Dziś ma wejść w życie rozporządzenie na mocy, którego zostanie wprowadzony stan zagrożenia epidemicznego, a dziewiętnaście szpitali zostanie przekształconych w szpitale zakaźne – to kolejne działania Ministerstwa Zdrowia, które mają ograniczyć rozszerzanie się koronawirusa.
11 marca Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) ogłosiła stan pandemii. Minister zdrowia prof. Łukasz Szumowski podał, że od dziś – w drodze rozporządzenia – zostanie w Polsce wprowadzony stan zagrożenia epidemicznego zgodnie z ustawą o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi.
To oznacza, że w kolejnych rozporządzeniach minister zdrowia może wprowadzić np.:
- czasowe ograniczenie określonego sposobu przemieszczania się,
- czasowe ograniczenie lub zakaz obrotu i używania określonych przedmiotów lub produktów spożywczych,
- czasowe ograniczenie funkcjonowania określonych instytucji lub zakładów pracy,
- zakaz organizowania widowisk i innych zgromadzeń ludności,
- obowiązek wykonania określonych zabiegów sanitarnych, jeżeli wykonanie ich wiąże się z funkcjonowaniem określonych obiektów produkcyjnych, usługowych, handlowych lub innych obiektów,
- nakaz udostępnienia nieruchomości, lokali, terenów i dostarczenia środków transportu do działań przeciwepidemicznych przewidzianych planami przeciwepidemicznymi.
– Organizujemy sieć szpitali jednoimiennych, zakaźnych – mówi prof. Szumowski. – Wczoraj odbyła się konferencja z wojewodami. Taki dodatkowy szpital zakaźny powstanie w każdym województwie, a w większych regionach dwa. Te placówki będą zajmować się tylko osobami podejrzanymi o zakażenie koronawirusem. Zależy nam na tym, by minimum 10 proc. miejsc w przekształconych placówkach to były łóżka respiratorowe. Wiemy, że one są potrzebne, gdy dojdzie do pogorszenia stanu zdrowia chorych – dodał.
Minister zdrowia podkreślał, że NFZ zapłaci za pozostawanie w gotowości takich placówek. – Zgodnie z przewidywaniami ekspertów za chwilę będziemy mieć 100, a za tydzień 1000 pacjentów zakażonych koronawirusem i musimy się do tego przygotować – mówi prof. Szumowski. – Czy tych przypadków będzie coraz więcej czy mniej teraz to głównie zależy od tego czy będziemy pozostawać w izolacji przez najbliższe dwa tygodnie.