Jak otrzymywano maź?
Bardzo obszernie kwestię tę wyjaśniał Michał Ludwik Dobrowolski, dzięki czemu możemy dowiedzieć się, jak w drugiej połowie XIX wieku otrzymywano dziegieć: maź otrzymują przez zamknięte wypalanie drzewa bukowego oraz wielu drzew szpilkowych. Suche łuczywo, wióra lub trociny tych drzew, które nie wydają wiele terpentyny, zgromadzają w stożki, obsypują mchem i ziemią, które zapalają od wewnątrz, przez co maż zanieczyszczona płynem brudno-cisym odpływa do podstawionego w ziemi naczynia. Po skończonem wypaleniu się stożka odlewają płyn wodny od mazi. Dobrowolski podkreślał, że w niektórych krajach, a osobliwie w Norwegii otrzymują maź w odpowiednio urządzonych piecach. I tu nadstawmy ucha: przez takie przekraplanie (…) otrzymują w niektórych stronach Galicyi i Królestwa olej brzozowy z kory drzewa brzozowego (…). Jestto zwany dziegieć (zwany także oskoła, jaskoła), który u ludu od dawna jako lek zapewnie nie bez skutków używany bywa.
A zatem w drugiej połowie XIX wieku nie dość, że Pix Liquida nie była Pini (otrzymywano ją bowiem z drewna bukowego), to jeszcze słowo „dziegieć” zarezerwowane było dla przetworu otrzymywanego z kory brzozy. Co więcej: dziegciowi temu przypisano nazwę synonimową „oskoła”, stosowaną przecież na ogół wobec… soku brzozowego!
Jak przetwarzano maź?
Sama maź, była oczywiście surowcem wyjściowym do sporządzania właściwych już leków. Posłuchajmy opisu Dobrowolskiego: rozczyn [roztwór] podobny jest wodą maziową (Aqua picis v. picea, Eau de Gourdon), dawniej w Austryi i w innych państwach, a teraz wyłącznie we Francyi jako lek używaną. Natomiast przy przekraplaniu [destylowaniu] mazi z wodą przechodzi mała ilość oleju terpentynowego ze znaczną ilością żywicy przypalonej i oleju barwy brudno cisej a woni mocnej nieprzyjemnej. Dobrowolski wyjaśniał, że płyn ten zwią olejek z mazi, jest on lżejszy od wody, a znajduje pewne zastosowanie u Anglików (tar-oil) we weterynaryi. Przekraplany powtórnie z wodą odbarwia się nie utracając wiele ze swej woni.
Można było wreszcie z mazi otrzymać smołę: w retorcie pozostała stopiona masa po ostygnięciu twardniejąca, daje smołę (Pix navalis v. solida), którą otrzymują zazwyczaj przez ogrzewanie mazi na wolnym ogniu aż do zgęszczenia. Smoła topi się w wodzie wrzącej, rozpuszcza się powoli w wyskoku, eterze, w węglanach alkalicznych i alkalijach gryzących. Maź da się zamienić w stan stały przez dodanie 1/16 magnezyi palonej lub wapna.
„Osobliwki maziowe”, czyli zastosowanie… wewnętrzne!
Informacje dotyczące powszechnego wręcz stosowania mazi w europejskim lecznictwie drugiej połowy XIX wieku zebrał szczegółowo Dobrowolski: maź, jako środek pobudzający, moczopędny, wywołujący poty, zalecana bywa przez lekarzy francuskich w katarze płuc i pęcherza, w zapaleniu kiszek i gardła, w kaszlu i astmie, a przez lekarzy angielskich w postaci nakadzań w suchotach płucnych. I uwaga! Zewnętrznie używaną bywa w długotrwałych cierpieniach skórnych, na liszaje, świerzby itp. wyrzuty. Pisząc te słowa Dobrowolski przebywał we Francji, nie dziwmy się zatem, że miał doskonałe rozeznanie tego, co w tym kraju z mazią sporządzano i produkowano: we Francyi przyrządzają z mazi: wodę, cukrowiec, maść, plastry i kapzułki. Te ostatnie zawierać mogły czystą maź norwedzką (Goudron de Norvege), połączenie mazi z kreozotem, bądź też żelazem.
Dobrowolski, publikujący równocześnie w „Czasopiśmie Towarzystwa Aptekarskiego” omówienia Wystawy Światowej w Paryżu, informował przy tym, że tego typu „osobliwek maziowych” („osobliwek”, czyli pojawiających się dopiero w aptekach leków gotowych) jest wielka liczba, a wszystkie wymienić zapewne byłoby trudno. Zastrzegał jednak, że maź stosowana jest również przez francuskich aptekarzy także do sporządzania leków recepturowych, jak byśmy to dziś powiedzieli. Po pierwsze przygotowywano „mleczankę z mazi”: 10 części mazi zmięszać dokładnie z 10 częściami sproszkowanego węglanu sodowego krysztalicznego dolewać zwolna 1000 cz. wody i przesączyć. Ale dla zgęszczonego rozczynu maziowego zastosować można było i inne proporcje: dwuwęglanu sodowego 22, mazi 25 i wody 1000 cz. Podkreślał jednak Dobrowolski, że aptekarze sporządzający zgęszczony rozczyn maziowy zastępują węglany alkaliczne amoniakiem lub też cukrem, które to ciała powiększają rozpuszczalność mazi w wodzie.
Zastosowanie zewnętrzne mazi
Wiele musiało się zmienić w ciągu trzech dekad, skoro cytowany już powyżej Lemberger (1907) pisał wyłącznie o zewnętrznym stosowaniu mazi drzewnej: używają [jej] jako środka przeciwgnilnego, nadto w chorobach skórnych. Istotą działającą w mazi są fenole.
Bardzo ciekawe informacje o terapeutycznym wykorzystaniu dziegciu przynosi nam „Farmakologja felczerska” z roku 1910. Nie podano co prawda wyraźnie, z jakiego drewna należało ją otrzymywać, ciekawostką jest jednak fakt, że obok nazwy Pix liquida pojawia się nie tylko znany nam już synonim „smoła płynna”, ale też… „dziegieć”! Nie wymieniono natomiast wcześniej stosowanej nazwy maź. Zalecono zastosowanie tylko zewnętrze, w postaci maści lub mydła do wcierań przy egzemie chronicznej, liszaju łuskowatym, pasożytnych chorobach skóry. Wymieniono również trzy bardzo ciekawe recepty, przy czym w składzie dwóch określony został on jako z nazwą synonimową Ol. rusci, której znaczenie wyjaśnimy poniżej.
Pierwsza recepta stanowiła mieszaninę równych części „dziegciu” ze spirytusem, druga – z oliwą. Pierwszej przypisano stosowanie następujące: dla codziennego smarowania (Przy łuskowatym liszaju). (…) przed smarowaniem kąpiel ciepła. Drugiej zaś: przy ekzemie ze znacznym zgrubieniem naskórka. Recepta trzecia składała się z maści cynkowej (25,0) i „dziegciu” (4,0). Należało stosować ją 2 razy dziennie, (…) przy ekzemie suchej.
Jednak „Farmakologja felczerska” wymieniała nie tylko Pix liquida, czyli smołę płynną, ale też Pix solida, smołę czarną. Zastosowanie jej było zewnętrzne, z analogicznymi wskazaniami jak Pix liquida. Wchodziła ona w skład Chartae resinosae, czyli „Papieru smołowego”, używanego przeciw gośćcowi.
Oleje przyswędkowe, zwane dziegciami
A zatem„Farmakologja felczerska” przypisała nazwę „dziegieć” do „smoły płynnej”… Jeszcze dalej poszedł profesor Bronisław Koskowski, który w drugim tomie „Nauki o przyrządzaniu leków i ich postaciach” (1929) ogólną nazwę „dziegieć” celowo używał wobec całego szeregu olejów przyswędkowych (…), otrzymywanych przy destylacji suchej produktów organicznych różnego pochodzenia.
Dziegcie, wedle Koskowskiego, były produktami surowymi, o zapachu nieprzyjemnym, a służyć mogły w lecznictwie przede wszystkim do sporządzania „mydeł dziegciowych”, twardych i płynnych.