Przeciętny Polak wydaje na leki OTC najwięcej w Europie. Jak zminimalizować ryzyka zdrowotne związane z samoleczeniem i dostępnością leków w dystrybucji pozaaptecznej? Na ten temat rozmawiamy z Krzysztofem Łandą – lekarzem, prezesem HTA Formedis i założycielem Fundacji Watch Health Care, przewodniczącym Komisji Zdrowia Business Centre Club (BCC) i wiceministrem zdrowia w latach 2015-2017.
Olga Sierpniowska: Zacznijmy może od wyjaśnienia, że kanwą naszego spotkania jest raport przygotowany na zlecenie Stowarzyszenia Leki Tylko z Apteki zatytułowany „Pozaapteczny obrót lekami OTC: bezpieczeństwo, prawo, ekonomia i oczekiwania pacjenta”. Muszę przyznać, że zaskoczyły mnie trochę statystyki pokazujące, że przeciętny Polak wydaje na leki OTC najwięcej w Europie, ale jednocześnie całkowite wydatki na leki na osobę są jednymi z najniższych. Polska jest też jedynym krajem europejskim, w którym wartość rynku leków OTC jest większa, niż wartość rynku leków na receptę. Powiem szczerze, że dla mnie brzmi to trochę niepokojąco. Jak można zinterpretować te dane i dlaczego tak one wyglądają?
Krzysztof Łanda: Można powiedzieć, że nie ma się czym chwalić, bo to wcale nie są optymistyczne dane. One wskazują na zapaść w systemie opieki zdrowotnej w Polsce. W Euro Health Consumer Index Polska zawsze była na samym końcu. Z czego to wynika? To wynika oczywiście z ogólnej kondycji tego systemu opieki zdrowotnej. Jak Państwo wiecie, Polacy nie narzekają na jakość opieki zdrowotnej – jak się już człowiek dostanie do lekarza, to tam uzyskuje dobrą poradę, dobrą interwencję, dobrą diagnostykę, dobre leczenie, dobrą operację. Te operacje są wykonywane na najwyższym światowym poziomie. Mamy dostęp do fantastycznego sprzętu medycznego, który co prawda nie jest wykorzystywany jak należy. Bo często sprzęt za wiele milionów złotych jest używany przez dwie czy trzy godziny na dobę, a powinien pracować jeśli nie na okrągło, to przynajmniej przez 12 godzin.
Oczywiście problemem w Polsce jest dostępność do świadczeń zdrowotnych. Ta dostępność z różnych przyczyn jest bardzo słaba i pogarszająca się, coraz gorsza. Fundacja Watch Health Care prowadzi od – bodajże – 2010 roku statystyki dotyczące długości oczekiwania w kolejkach w Polsce. Ale problemem są nie tylko kolejki do lekarza czy kolejki do świadczeń zdrowotnych. Problemem jest również narastające wykluczenie komunikacyjne. Widzimy, że w ostatnich kilku latach doszło do radykalnej redukcji, do wielkiego zmniejszenia długości połączeń komunikacji autobusowej. Ludzie na terenach wiejskich i w mniejszych miasteczkach mają poważny problem nie tylko z dostępem do lekarza, ale również z dostępem do aptek. W związku z tym obserwujemy w Polsce tendencję do zwiększania się samoleczenia. Elementem tego samoleczenia są oczywiście leki OTC, over the counter, czyli leki sprzedawane bez recepty.
Olga Sierpniowska: W raporcie proponowane są pewne konkretne rozwiązania dotyczące sprzedaży leków, które mogłyby zminimalizować ryzyka zdrowotne związane z samoleczeniem i z wykorzystaniem kanałów dystrybucji pozaaptecznej. Jakie to są rozwiązania? Jakie zmiany są potrzebne?
Krzysztof Ładna: Generalnie nie można „wylać dziecka z kąpielą”. To jest pierwsza konkluzja z tego raportu. Nie możemy – tak jak w niektórych krajach europejskich – zakazać pozaaptecznego obrotu lekami OTC, bo jesteśmy relatywnie dużym krajem, o dużym stosunkowo obszarze i z jedną z największych populacji w Europie. Jeśli ludzie mają utrudniony dostęp do lekarza, to po prostu muszą w jakiś sposób sięgać po leki w obrocie pozaaptecznym. W raporcie zaproponowaliśmy pewien zestaw kryteriów, którymi naszym zdaniem powinien się kierować minister zdrowia przypisując preparaty OTC do obrotu pozaaptecznego oraz typując leki, które bezwzględnie powinny być sprzedawane w aptekach, pomimo tego, że mają status leków bez recepty.
Wypracowanie tych kryteriów jest tak naprawdę zwieńczeniem całego raportu i było najtrudniejsze. Musieliśmy nie tylko zrobić przegląd rozwiązań z innych krajów, wziąć pod uwagę polską specyfikę, prawo unijne, ale musieliśmy także między nami, między ekspertami i zaangażowanymi w opracowanie tego raportu, uzyskać pewien konsensus. Jakie leki – naszym zdaniem – w związku z tym powinny być sprzedawane w obrocie pozaaptecznym? Są oczywiście kryteria, które powinny podlegać debacie, ale wydaje mi się, że jest to dobra podstawa do tego, żeby taką dyskusję rozpocząć.
Jeżeli preparat jest lekiem o ugruntowanej pozycji w lecznictwie, który jest od przynajmniej pięciu lat na rynku i jest sprzedawany w aptekach, to wydaje nam się, że z takim lekiem pacjenci już się zapoznali. Wiedzą, jakie on przynosi efekty, jakie ryzyka są z tym związane, jak go stosować. Takie leki powinny być przenoszone do obrotu pozaaptecznego. Drugie kryterium jest chyba ważniejsze – powinny to być leki, które są stosowane doraźnie, w przypadku dolegliwości, co do których – przynajmniej na początku – wiemy, że powinny trwać krótko: biegunka, zatwardzenie, gorączka, ból gardła, ból głowy, bóle krzyża, jakieś problemy dermatologiczne. Te leki powinny być stosowane w obrocie pozaaptecznym, ale wielkość opakowań naszym zdaniem powinna być ograniczona. Jedno opakowanie powinno wystarczyć człowiekowi – powiedzmy – na dwie doby leczenia. Te leki nie powinny być sprzedawane w dużych opakowaniach. Jeśli duże opakowanie pacjent kupi w aptece, to uzyska zwykle od farmaceuty informację, jakie powinno być zastosowanie tego leku i że lepiej go nie stosować dłużej. Farmaceuta sprawdzi również, jakie ewentualnie interakcje ten lek może wywołać. Natomiast w sklepie czy na stacji benzynowej klient takiej porady nie uzyska.
Jednocześnie wsłuchując się w głos firm farmaceutycznych, które produkują te leki, należałoby wprowadzić okres przejściowy. Powinien on trwać około czterech, a być może nawet więcej lat, tak, żeby przedsiębiorcy mogli zejść z asortymentu, który już w tej chwili posiadają i żeby mogli się przestawić na produkcję tych mniejszych opakowań.
Kolejnym ważnym elementem jest to, że te leki powinny być sprzedawane osobom powyżej 16 roku życia. Nie chcemy, żeby leki w obrocie pozaaptecznym były kupowane przez dzieci. Wiemy, jakie wiążą się z tym zagrożenia. Uważamy też, że powinny być one odpowiednio wysoko umieszczone, tak żeby najmniejsze dzieci nie mogły po nie sięgnąć w czasie zakupów. Być może powinny być sprzedawane tak, jak papierosy w handlu detalicznym – to znaczy powinny być pod przykryciem i ktoś powinien dopiero wydawać te leki.
Jeżeli ktoś zapoznał się z raportem, to zauważył, że poruszone są także problemy inspekcji farmaceutycznej w Polsce, która praktycznie nie kontroluje rynku pozaaptecznego. My postulujemy, żeby wprowadzić rejestr podmiotów, które sprzedają leki w obrocie pozaaptecznym. Nie wszystkie sklepy czy stacje benzynowe chcą prowadzić obrót lekami. Wydaje mi się, że aby skoncentrować i lepiej zaplanować kontrole inspekcji farmaceutycznej przydałby się taki rejestr. I to nie jest nic wielkiego – sklep, który chce sprzedawać leki OTC w obrocie pozaaptecznym powinien ten fakt zgłosić do inspekcji farmaceutycznej.
Olga Sierpniowska: Jako farmaceutka nie mogę nie zauważyć i nie podkreślić tego, co Pan powiedział, czyli że w aptece pacjent otrzymuje jednak dodatkową poradę. Wydaje mi się też – nie wiem, czy się Pan ze mną zgodzi – że z tego raportu wynika, iż Polacy mają zaufanie do aptek i do farmaceutów, a poza aptekami leki kupują raczej sporadycznie. Około 30% ankietowanych nigdy nie kupiło leku poza apteką. Także ceny leków OTC w aptekach okazały się być konkurencyjne, niższe statystycznie. Z drugiej strony Polska jest krajem jednak bardzo liberalnym, jeśli chodzi o przepisy, które pozwalają na handel lekami poza aptekami. Proszę powiedzieć, jak Pan sądzi, jak będzie wyglądać przyszłość samoleczenia i samoopieki? Czym jest „patient empowerment”?
Krzysztof Łanda: Zacznę może od tego, co Pani podkreśliła – rzeczywiście leki w aptekach są tańsze niż leki w obrocie pozaaptecznym. To wynika z tego, że handel lekami jest podstawowym przedmiotem działalności aptek. Natomiast jest takim „bratkiem do kożucha”, jeżeli chodzi o sklepy i generuje w nich relatywnie niewielki obrót.
Jaka jest przyszłość? Jeżeli system opieki zdrowotnej w Polsce będzie się dalej pogarszał, jeżeli dostępność do lekarzy będzie coraz mniejsza, to niestety, ale przyszłość samoleczenia w Polsce wygląda „fantastycznie”. Po prostu Polacy nie będą mieli wyjścia, będą musieli się leczyć samodzielnie.
Jeżeli natomiast system będzie poważnie reformowany, to być może dojdzie do poprawy dostępności do świadczeń zdrowotnych w Polsce i do lekarzy, a kolejki się skrócą. Wtedy oczywiście potrzeba samoleczenia zmniejszy się i będzie taka, jak w Norwegii, w Austrii czy w Niemczech. Jeżeli ludzie mają dobry dostęp do lekarza, to naprawdę – proszę mi wierzyć – oni nie chcą się samodzielnie leczyć.
Drugim ważnym czynnikiem, który będzie miał ogromne znaczenie jest opieka farmaceutyczna. Mamy ustawę o zawodzie farmaceuty, mamy zmiany przepisów w prawie farmaceutycznym. Politycy deklarują, że chcą opiekę farmaceutyczną rozwijać, bo farmaceuci są profesjonalistami: – „Dużo zapłaciliśmy za ich studia, bardzo trudne studia medyczne i sprowadzanie ich roli do wydawania leków i wystawiania paragonu jest po prostu oburzające”. Tak – tak politycy deklarują od wielu lat, natomiast nie ma w praktyce działań. Teraz jest dobry czas przed wyborami, żeby polityków zapytać o rozwój opieki farmaceutycznej w Polsce. System powinien zdecydowanie lepiej korzystać z wiedzy i umiejętności farmaceutów – szczególnie w dobie braku lekarzy i kiedy kolejki są tak dotkliwe i coraz dłuższe w Polsce.
Jeśli chodzi o patient empowerment, to mamy w tej chwili bardzo dobry dostęp do Internetu w całej Polsce, również na obszarach wiejskich. Natomiast ludzie nie potrafią odróżniać wiarygodnej informacji od fake’ów. Patient empowerment wskazuje nam źródła wiarygodnej informacji i uczy pacjentów, jak z nich korzystać. Jeśli ta informacja do nich dotrze, to będą mogli lepiej uprawiać samoleczenie niż ci, którzy po prostu wierzą pierwszym lepszym informacjom w internecie, które mogą być dla nich bardzo niebezpieczne.
Olga Sierpniowska: Cieszę się też, że wspomniał Pan o opiece farmaceutycznej.
Krzysztof Łanda: Zachęcam Państwa do przeczytania dwóch raportów, które przygotowała kancelaria DZP przy udziale ekspertów zewnętrznych, m.in. z moim udziałem i profesora Marcina Czecha oraz pani Małgorzaty Gałązki-Sobotki. Jeden raport dotyczy zakresu i przeglądu różnych rodzajów opieki farmaceutycznej. Natomiast ten drugi raport dotyczy źródeł finansowania i sposobów finansowania opieki farmaceutycznej. Bez tego państwo nie ruszycie. Oczywiście w międzyczasie już coś się zmieniło – farmaceuci mogą wystawiać recepty, mogą szczepić, ale moim zdaniem powinni być znacznie szerzej zaangażowani w proces leczenia pacjentów i diagnostyki. Przecież mogą wykonywać podstawowe badania diagnostyczne, mogą robić przeglądy lekowe, mogą bardziej zaangażować się w doradztwo, ale to trzeba sfinansować.
Olga Sierpniowska: Jeszcze raz dziękuję, że udało się poruszyć ten wątek oraz za rozmowę i poświęcony czas. A Państwa zapraszam na stronę Aptekarza Polskiego.
Raporty dotyczące opieki farmaceutycznej:
- https://www.dzp.pl/aktualnosci/472-raport-regulacyjny-opieka-farmaceutyczna-aspekty-prawne-projekt-opieki-farmaceutycznej-w-polsce-jak-skutecznie-wdrozyc-ja-do-polskiego-systemu-ochrony-zdrowia
- https://www.dzp.pl/blog/pharma/raport-regulacyjny-dzp-opieka-farmaceutyczna-aspekty-prawne-projekt-opieki-farmaceutycznej-polsce-skutecznie-wdrozyc-ja-polskiego-systemu-ochrony-zdrowia