Dlaczego samotność to taka „straszna trwoga”?
Z innymi trudnościami zmagają się osoby mieszkające samotnie. Konieczność pozostania w izolacji jeszcze bardziej oddala ich od świata relacji społecznych. Zamykają się w sferze własnych myśli. Ze względu na to, że bardziej niż osoby żyjące w rodzinach negatywnie reagują na stresory, są dużo bardziej wyczulone na zagrożenie i bardziej je przeżywają.
Izolacja sprzyja natężeniu lęku o własne zdrowie, zdrowie bliskich, wzmaga poczucie zagrożenia, bezradności i bezsilności wobec rzeczywistości. Dodatkowo osoby samotne więcej czasu spędzają korzystając z mediów takich jak radio, telewizja czy internet. Obcując dłuższy czas z informacjami o zagrożeniu, kryzysie, wzroście zachorowań czy braku szczepionki na COVID-19 odrealniają się jeszcze bardziej. To zaś sprzyja zachorowaniom na depresję.
Jakie ryzyko niesie za sobą brak kontaktów społecznych?
Według lekarzy, brak kontaktów społecznych o 50% podwyższa u ludzi ryzyko rozwoju demencji, zwiększa o 29% ryzyko wystąpienia choroby wieńcowej, a o 25% ryzyko zgonu z powodu raka. Powoduje również spadek ogólnej sprawności fizycznej o 59% i o 32% podwyższa ryzyko udaru. Przewlekły stres, którego doświadcza osoba samotna, prowadzi również do podwyższania się poziomu hormonu stresu – kortyzolu. Może to powodować ryzyko wystąpienia w organizmie stanów zapalnych, chorób kardiologicznych, uszkodzenia naczyń krwionośnych, otyłości i przedwczesnej śmierci.
Innym aspektem samotności, szczególnie w grupie młodych dorosłych są ryzykowne próby przezwyciężania jej poprzez umawianie się na spotkania z osobami poznanymi poprzez popularne aplikacje internetowe. Zwłaszcza podczas pandemii jest to o wiele bardziej ryzykowne niż wcześniej, ponieważ nie jesteśmy w stanie określić, z kim kontaktował się wcześniej nowopoznany znajomy. Zwiększa to ryzyko na zachorowania na COVID-19.
Nawet jeśli nie można się spotkać z drugą osobą, można do niej zadzwonić. Opcją w takiej sytuacji stają się wideokonferencje zapewniające bezpieczny kontakt. Oczywiście nie zastąpi to realnego spotkania „twarzą w twarz”, przytulenia czy dotyku, ale jest zdecydowanie lepszą opcją, niż pozostawanie w izolacji towarzyskiej i samotne przetwarzanie napływających z mediów informacji.
Samotność – relacje w małżeństwie
Samotność w małżeństwie nie jest nowym zjawiskiem. Początkowo zakochani w sobie ludzie pod wpływem codziennych zajęć, w pogoni za pieniędzmi oddalają się od siebie. W sytuacji koniecznej izolacji, gdy muszą spędzać ze sobą więcej czasu, może dojść do załamania struktury małżeńskiej.
Z badań przeprowadzonych przez prof. Izdebskiego wynika, że aż 10% Polek i Polaków żyje w związkach równoległych. Oznacza to, że w sytuacji izolacji od kochanków, z konieczności zaczynają spędzać czas ze współmałżonkiem. To może powodować szereg konfliktów, a nawet prowadzić do zwiększonej ilości rozwodów. O ile para świadomie nie zdecyduje się przerwać związków pozamałżeńskich i odbudować nadszarpniętych relacji z formalnym partnerem, nie da się uratować małżeństwa.
W jaki sposób samotność przeżywają nastolatki?
Dzieci i młodzież to grupy z dnia na dzień pozbawione towarzyszy zabaw. Dlatego też dotkliwie odczuwają izolację. W ich przypadku nie pomagają nawet spotkania wirtualne. Według badań Instytutu Matki i Dziecka dla prawie 75% nastolatków problemem był brak możliwości spotkania się ze znajomymi, a dla ponad 60% – zakaz wyjazdu poza miejsce zamieszkania.
Dla 60% nastolatków nuda w czasie pandemii stanowi bardzo duży problem. Receptą na nią jest odkrywanie i rozwój swojego hobby. Może to być nauka gry na instrumencie, malowanie (np. po numerach), pisanie wierszy, nadrabianie zaległości czytelniczych, remontowanie mebli czy jazda na rowerze. Im więcej czasu spędza się na tym, co sprawia radość, tym jest się zdrowszym i szczęśliwszym. Warto pamiętać, że epatując zadowoleniem można zarazić nim innych.
Trudności osób z chorobami psychicznymi w czasie epidemii
Osoby zmagające się z chorobami psychicznymi, a jest ich w Polsce według szacunków około 12 milionów, szczególnie potrzebują wsparcia w czasie pandemii. Już kilka lat temu światowa Organizacja Zdrowia podawała, że w 2020 roku depresja będzie na drugim miejscu wśród najczęstszych chorób, a do 2030 roku – na pierwszym. Obecna sytuacja może znacznie przyspieszyć rozwój zachorowań.
Depresja – choroba całej rodziny
Bycie osobą chorą jest trudne, tak samo jak przebywanie z nią. Rodzina osób z chorobami psychicznymi sama jest narażona na ryzyko zaburzeń nastroju. Nie bez powodu mówi się, że depresja jest chorobą całej rodziny. Ale nie tylko depresja. Każdy chory psychicznie, postrzega rzeczywistość przez filtr choroby, który jest zniekształcony i trudny do zrozumienia przez osobę zdrową. Trudno zrozumieć dziecko ze schizofrenią, trudno zrozumieć kogoś kto „cierpi bez powodu”. Nie mając możliwości zrelaksowania się w neutralnym, bezpiecznym środowisku, nieporozumienia i wzajemne pretensje mogą narastać.
Codzienne rytuały a poczucie bezpieczeństwa
Nie ma uniwersalnej recepty, jak powinni postępować partnerzy czy opiekunowie wobec konkretnego zaburzenia. Każdy z nas jest na tyle indywidualny, że wypracował swoje własne metody radzenia sobie ze stresem. Jednak tym, co strukturalizuje i porządkuje życie w takich relacjach, jest zadbanie o regularny i przewidywalny rozkład dnia. W przypadku sytuacji w której tak naprawdę nie wiemy, jak będzie wyglądać przyszłość i jak bardzo zmienią się realia po zakończeniu pandemii, trzeba samodzielnie budować własne bezpieczeństwo. Można to osiągnąć przez proste rytuały – wstawanie i odpoczynek nocny o tych samych godzinach, systematyczne spożywanie zbilansowanych posiłków, codzienną – choćby krótką – aktywność fizyczną.