniu rozpuszcza się w spirytusie 90º i eterze, częściowo w wodzie i olejku terpentynowym. Zawierać miał według Koskowskiego gwajakol, krezol, krezole, ksylenole i ślady fenolu.
Dziegieć bukowy i jałowcowy
Zapewne kuzaskoczeniu Czytelników napiszemy, że dziegieć bukowy (Oleum Fagi empyreumaticum), ten sam zatem, który posiadał cytowane powyżej monografie w „Farmakopei Austriackiej” VI, VII i VIII. Koskowski potraktował bardzo skrótowo: dziegieć bukowy jest płynem gęstym, barwy czarno-brunatnej, w cienkiej warstwie przezroczystym, cięższym od wody, o smaku gorzkim, piekącym. Właściwości fizyczne były tutaj nieco odmienne, jak dziegciów: „zwyczajnego” i brzozowego: rozpuszcza się klarownie w anilinie, częściowo w chloroformie i eterze, i niewiele w olejku terpentynowym.
Natomiast najobszerniej pisał Koskowski o… dziegciu jałowcowym – Oleum Juniperi nigrum, Pix Juniperi, Oleum Cadinium, Oleum Juniperi empyreumaticum, otrzymywanym przy destylacji suchej drewna i gałęzi różnych gatunków jałowca, przeważnie Juniperus oxycedrus (…) we Francji południowej i na Węgrzech. Zastrzegał przy tym Koskowski, że przy destylacji dziegciu jałowcowego frakcja zebrana do 300º powinna wynosić przynajmniej 50% ilości wziętej do destylacji. Jak wyglądał? Jest płynem gęstawym, dość przezroczystym, czerwono-brunatnym lub czarno-brunatnym, w cienkiej warstwie żółtym o ostrym smaku korzennym. Rozpuszczał się w eterze, z którego dość szybko wydziela się osad kłaczkowaty; w chloroformie, spirytusie, eterze naftowym. W siarczku węgla rozpuszczał się częściowo, natomiast prawie nie rozpuszcza się w wodzie. Wedle danych Koskowskiego zawierał fenole, węglowodory aromatyczne i ich pochodne metylowe i etylowe.
Dziegieć z… kalafonii!
Najbardziej nietypowym pośród wszystkich opisanych w „Nauce o przyrządzaniu leków i ich postaciach” dziegciów roślinnych był chyba „olej żywiczny”, Pyroleum Colophonii, otrzymywany przez destylację suchą kalafonji, otrzymanej z żywicy świerkowej. Jak pamiętamy z artykułu o olejku terpentynowym (https://www.aptekarzpolski.pl/receptura/surowce-recepturowe-dawniej-i-dzis-olejek-terpentynowy/ ) kalafonia to – zgodnie z obowiązującą „Farmakopeą Europejską 10” – pozostałość po destylacji lotnego olejku z oleożywicy otrzymywanej z różnych gatunków Pinus. Niegdyś stosowana była na recepturze powszechnie, obecnie nie figuruje na liście surowców farmaceutycznych. Ogrzana rozkłada się w tº 150º, wydziela gazy oraz węglowodory, które się skraplają, a w retorcie pozostaje węgiel. Tak otrzymany olej żywiczny jest płynem gęstawym, żółtym lub żółto-brunatnym, przezroczystym o zapachu przyswędkowym. Rozpuszczalny był w chloroformie, eterze i kwasie octowym lodowym. Jak wyjaśniał Koskowski olej żywiczny składał się przeważnie z węglowodorów i zawierał kwasy żywiczne, stosowano go zaś do przyrządzania plastrów kauczukowych.
Czytaj także: Surowce recepturowe dawniej i dziś – olejek terpentynowy.
Anthrasoli Pittylen. W użyciu są przyjemniejsze…
Tak właśnie zachwalał profesor Koskowski dziegcie oczyszczone lub te, które poddano kondensacji z innemi związkami chemicznemi. Należał do nich Anthrasol, czyli mieszanina oczyszczonych dziegci jałowcowego i z węgla kamiennego z dodatkiem niewielkiej ilości olejku miętowego. Był to płyn rzadki jasno-żółty, rozpuszczalny w alkoholu, acetonie, olejach tłustych, parafinie płynnej. Mógł być substancją czynną maści i mydeł.
Z kolei Pittylen, czyli Pix methylenata był produktem kondensacyjnym dziegciu drzewnego z formaldehydem. Co ciekawe, był to proszek bezkształtny, lekki, barwy żółto-brunatnej z lekkim zapachem dziegciowym. Używany był do produkcji mydeł płynnych, rozpuszczał się natomiast w 10-ciokrotnej ilości spirytusu 95º, eteru, chloroformu, acetonu, terpineolu, kolodionu, dając roztwór ciemno-brunatny.