Nie ma chyba dla farmaceuty lepszego sposobu na zdobycie zaufania i szacunku pacjenta, jak poprzez udzielenie porady dietetycznej! Dlaczego? Zwróćmy uwagę, że każda przekazywana przez nas informacja, czy to o wzajemnych interakcjach leków, czy o porze i sposobie ich dawkowania, czy wreszcie uwieńczone sukcesem leczenie wybranych schorzeń za pomocą leków OTC, owszem, budzi u pacjentów podziw nad naszym profesjonalizmem i zjednuje sympatię. Zawsze jednak związane jest z delikatnymi kwestiami ekonomicznymi, ponieważ leki OTC trzeba kupić… Tymczasem zalecenie dietetyczne nie jest dla pacjenta obarczone wyrzeczeniami finansowymi, które musi ponieść w aptece. A to znaczy, że udzielający takiej porady farmaceuta postrzegany jest jako całkowicie bezinteresowny, mający na myśli wyłącznie dobro i zdrowie pacjenta!
Warto przy tym pamiętać, że „aptekarskie” porady dietetyczne muszą być proste, jasne i zwięzłe. Rozpisanie jadłospisu należy do dietetyka lub doradcy żywieniowego. W ich kompetencjach będzie również walka z niesubordynacją pacjentów, bez porównania większą, aniżeli ta, którą znamy z aptek i związaną z niestosowaniem się do zaleceń lekarzy i farmaceutów. Porady dietetyczne w aptece powinny dotyczyć najczęściej spotykanych chorób i sytuacji, muszą być też łatwe do wdrożenia. W rozpoczynającym się cyklu „Poradnictwo żywieniowe i dietetyczne w praktyce aptecznej” będę czytelnikom „Aptekarza Polskiego” prezentować takie właśnie porady, które następnie mogą być przekazane naszym pacjentom. Nie wgłębimy się w tajniki nauk o żywości i żywieniu oraz skomplikowane prawidła dietetyki, bowiem naszym celem jest przekazanie pacjentom dosłownie kilku zdań, nie zaś naukowej tyrady uwieńczonej pełnym wyrzeczeń jadłospisem. Będziemy chcieli przekazywać porady równie krótkie, co proste i skuteczne!
Surówki i kiełki sposobem na wiosenne osłabienie
Nasz cykl rozpoczynamy u progu wiosny, w czasie, kiedy większość pacjentów skarży się na uczucie ogólnego rozbicia i osłabienia, my zaś sami jesteśmy najczęstszymi powiernikami tych problemów i stajemy wobec trudnego wyzwania – „jak pomóc?”. To wiosenne „przesilenie” w naszym organizmie nie powinno podlegać leczeniu farmakologicznemu, ma bowiem najczęściej podłoże żywieniowe i związane jest z obniżoną podażą wybranych grup środków spożywczych: jemy zdecydowanie mniej warzyw i owoców, a zbyt dużo potraw mącznych i mięsnych. Czytaj więcej: Małe jest… pyszne!
Talerz zdrowego żywienia a braki witamin i minerałów
Tymczasem w ujęciu najnowszych, oficjalnych zaleceń żywieniowych, zaprezentowanych w ubiegłym roku przez Państwowy Zakład Higieny jako „Talerz zdrowego żywienia”, warzywa i owoce, bezcenne źródło błonnika pokarmowego, witamin i minerałów, powinny stanowić co najmniej połowę naszego codziennego jadłospisu!
Skutków wczesnowiosennych zaniedbań jest wiele, dominują jednak niedobory witaminy C, witaminy A oraz błonnika pokarmowego, absolutnie niezbędnego w ujęciu współczesnej wiedzy żywieniowej elementu naszego codziennego sposobu odżywiania. O błonniku pokarmowym na łamach „Aptekarza Polskiego” już pisaliśmy (czytaj więcej: Wszystkie dobrodziejstwa błonnika pokarmowego), przypomnijmy więc krótko, że jego korzyści dla ludzkiego organizmu są wręcz niezmierzone: zapewnia on prawidłową odporność, obniża poziom cholesterolu, reguluje perystaltykę jelit, a dając uczucie sytości pomaga utrzymać prawidłową masę ciała.
Jak objawiają się wiosenne niedobory pokarmowe?
Wróćmy jednak do wiosennych niedoborów pokarmowych. Manifestują się one typowymi objawami: zmęczeniem, szarością cery, bólami stawów, obniżeniem odporności, krwawieniami z dziąseł, zaburzeniami widzenia, zaparciami i nadwagą. Jak zatem można pomóc naszym pacjentom? Przypominając przede wszystkim, że okres przesilenia wiosennego zobowiązuje nas do zwiększonej podaży warzyw i owoców, dzięki czemu unikniemy wszystkich wymienionych powyżej objawów!
Jak realizować podaż warzyw i owoców w diecie wiosną?
Jak jednak realizować tę podaż, skoro na sklepowych półkach często ich brakuje, te zaś które są, budzą poważne wątpliwości co do jakości? Najprostsze i najkorzystniejsze zarazem rozwiązanie to surówki z warzyw. Przypomnijmy, że to właśnie warzywa, a nie owoce, powinny w naszej diecie dominować zgodnie z przywołanym już powyżej „Talerzem zdrowego żywienia” – zawierają bowiem więcej błonnika pokarmowego, a mniej cukrów prostych. Surówki sporządzać możemy z porów, kapusty białej lub czerwonej, z marchwi, pietruszki, czarnej rzodkwi i selera. Wczesnowiosenne surówki musimy jednak przyprawiać, bowiem użyte surowce nie są już tak smaczne i aromatyczne, jak były jesienią. Co więcej – koniecznie dodajemy do nich oleje, aby zwiększyć przyswajalność witamin rozpuszczalnych w tłuszczach. Z warzyw można sporządzać także zupy, pamiętając jednak, by gotować je jak najkrócej i w jak najmniejszej ilości wody – dzięki temu zachowamy w nich zarówno witaminy i składniki mineralne, nie doprowadzając równocześnie do degradacji błonnika pokarmowego. Warto nauczyć się, aby nie dodawać do zup makaronu i klusek – bezwartościowych z żywieniowego punktu widzenia, chyba, że sporządzone będą z ciemnej mąki, także bogatej w błonnik pokarmowy.
Surówki należy bezwzględnie przedłożyć nad przetwory owocowe, takie jak dżemy. Pamiętajmy, że zawierają one bardzo dużo cukrów prostych, a wysokotemperaturowe przetwarzanie robi swoje – błonnik pokarmowy nie jest już tak cenny, jak ten z wyjściowych surowców, zaś utrata związków biologicznie czynnych, jak choćby antocyjany, sięga rzędu kilkudziesięciu procent. Natomiast wartą do rozpatrzenia alternatywą dla surówek są kiełki. Czytaj więcej: Warzywa i owoce – naturalne źródło witamin.
Dlaczego warto uprawiać kiełki i jak to zrobić?
Kiełki można zakupić gotowe w niektórych sklepach spożywczych lub – najlepiej! – uprawiać samemu, kupując przeznaczone specjalnie do tego celu nasiona. Szczególnie warto polecić kiełki słonecznika, brokułu, lucerny, jarmużu, czy znanej bardziej jako wielkanocna ozdoba – rzeżuchy. Dla osób rozpoczynających znajomość z kiełkami i samodzielnym kiełkowaniem, najlepiej polecać kiełki lucerny, które są najłatwiejsze w uprawie i mają najdelikatniejszy smak w porównaniu do np. kiełków brokułu czy rzeżuchy.
Do wykiełkowania wystarczy zwykły słoik i kawałek gazy lub bawełnianej ściereczki. Do słoika o litrowej pojemności wsypujemy opakowanie nasion do kiełkowania i zalewamy wodą do połowy objętości, pozostawiając nasiona do namoczenia, najlepiej na całą noc, przy czym słoik przykrywamy gazą zamocowaną przy pomocy gumki lub sznurka. Rano wodę zlewamy, nie odkrywając jednak gazy po to, by kiełki nie wypłynęły wraz z wodą. Nasiona zalewamy ponownie świeżą wodą w celu przepłukania i po ponownym odlaniu wody ustawiamy słoik pochylony na innym naczyniu, np. miseczce, otworem w dół, tak by wyciekały resztki wody, a jednocześnie do środka był dostęp powietrza. W ten sposób nasiona przepłukujemy 1-2 razy dziennie, aż do czasu wykiełkowania.
Kiełki, w związku z biologiczną rolą w życiu roślin, są przebogatym źródłem składników odżywczych i substancji biologicznie czynnych: białek, tłuszczów, błonnika pokarmowego, witamin, składników mineralnych. Są zdrowe do tego stopnia, że istnieje nawet odmiana wegetarianizmu – sprautarianizm, polegająca na ich wyłącznym spożywaniu! Kiełki dodajemy w jak największych ilościach, sporządzając pożywne twarożki, kanapki, surówki, sałatki, warzywno-owocowe smoothies, posypując nimi zupy czy inne dania.
Otręby, szczypiorki, natki…
Jak jeszcze inaczej można realizować podaż błonnika pokarmowego i innych żywieniowo ważnych substancji w okresie wiosennym? Rekordzistą pod względem zawartości błonnika pokarmowego są otręby, a spożywać możemy je np. wraz jogurtami. Warto również przypomnieć o prostym sposobie na otrzymanie domowego szczypiorku i natki pietruszki – wystarczy do ziemi wsadzić cebulę, korzeń pietruszki lub też posiać nasiona pietruszki, ustawić na słonecznym parapecie i podlewać. Warzywa do sadzenia (jak i do spożywania!) najlepiej kupować z certyfikatem uprawy ekologicznej, bowiem środki ochrony roślin używane w uprawach konwencjonalnych często hamują wzrost.