O wyzwaniach, obawach i oczekiwaniach związanych z programem pilotażowym przeglądów lekowych porozmawialiśmy z mgr farm. Katarzyną Żłobińską – farmaceutką zakwalifikowaną do programu.
Michał Gondek: Dlaczego zdecydowała się Pani wziąć udział w rekrutacji do programu?
Katarzyna Żłobińska: Jestem absolwentką I edycji studiów podyplomowych „Opieka farmaceutyczna w geriatrii – teoria i praktyka” na poznańskim Uniwersytecie Medycznym. Kiedy zdawałam końcowy egzamin praktyczny, ponad rok temu, w życie weszła nowa ustawa o zawodzie farmaceuty regulująca m.in. kwestię sprawowania opieki farmaceutycznej. Wówczas przegląd lekowy (będący kluczowym elementem wspomnianego egzaminu) był dopiero dyskutowany jako usługa farmaceutyczna. Rok później usłyszawszy o pilotażu zdecydowałam, iż mając wymagane kwalifikacje, stanę ramię w ramię z Koleżankami i Kolegami farmaceutami i spróbuję wprowadzić to świadczenie do aptek.
MG: Który z kryteriów kwalifikacyjnych do programu był Pani zdaniem najtrudniejszy do spełnienia?
KŻ: Kryteria jakie musieli spełniać farmaceuci, aby wziąć udział w pilotażu były jasno określone w rozporządzeniu. Warunkiem koniecznym było ukończenie studiów podyplomowych w zakresie opieki farmaceutycznej lub prowadzenie przeglądów lekowych przez przynajmniej rok w innym kraju.
Innym warunkiem było zapewnienie miejsca w aptece, aby móc swobodnie spotkać się z pacjentem i przeprowadzić wywiad lekowy. Musimy przecież zagwarantować naszym pacjentom (prócz miejsca siedzącego) swobodę i bezpieczeństwo przekazywania informacji oraz poszanowanie praw pacjenta.
MG: Jakie są Pani obawy i oczekiwania związane z udziałem w pilotażu? Co w tym projekcie Panią inspiruje, a co demotywuje?
KŻ: Udział w pilotażu jest z pewnością dużą nobilitacją. Przyznam, że bycie pionierem w jakiejś dziedzinie jest bardzo pociągające. Chciałabym, aby pilotaż pomógł nawiązać nam współpracę z lekarzami, abyśmy monitorowali przestrzeganie przez pacjenta zaleceń dotyczących farmakoterapii, poprawiali jej skuteczność i bezpieczeństwo. Farmaceuci cieszą się dużym zaufaniem wśród chorych i są zdecydowanie „bardziej dostępni” niż lekarze. To w aptece można przedyskutować najpilniejsze kwestie dot. właściwego dawkowania leków, interakcji, itp.
Największym wyzwaniem jest tzw. „papierkowa robota” czyli prowadzenie dokumentacji całego procesu przeglądu lekowego. Jest to z pewnością najbardziej pracochłonny element pilotażu. Dla każdego pacjenta przygotowujemy IPOF – Indywidualny Plan Opieki Farmaceutycznej.
MG: Czy udało się już Pani zrekrutować pierwszych pacjentów?
KŻ: Do pilotażu farmaceuta sam kwalifikuje chorego – może to być osoba w wieku 18-60 lat, która przyjmuje min. 5 leków (w tym 2 z kategorii C wg klasyfikacji ATC – czyli leki wpływające na układ sercowo-naczyniowy) lub osoba powyżej 60 r.ż. przyjmująca min. 10 leków (w tym 2 z kategorii C).
Każdy farmaceuta od razu wychwyci takiego pacjenta wśród osób realizujących recepty. Aczkolwiek największym wyzwaniem i wskazaniem do włączenia osoby do programu pilotażowego, jest chory u którego widzimy potencjalne lub rzeczywiste problemy lekowe, interakcje lub inne czynniki mające wpływ na powodzenie farmakoterapii. Pierwszych pacjentów znalazłam sama, ale są także osoby, które telefonicznie zgłosiły mi chęć wzięcia udziału w przeglądzie lekowym.
MG: Pacjenci zainteresowani są udziałem w programie? Podchodzą z dystansem do propozycji?
KŻ: Przyznam, że spotykam się wyłącznie z pozytywnym odbiorem programu pilotażu przeglądu lekowego przez pacjentów. Tak jak wspomniałam wcześniej – farmaceuta jest dla chorego osobą godną zaufania i bardziej dostępną niż lekarz rodzinny czy specjalista.
MG: Co według Pani będzie największym wyzwaniem realizowanego pilotażu?
KŻ: Jednym z największych wyzwań może być kontakt z lekarzami i przekazanie im ewentualnych uwag dotyczących farmakoterapii. Absolutnie nie ma to polegać na wytykaniu błędów, ale na rzeczowej dyskusji, co można w leczeniu pacjenta poprawić, aby było bezpieczniejsze, skuteczniejsze.
Celem przeglądu jest poprawa skuteczności farmakoterapii, ograniczenie działań niepożądanych leków – związanych zwłaszcza z niewłaściwym przyjmowaniem leków, stosowaniem leków i/lub preparatów na własną rękę.
MG: Co Pani zdaniem należałoby (jeszcze) zmienić w polskiej farmacji, żeby odejść od mitu apteki-sklepu i farmaceutów-sprzedawców?
KŻ: Już samo odejście od tzw. pierwszego stołu, czyli sprzedaży, na rzecz sprawowania szeroko rozumianej opieki farmaceutycznej jest dużym krokiem naprzód. Czas, aby apteka stała się miejscem do rozmowy nt. farmakoterapii pacjenta, właściwego stosowania leków (czyli wg wskazań), dawkowania, możliwych działań niepożądanych leków – tych zleconych przez lekarza jak i stosowanych na własną rękę.
Dodatkowo do działań farmaceuty należy edukacja w zakresie profilaktyki i zdrowego stylu życia. Zachęcamy naszych pacjentów do regularnych pomiarów ciśnienia krwi i poziomu cukru oraz prowadzenia dzienniczka. Udzielamy wskazówek dot. diety np. u chorych z cukrzycą lub przewlekłymi zaparciami.
Farmaceuci pomagają swoim pacjentom właściwie używać glukometru, uczą jak podawać sobie leki w postaci iniekcji (insuliny, leki przeciwzakrzepowe) czy stosować leki wziewne.
MG: Dziękuję za rozmowę!