Ignacego Łukasiewicza kojarzymy głównie z lampą naftową, a mieszkańcy Rzeszowa, Gorlic i okolicznych miejscowości mocno pielęgnują pamięć o przemyśle naftowym. Jednak osoby związane z ochroną zdrowia wiedzą, że był on także farmaceutą. Takie są suche fakty, ale sam Łukasiewicz to zaskakująco barwna postać.
Rok 2022 przez Sejm został ustanowiony rokiem Ignacego Łukasiewicza. Sama uchwała to jednak tylko dokument. Jak przybliżać dzieciom, młodzieży czy studentom wiedzę o Ignacym Łukasiewiczu?
Zacznijmy od pochodzenia. Łukasiewicz był szlachcicem, Polakiem pochodzenia ormiańskiego. Patriotyzm w jego rodzinnym domu był podtrzymywany i kultywowany mimo zaborów. Ojciec brał udział w powstaniu kościuszkowskim, a ojcowska szabla z tego okresu była wręcz czczona.
Apteka jako miejsce działań konspiracyjnych
Będąc pod austriackim zaborem Łukasiewicz został jednym z agentów działających na terenie Galicji, a apteka była doskonałym miejscem do działań konspiracyjnych. To tam – podobnie jak dziś – przewijał się cały przekrój społeczeństwa. Nie mogły więc wzbudzać podejrzeń zaborcy osoby odwiedzające to miejsce, które tak naprawdę były powiązane z niepodległościowym podziemiem. Władze nie były w stanie skutecznie zidentyfikować konspiratorów z siatki operacyjnej licznie odwiedzających aptekę.
Udział w powstaniu krakowskim
Niedługo później wybuchło w Krakowie powstanie (tzw. powstanie krakowskie), lecz niestety zostało szybko stłumione. Powstanie rzeszowskie, w którym miał wziąć udział Ignacy nawet nie zdążyło wyruszyć na barykady. Po schwytaniu powstańców krakowskich podziemie stopniowo było „rozpracowywane” przez zaborcę. W końcu trop trafił do Łukasiewicza, który został aresztowany. Milczał jednak, nawet gdy „nie szczędzono mu razów”.
Lata spędzone w więzieniu
Zdecydowano się na przeniesienie Ignacego z Rzeszowa do Lwowa. Tam dwa lata spędził w więzieniu, w którym próbowano wydobyć od niego cokolwiek, a posługiwano się złym traktowaniem i trzymaniem w ciemni. Wszystko na nic – milczał. Z braku dowodów na jego udział w powstaniu krakowskim oraz ze względu na nasilające się ruchy rewolucyjne w Europie (Wiosna Ludów) pozostał ostatecznie wypuszczony.
Otrzymał nadzór policyjny i musiał stawiać się w sądzie na wezwania. Kontrolowany, najprawdopodobniej nie zdecydował się już na działanie w akcjach niepodległościowych, bądź po prostu nie mamy na takie ruchy dowodów – mógł się przecież doskonale maskować. Później, już jako znacząca osoba w świecie nauki i biznesu, wspierał kolejne powstanie – listopadowe, a jego uczestnikom pomagał finansowo. Niestety w związku z powyższymi ”przygodami”, miał spory problem przy zdobywaniu wykształcenia…
Powrót do Rzeszowa i praca w aptekach
Po przeprowadzce z rodziną z powrotem do Rzeszowa Łukasiewicz rozpoczął naukę razem z bratem w gimnazjum Ojców Pijarów. W nauce prześcigał swojego starszego brata zarówno pod względem ocen, jak i pracowitości. Niestety sytuacja finansowa domowników pogorszyła się po śmierci ojca i z tego powodu Ignacy naukę musiał zakończyć wcześniej niż brat. Podjął pracę zarobkową, jednak zdaje się, że nie był tym specjalnie przejęty. Trafił do aptek – tam pracował jako praktykant. Była to dla niego nie tylko praca, ale również poniekąd kontynuacja nauki w dziedzinie chemii i farmacji.
Najpierw pracował w Łańcucie u Antoniego Svobody. Od właściciela apteki otrzymał opinię pracowitego i bardzo rodzinnego człowieka. W 1840 roku zdał egzamin tyrocynalny przed Gremium Aptekarskim Obwodowym w Rzeszowie. Asystent apteczny, na którego awansował Ignacy nie jest stanowiskiem analogicznym do dzisiejszej pomocy aptecznej. Było to całkowicie inne zajęcie, choć nazwa jest dość zbieżna.
Wyboista droga do ukończenia studiów farmaceutycznych
Egzamin był sporym wyzwaniem – wymagał znajomości farmakognozji, podstaw botaniki czy odczytywania recept. Od 1841 roku pracował również w aptece Edwarda Hübla w Rzeszowie. Po aresztowaniu i wspomnianym dozorze policyjnym wydawałoby się, że nie ma szans na otrzymanie dyplomu magistra farmacji. Pomógł mu jednak jego nowy pracodawca – Piotr Mikolasch, u którego pracował od 1848 roku. Dzięki swoim znajomościom udało mu się wysłać Ignacego na studia w Krakowie.
Po zaliczeniu dwóch semestrów wystosował prośbę do władz uczelni Uniwersytetu Jagiellońskiego z zapytaniem o możliwość zdania egzaminu magisterskiego po roku studiów. Motywacją do takiego postawienia sprawy było tempo, w jakim zaliczał przedmioty. Po dwóch semestrach miał już zdaną większość egzaminów, które były przewidziane na 2 lata studiów. Niestety otrzymał odpowiedź odmowną.
Na ostatni semestr studiów przeniósł się do Wiednia i to tam otrzymał „Dyplom Farmacji”. Co ciekawe – dyplom ten był nie z Wydziału Farmaceutycznego, lecz z Wydziału Medyczno-Chirurgicznego. Droga formalnego wykształcenia tutaj się kończy. Można jednak śmiało stwierdzić, że wyposażony w taką wiedzę, Łukasiewicz mógł się nauce się realnie odwdzięczyć. I tak też zrobił…
Na zapleczu apteki, czyli pierwsze badania nad destylacją ropy naftowej
Po powrocie do Lwowa – już jako farmaceuta – Ignacy dostał w aptece nowe zadania. Pracodawca zlecił mu badania nad destylacją nafty. To nie jest jedyny moment w życiorysie Łukasiewicza, gdzie biznes przeplatał się z nauką. Nie ulega jednak wątpliwości, że to połączenie daje znakomite rezultaty. Nauka otrzymuje finansowanie, a działalność komercyjna – wynalazki, które służą ludziom. Nauka bez pieniędzy ma ogromnie ograniczone możliwości, a brak innowacji w firmie oznacza stagnację. Badania na zapleczu apteki ruszyły więc pełną parą…
We współpracy z Janem Zehem
Kiedy część ludzi próbowała nieudolnie destylować ropę w celu uzyskania alkoholu, Ignacy w ropie naftowej upatrywał czegoś więcej, niż „alkoholowych doznań”. Nie działał sam, miał w całym przedsięwzięciu pomocnika, którym był Jan Zeh – asystent pracujący w aptece. Otrzymali do testów nowe paliwo, jakim był jasnożółty destylat.
Prototyp lampy i pierwszy destylat
Lwowski blacharz Adam Bradkowski na zlecenie Ignacego wykonał lampę przystosowaną do tego płynu. Do pełnego sukcesu potrzeba było jeszcze kilku modernizacji. Teraz nazwalibyśmy tę lampę i paliwo prototypem, ale Piotr (właściciel apteki) uznał to za wielki sukces i szukał możliwości spieniężenia wynalazku. Destylat nie był jednak jeszcze idealny ani zbyt dobrze opisany. Potrzeba było dalszych badań, dlatego w Gorlicach Ignacy Łukasiewicz dalej ulepszał naftę i samą lampę.
Proces ulepszania właściwości użytkowych lampy
W 1854 roku uzyskał już naftę użyteczną do stosowania w pomieszczeniach. Jednak nadal jednym z głównych problemów było dymienie. W końcu udało się pozbawić destylat tzw. lekkich frakcji – w 1852 roku wydzielili naftę frakcjonowaną destylacją. Proces polegał na tym, że ropa była podgrzewana do 200°C w kotłach bez dostępu powietrza. Dalsza rafinacja nafty następowała za pomocą stężonego kwasu siarkowego i sody – warto zauważyć, że ten element rafinacji jest stosowany również aktualnie.
Jedna lampa zamiast piętnastu świec
Samo wytworzenie lampy, chociaż sensacyjne w tamtych czasach, aktualnie może nie robić już takiego wrażenia. Jednak wówczas ludzie mogli zastąpić około 15 świec jedną lampą naftową, aby otrzymać porównywalne światło. Jednak to nie lampa była głównym osiągnięciem, ale cały przemysł naftowy. Wytwarzanie asfaltu na drogi, oleje i smary do maszyn oraz parafina – to wszystko dzięki pracy Ignacego.
Jak lampa naftowa uratowała życie pacjenta…
Historię pierwszego wykorzystania lampy wszyscy jest szeroko znana i stała się wręcz legendą krążącą w opowieściach o Ignacym Łukasiewiczu. Przypomnijmy ją jednak. Do apteki Piotra Mikolascha późnym wieczorem przybiegł pielęgniarz szukający Ignacego. Zastał go, ponieważ ten z trudem odrywał się od badań prowadzonych w aptece i przesiadywał tam do późna, nawet po zakończonej pracy. Pielęgniarza wysłał chirurg ze szpitala – Doktor Zaorski, który właśnie przeprowadził udaną operację. Przekazywał, że pacjentowi życie uratował nie tylko lekarz, lecz i lampa naftowa. Bez niej – w ciemnościach – nie byłoby zabiegu, a pacjent nie przeżyłby do rana. To była najprawdopodobniej pierwsza na świecie nocna operacja.
Dzięki temu wydarzeniu dyrekcja szpitala zarządziła zmianę oświetlenia. Historycy twierdzą, że 500 kilogramów nafty zamówionej przez szpital główny we Lwowie jest pierwszą transakcją przemysłu naftowego w historii.
Opatentowanie wynalazku
Wynalazek został opatentowany w Austrii otrzymali go wspólnie Ignacy razem z Janem Zehem. W 1873 roku na wystawie w Wiedniu Łukasiewicz prezentował produkty jako dyrektor kopalni oleju w Bobrówce oraz jako właściciel rafinerii w Polance. To tam wyrabiana była nafta, benzyna i oleje maszynowe. Wystawiane były również kamienie pospolicie występujące w pokładach ropy naftowej. Miało to wzbudzać większe zainteresowanie stoiskiem oraz było w gruncie rzeczy, swego rodzaju marketingiem.
„Na nafcie straciłem mienie, na nafcie je zdobędę”
Eksperymenty prowadzone przez naszego wynalazcę to ogień i substancje łatwopalne. Ten mariaż musiał co jakiś czas dawać się we znaki. Dziś Ignacy byłby swoistym trenerem strażackim – podczas kolejnych eksperymentów w aptece w ratuszu dużo nie brakowało, aby miasto zostało pozbawione i ratusza i apteki. Ekstrakcja benzyny, którą przeprowadzał Ignacy na zapleczu spowodowała pożar, jednak na szczęście za pomocą koców udało się zdusić ogień. Łukasiewicz doświadczenie strażackie zdobywał już w wieku dziecięcym, ponieważ Dwukrotnie dochodziło do pożarów w jego dworku, chociaż wtedy wyjątkowo przyczyną nie były eksperymenty naszego wynalazcy. Również w rafineriach zdarzały się pożary. Po jednym z poważniejszych Łukasiewicz powiedział „Na nafcie straciłem mienie, na nafcie je zdobędę” i… z uporem rozpoczynał wszystko od początku.
Źródeł na temat tworzonych przez Ignacego spółek, kopalń i rafinerii jest bardzo dużo. Wspólną cechą tych przedsięwzięć jest ciągła inwestycja zysku i chęć budowania potęgi naftowej na bazie swoich odkryć. Dlatego ludzi chcących inwestować i budować Ignacy bardzo cenił. W 1854 roku do Łukasiewicza przybył Tytus Trzecieski. Swojego gościa Ignacy przywitał słowami „Przywozisz ze sobą miliony!”. Była to reakcja na widok próbek ropy przywiezionych przez Tytusa. Łukasiewicz dość łatwo dał się przekonać do inwestycji w kopalnię ropy w Bóbrce. Powstała spółka Łukasiewicz-Trzecieski, której jednym z pierwszych klientów była Północna Kolej Austriacka.
Oczywiście nie wszystkie projekty naszego bohatera były udane, ale nie zawsze było to spowodowane fiaskiem badań. Spółka Łukasiewicz-bracia Zielińscy, która została utworzona jakiś czas później, bardzo szybko została unieważniona. Najprawdopodobniej przyczyną tego była spora różnica w podejściu wspólników do biznesu, ponieważ w przypadku Łukasiewicza nie chodziło mu wyłącznie o zysk.
Pozytywista, społecznik, człowiek etyczny
Istnieje również legenda (być może prawdziwa), że jego bezinteresowna działalność zszokowała pewnego Amerykanina. Był nim sam John Rockefeller, który miał nazwać naszego rodaka „wariatem”, gdy ten wyjawił wszystkie tajemnice swojego przepisu na naftę wysłannikom z Ameryki. Zaproponowano mu spory zarobek za wyjawienie technologii, lecz on odrzucił propozycję. Na odchodne poprosił, aby przekazać „temu Panu w Ameryce”, że jeżeli wzbogaci się na wynalazku Ignacego, to niech pamięta o ludziach potrzebujących pomocy. To podejście jest podsumowaniem jego myślenia o biznesie – po prostu był etyczny.
Ilości ludzi, którym pomógł nie sposób opisać w tym tekście. W 1866 roku w ramach odprowadzanych 3% zysku z kopalni w Bóbrce, pracownicy otrzymali ubezpieczenie zdrowotne. Był to swego rodzaju fundusz, który wspierał zatrudnionych podczas choroby w postaci tzw. chorobowego. Był pozytywistą, który pieniądze zarobione w swoim biznesie inwestował w edukację dzieci i młodzieży w charytatywnych działaniach. Podsumowaniem niech będzie wyróżnienie otrzymane od papieża. Za działalność charytatywną papież Pius IX w 1873 roku nadał mu tytuł Szambelana Papieskiego i odznaczył orderem św. Grzegorza. Odznaczenia te są najwyższymi, jakie osoba świecka mogła otrzymać od papieża.
Życie rodzinne
W życiu rodzinnym nie układało mu się tak dobrze, jak w świecie nauki. Majątku po rodzicach zrzekł się na rzecz siostry Emilii, lecz postawił jeden warunek. Jeżeli jego siostra doczeka się córki on weźmie ją za żonę. Na nieszczęście Emilii, Ignacy miał bardzo dobrą pamięć i upomniał się o jej córkę Honoratę jak ta tylko skończyła 18 lat. O zgodę na taki związek musiał prosić samego papieża. Małżeństwo to nie było jednak aż tak nadzwyczajne, jak mogłoby nam się aktualnie wydawać. Sam Karol Darwin ożenił się z kuzynką i miał z nią dziesięcioro dzieci. Ignacy doczekał się córki, jednak ta zmarła bardzo wcześnie, bo już po 22 miesiącach życia. Z aktualnej wiedzy medycznej można przypuszczać, że mógł mieć na to wpływ stopień pokrewieństwa. Sam Ignacy zmarł w 1882 roku na zapalenie płuc.
mgr farm. Bartłomiej Nowak
Piśmiennictwo:
Bonusiak W., Szejk z Galicji, I. Łukasiewicz 1822-1882, Rzeszów 2007.
Bonusiak W., Życie i działalność I. Łukasiewicza, Rzeszów 1985.
Karpacko-Galicyjski Szlak Naftowy, wyd. Muzeum Regionalne PTTK im. I. Łukasiewicza w Gorlicach, Gorlice 2009
Sozański J.Z., Ignacy Łukasiewicz, życie dzieło i pamięć 1822-1882, Gorlice-Bóbrka-Krosno 2004
Tomanek L. Ignacy Łukasiewicz twórca przemysłu naftowego w Polsce, wielki inicjator – wielki jałmużnik : w 75-tą rocznicę zapalenia pierwszej lampy naftowej : Komitet Uczczenia Pamięci Ignacego Łukasiewicza ; (Druk. Tow. św. Michała Archanioła)
Polska na Wystawie Powszechnej w Wiedniu 1873 r, Tom 1 Autorzy Agaton Giller