Dlaczego genodiety są krytykowane przez specjalistów?
Wyeksponowane powyżej konsekwencje stoosowania diet redukcyjnych dobrze chyba ilustrują w co możemy popchnąć i w co popychamy pacjentów nakazując im „walkę z otyłością i nadwagą”! Potępiając bez wyczucia czyjąś nadwagę i otyłość miejmy zawsze w oczach tego właśnie pacjenta stosującego którąś z powyższych diet, gdyż to po nie sięgnie najczęściej w ramach owej „walki”.
Z karkołomności diet tych pacjenci zaczynają sobie coraz lepiej zdawać sprawę i z tego też powodu rosnącą popularnością cieszą się tzw. genodiety. To badania genetyczne kilku tzw. „markerów otyłości”, głównie genów odpowiadających za metabolizm tłuszczów i węglowodanów i genu FTO, odpowiedzialnego za poziom leptyny (hormonu decydującego o m.in. uczuciu głodu). Genodiety są bardzo drogie, płaci się za nie nierzadko kilka tysięcy złotych, a wraz z wynikiem otrzymuje gotowe jadłospisy, wskazówki dotyczące stylu życia, możliwość regularnego prowadzenia konsultacji dietetycznych.
Genodiety są jednak krytykowane przez specjalistów. Profesor Renata Kostogrys z Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie twierdzi, że brak jest naukowych dowodów na możliwość podejmowania skutecznych i bezpiecznych decyzji żywieniowych tylko na podstawie testów DNA. Z kolei profesor Michael Dansinger z Tufts School of Medicine mówi, że waga to coś, co w 10% jest dyktowane przez geny, zaś w 90% przez nasz styl życia. Każdy znajduje się w grupie ryzyka, jedni bardziej, inni mniej. Nasze zrozumienie interakcji pomiędzy żywnością i genetyką jest na razie w powijakach. Niewykluczone, że w przyszłości, wraz z rozwojem badań będziemy mogli wykorzystać tę wiedzę w sposób bardziej efektywny.
Czy istnieją leki na otyłość?
Czytelnicy „Aptekarza Polskiego” zapytają zatem: jak bezpiecznie obniżać masę ciała, skoro popularne diety redukcyjne są w istocie niebezpieczne, a równocześnie wciąż musimy mieć na uwadze, aby nieodpowiedzialnym słowem nie skrzywdzić pacjenta? Pierwsze, co farmaceucie w tym momencie przychodzi do głowy to oczywiście – zastosować leki! Jak jednak pokazuje doświadczenie, wszystkie dotychczasowe tego typu próby okazały się obarczone ryzykiem.
Historia leków z sibutraminą
Wszyscy pamiętamy historię stosowania leków z sibutraminą. Działała ona ośrodkowo, hamując zwrotny wychwyt serotoniny i nasilając poposiłkowe uczucie sytości. Ograniczała równocześnie zwrotny wychwyt noradrenaliny i nasilała termogenezę. Działania niepożądane, takie jak suchość w jamie ustnej, zaparcia, czy bezsenność, można było nie tyko przewidzieć, ale i wytrzymać, pojawiły się jednak znacznie poważniejsze: wzrost ciśnienia tętniczego i przyspieszenie akcji serca. U pacjentów z chorobami sercowo-naczyniowymi dochodziło m.in. do zawałów mięśnia sercowego i udarów mózgu oraz zatrzymania akcji serca! Wszystko to sprawiło, że w 2010 roku Europejska Agencja ds. Leków (EMA) zawiesiła pozwolenie na dopuszczenie leku do obrotu, stwierdzając, że ryzyko stosowania przewyższa potencjalne korzyści.
Orlistat – działania niepożądane nie dla każdego do zaakceptowania
Kolejnymi lekami o których warto wspomnieć są te zawierające orlistatjako substancję czynną. Mechanizm działania jest tutaj zupełnie odmienny: lek hamuje działanie lipazy trzustkowej i żołądkowej, ograniczając tym samym hydrolizę tłuszczów, skutkiem czego 30% spożytego tłuszczu nie wchłania się. Brzmi bardzo zachęcająco, jednak taki właśnie mechanizm działania skutkuje nieprzyjemnymi działaniami niepożądanymi. Występują gazy jelitowe, plamiące biegunki tłuszczowe i wycieki z odbytnicy, nietrzymanie stolca, zwiększona częstotliwość bolesnych wypróżnień, uczucie dojmującego zmęczenia i osłabienia. Pojawić mogą się choroby dziąseł, skórne reakcje alergiczne. Dochodzi także do zahamowanie wchłaniania witamin A, D, E, K.
Suplementy diety „na odchudzanie” – czy mogą nieść zagrożenia?
Pacjenci oczywiście wiedzą o tym wszystkim, spędzając po kilka godzin dziennie na blogach internetowych: znamy przecież świetnie z własnego doświadczenia sytuacje w których pacjent jest lepiej oczytany w literaturze fachowej, także tej anglojęzycznej, aniżeli fachowy pracownik ochrony zdrowia! Pacjenci świetnie wiedzą nie tylko o działaniach niepożądanych leków „na nadwagę i otyłość”, ale również o niskiej skuteczności suplementów diety. Te zawierają najczęściej albo kofeinę, która nasila termogenezę i przy okazji poważnie może zaszkodzić, zwłaszcza osobom z chorobami układu sercowo-naczyniowego, albo jod, który prowadzić może do zaburzeń gospodarki hormonalnej. To jednak nie jest największy problem z suplementami diety.
Na ostatnim V Kongresie Żywieniowym organizowanym przez Państwowy Zakład Higieny dr hab. Regina Wierzejska, wieloletni pracownik Instytutu Żywności i Żywienia, nie wahała się poruszyć bardzo trudny temat niezgodności treści etykiet suplementów diety, głównie tych „na odchudzanie”, z ich rzeczywistym składem: coraz więcej z nich jest zafałszowanych substancjami do stosowania tylko w lekach lub zupełnie zakazanymi w użyciu (…). W wyniku kontroli laboratoryjnej najczęściej stwierdza się obecność sibutraminy, johimbiny, substancji przeciwdepresyjnych, a w niektórych preparatach nawet amfetaminy i jej pochodnych. Następnie przytoczyła dane zgodnie z którymi 20% suplementów diety zawiera, co najmniej jeden nie dopuszczony składnik, a z uwagi na ilość suplementów dostępnych w sprzedaży (zwłaszcza w Internecie) stwierdzane przypadki zafałszowań określa się, jako wierzchołek góry lodowej.
Czy leki przeczyszczające mają sens w odchudzaniu?
Poza typowymi lekami i suplementami diety „na odchudzanie” jest też i trzecia droga. Często spotykaną praktyką jest mianowicie chroniczne przyjmowanie leków przeczyszczających, najczęściej tych roślinnych, uważanych za jakoby „bezpieczne”. Faktycznie, powodują one szybki spadek masy ciała, po pierwsze związany on jest jednak z odwodnieniem, któremu towarzyszą poważne zaburzenia gospodarki elektrolitowej, po drugie – z niedożywieniem, na skutek przedwczesnej ewakuacji treści pokarmowej z jelit. Pojawiają się wówczas bardzo niebezpieczne niedobory praktycznie wszystkich składników pokarmowych. Każdy farmaceuta powinien zatem w sposób szczególny potępiać takie właśnie stosowanie leków przeczyszczających i zwracać uwagę w jakim rzeczywiście celu pacjenci je kupują!
Czytaj także: Czym jest intermittent fasting, czyli post przerywany?