Strach ma wielkie oczy?
Po intensywnych pierwszych tygodniach pandemii nadszedł dla pacjentów czas uspokojenia, wyciszenia i (tak mi się przynajmniej wydaje) refleksji. Bo jak inaczej odnieść się do sytuacji, że znaczna część pacjentów posiada obecnie zapas leków przeciwgorączkowych, przeciwbólowych i wzmacniających organizm na najbliższe kilka-kilkanaście miesięcy? Czytaj więcej: Naukowcy o problemie nierzetelnych publikacji na temat koronawirusa.
Potwierdzeniem tej sytuacji jest ich obecne podejście do kwestii zaopatrzenia w leki. Dla tych, którzy zrobili duże zapasy wizyta w aptece ogranicza się do zakupów pierwszej potrzeby. Aktualnie są to plastry, żele na stłuczenia czy też kremy z filtrem przeciwsłonecznym.
Drugą grupę stanowią pacjenci przewlekle chorzy. Ich zapasy albo się już skończyły, albo zostały zaplanowane na krótszy okres czasu. W kontekście tych pacjentów widać jednak pewną zmianę zachowania wobec tej sprzed wybuchu pandemii. Tak zwany koszyk zakupowy jest w ich sytuacji znacząco większy. Będąc w aptece starają się kupić to, co może okazać się przydatne w najbliższej przyszłości. Robią to jednak z umiarkowaniem i w sposób przemyślany. A to już zdecydowanie odmienna postawa od tej, z jaką przyszło nam się zmierzyć w marcu.
Co pandemia zmieniła w nas samych, farmaceutach?
Nie sposób przejść obok takiej sytuacji obojętnie. Nie tylko zachowanie pacjentów i postrzeganie przez nich świata dookoła uległo zmianie. Ta zmiana dotknęła również i nas – pracowników aptek. Zarówno tych zza pierwszego stołu, jak i tych za biurkiem w gabinecie kierownika apteki.
W kontekście farmaceutów mających kontakt z pacjentami na pewno nie da się uniknąć stwierdzenia, że pandemia wyostrzyła ich zmysł „samoobrony”. Postępujący dotychczas trend otwierania się aptek na pacjentów został niejako wyhamowany przez niewidzialnego wroga, jakim okazał się koronawirus. W zdecydowanej większości z nich pojawiły się znowu szyby ograniczające kontakt farmaceutów z osobami z zewnątrz. Potrzeba było zjawiska na miarę pandemii, aby przypomnieć sobie, że apteka to jednak nie sklep, a klienci to przecież pacjenci.
Zaistniała sytuacja zaowocowała również czymś innym – wzmocnieniem relacji pomiędzy farmaceutami w zespole. Wszak wspólny wróg – jakim okazał się wirus – jednoczy jednostki. Mobilizacja i zaangażowanie, jakim musieliśmy się wykazać w obliczu pandemii, dla wielu z nas zmieniło postrzeganie innych – ze zwykłych współpracowników na kolegów i koleżanki z pracy. Śmiało można zatem stwierdzić, że choć zmęczeni, to z epidemii wychodzimy wzmocnieni. Ale czy gotowi na drugą falę? Czytaj więcej: Relacje międzyludzkie w czasach epidemii.
Apteki, a druga fala epidemii
Mając na uwadze fakt, że zdecydowana większość ekspertów przewiduje drugie uderzenie koronawirusa, rozsądnym wydaje się być na nie przygotowanym. Tylko jak się do niego przyszykować? A może wbrew pozorom jesteśmy już gotowi? Czytaj więcej: Ochrona zdrowia w czasie epidemii: Rekomendacje Rady Ekspertów
Odpowiedź na to pytanie nie jest jednoznaczna. Biorąc jednak pod uwagę liczne obostrzenia i ograniczenia, jakie wprowadziliśmy w aptekach, a także niewyprzedane zapasy leków i suplementów diety wydaje się, że jesteśmy choć w części przygotowani. Przynajmniej w kwestiach technicznych.
Inaczej sprawa zapewne wygląda pod względem psychofizycznym każdego z nas. Bo nie każdy chyba chciałby doświadczyć znowu takiej sytuacji, jaka miała miejsce w marcu. Tu z ratunkiem może jednak przyjść zmodyfikowana przez czas postawa samych pacjentów. Wszak nie będzie to już pierwszy raz, kiedy zetkną się oni z wszechobecnym wirusem. A nauka, jaka płynie z pierwszej fali jest jedna – zachować zdrowy rozsądek.