Stres i choroby
W literaturze naukowej można napotkać wiele definicji stresu, jednak na potrzeby niniejszego artykułu przyjęłam definicję jednego z moich ulubionych psychologów Philipa Zimbardo, który określa stres jako „zespół specyficznych i niespecyficznych (ogólnych) reakcji organizmu na zdarzenia bodźcowe, które zakłócają jego równowagę i wystawiają na poważną próbę lub przekraczają jego zdolność radzenia sobie”. A zatem wszelkie czynniki zewnętrzne i wewnętrzne będące zdarzeniami bodźcowymi określane są jako stresory. To, jak silny wpływ stresor wywrze na daną osobę zależy od jego intensywności, czasu trwania, częstości, przewidywalności, ale przede wszystkim od sposobu, w jaki zostanie on zinterpretowany przez człowieka. Czytaj więcej: Zespół stresu pourazowego w dobie pandemii koronawirusa.
W sytuacji systematycznego podlegania negatywnym bodźcom, jak w przypadku pracy z trudnym pacjentem, odczuwany stres może przerodzić się w formę chroniczną, która doprowadza do nieodwracalnych zmian w całym organizmie.
Pod wpływem stresu uruchamia się mechanizm przysadka-podwzgórze-nadnercza, co doprowadza do wyrzucenia do krwioobiegu ogromnych ilości kortyzolu, aldosteronu i adrenaliny, a to z kolei:
- podnosi poziom cukru we krwi, czego długotrwałym efektem może być rozwinięcie się cukrzycy typu 2;
- podnosi poziom trójglicerydów, co może doprowadzić do rozwoju miażdżycy, przyrostu masy ciała, udaru mózgu czy zawału serca;
- zaburza gospodarkę wodno-elektrolitową, wypłukuje potas, zatrzymuje sód, co prowadzi do nadciśnienia tętniczego i obrzęków, osłabienia i drżenia mięśni, niewydolności oddechowej, niedrożności jelit, zaburzeń rytmu serca, utrudnień w przewodzeniu bodźców nerwowych;
- obniża poziom magnezu i cynku;
- obniża poziom witamin z grupy B, które są ważne dla zachowania w mózgu neuroprzekaźników istotnych w kontroli stresu;
- obniża poziom wapnia, co sprzyja rozwojowi osteoporozy;
- zwiększa napięcie mięśni szkieletowych, co daje objawy w postaci sztywności np. ramion;
- obniża sprawność układu immunologicznego;
- powoduje zmiany w układzie limbicznym w obrębie ciała migdałowatego i hipokampu, co zaburza pamięć, niszczy neurony, predysponuje wystąpienie depresji i bezsenności;
- potęguje chorobę reumatyczną, zapalenie stawów, sprzyja rozwojowi choroby nadciśnieniowej, zespołowi jelita drażliwego, nadkwaśności żołądka;
- powoduje wytwarzanie zbyt dużych ilości wolnych rodników, które niszczą struktury lipidowe i białkowe wszystkich komórek, a szczególnie komórek nerwowych i układu odpornościowego;
- inicjuje proces nowotworowy, zaostrza choroby o podłożu alergicznym np. astmę oskrzelową, zwiększa zapadalność na infekcje bakteryjne, wirusowe, wywołane grzybami.
To tylko najczęściej występujące problemy zdrowotne wynikające z bycia poddawanym silnemu stresowi.
Społeczeństwo nie zdaje sobie sprawy, że codzienna, systematyczna ekspozycja na długotrwałe bodźce jakim wystawieni są pracownicy sektora usług, może powodować tak nieodwracalne zmiany w organizmie. Ponieważ wierzę w dobro drzemiące w każdym człowieku zakładam, że wiedząc o tym, że agresywne zachowanie może prowadzić do tak dramatycznych w skutkach reakcji organizmu, raczej by tego nie robili. Dlatego tak ważne wydaje się edukowanie ludzi o obciążającym wpływie stresu na codzienne funkcjonowanie dla zdrowotności całego społeczeństwa. Nauka empatii i edukacja w zakresie komunikacji będą miały kluczowe znaczenie w obniżeniu stresu odczuwanego przez obie strony.
Techniki radzenia sobie z trudnym pacjentem
Wiedząc, jak bardzo zachowanie osób trzecich wpływa na organizm, warto przywdziać zbroję spokoju, aby się uchronić przed takim destrukcyjnym wpływem. Najważniejszą sprawą w tym kontekście jest stała świadomość, że agresja pacjenta dotyczy wyłącznie jego – tego co czuje w danym momencie, tego co go do takiej reakcji doprowadziło danego dnia, ale też w cyklu tygodni czy miesięcy.
Zachowanie pacjenta to wypadkowa jego wyuczonych zachowań z wielu lat funkcjonowania rodzinnego i społecznego i nikt nie ma na nie wpływu, ani możliwości wprowadzenia zmiany, poza samym zainteresowanym, o ile będzie chciał coś w sobie zmienić. Oznacza to, że żadna agresywna wypowiedź pacjenta nie dotyczy osoby, osobowości, charakteru czy zachowania farmaceuty. Nieważne czy farmaceuta zachowa się grzecznie, czy bardzo grzecznie, czy neutralnie. Pacjent o pewnym uwarunkowanym profilu działania, z indywidualną podatnością osobowościową i tak zachowa się w taki sposób, w jaki ma to zakodowane. Jeśli zapalnikiem czy tez stresorem pacjenta jest odmowa, to zareaguje on agresywnie na odmowę, niezależnie czy będzie ona uzasadniona czy nie. Jeśli jego zapalnikiem jest długotrwałe oczekiwanie, to pod wpływem stania w kolejce zareaguje agresywnie. Jeśli tym czynnikiem wyzwalającym złość jest niedostępność, to w przypadku braku lekarstwa, wejdzie w sobie znany agresywny wzorzec zachowania. W związku z tym, odpowiedzialność jest zawsze po stronie osoby, która wywołuje agresywną sytuację. Dlatego bardzo ważne jest, aby farmaceuci patrzyli na taką osobę przez pryzmat jej uwarunkowań, nie zaś przez swój własny.
To co istotne dla farmaceuty w tym kontekście, to świadomość, że on też ma swój zapalnik, który pod wpływem agresywnego pacjenta może „odpalić”. Stąd tak istotny jest wgląd w siebie, zrozumienie jakie bodźce powodują, że straci się nad sobą panowanie, które zachowanie pacjenta spowoduje złość, smutek, bezradność. Znając siebie lepiej, można zapanować nad swoimi reakcjami podczas występowania stresora.