Opis pozyskiwania balsamu Bronisława Koskowskiego
Sposób pozyskiwania balsamu peruwiańskiego nie zmienił się także w okresie dwudziestolecia międzywojennego. W pierwszym tomie pomnikowej „Nauki o przyrządzaniu leków i ich postaciach” z 1927 roku profesor Bronisław Koskowski pisał: korę pni obija się obuchem siekiery tak długo, aż kora zmięknie i łatwo da się oddzielić od części drzewnej. Po upływie kilku dni opala się miejsca z kory obnażone, poczem po upływie dłuższego czasu wydziela się obficie balsam, który chwyta się w szmaty. Przesycone balsamem szmaty gotuje się w wodzie, przez co się balsam oddziela i spływa na dno naczynia.
Wiadomości Henryka Ruebenbauera
Informacje przekazane przez Fabickiego i Koskowskiego warto uzupełnić bezcennymi wiadomościami opublikowanymi przez doktora Henryka Ruebenbauera w obszernym cyklu artykułów „Gumy i żywice”, który ukazywał się w pierwszej połowie lat trzydziestych na łamach „Czasopisma Towarzystwa Aptekarskiego”. To o tyle ważne źródło, że autor rozprawił się z wieloma kontrowersjami związanymi z balsamem peruwiańskim, sprostował także szereg niejasności, które w dwóch cytowanych już źródłach się pojawiły.
Po pierwsze kilkukrotnie zaznaczał, że w niezranionej korze nie znaleziono żadnych składników balsamu. Jest ona nierówna i pełna soku mlecznego, który niekiedy wypływa, różni się wszakże bardzo od balsamu. (…) jest lipożywicą, nie posiadając ani woni, ani składników balsamu Peru.
Ruebenbauer podkreślał, że znany jako surowiec leczniczy balsam powstaje wyłącznie jako produkt patologiczny z powodu okaleczeń. Powtarzał w ślad za Fabickim i Koskowskim opis pozyskiwania balsamu peruwiańskiego, zwracając przy tym jednak uwagę, że do poboru nadają się już drzewa 10-letnie, samą zaś eksploatację można prowadzić nawet i 30 lat. Podkreślał przy tym, że korę w istocie odtłukuje robotnik ostrożnie i na przestrzeni zaledwie 25:15 cm, po czym odrapuje nożem albo paznokciem korek i korę pierwotną. Wtedy to, po pięciu dniach, występuje nieco balsamu, który wsiąka do szmat owiniętych na miejscu zranienia. Jednak obfita ilość balsamu wydziela się dopiero po opaleniu pochodniami ze smolnego drzewa, któremi porusza się nad miejscami zranienia aż do zupełnego rozgrzania kory; wtedy kora łatwo odpada. Wówczas czyni się nacięcia głębokie w miejsce opalone, a zbytnio zwęglone części odrapuje się; wycieka wtedy nowa ilość balsamu, która nasyci 2 szmaty; balsam ten nazywają Balsamo de contrapique.
Ruebenbauer opisywał także dalsze etapy poboru: teraz znowu ogrzewają pochodniami, a wydobywający się balsam nasyci znowu 2 szmaty. Wtedy całe miejsce robotnik odrapuje z kory aż do drewna, korę tę rozdrabnia i miele i wygotowuje we wodzie. Powstaje wtedy Balsamo de Cascara. Jak podkreślał Ruebenbauer balsam z kory jest gęstszy aniżeli ze szmat. Ale w handlu miesza się obydwa. Wyjaśniał również szczegółowo, że w istocie balsam pobiera się w sposób ciągły: pierwszy pobór prowadzono na dole pnia na wysokości 20-30 cm, w listopadzie do maja. Po oskrobaniu obrabia robotnik następne miejsce, ale szmat nie kładzie wprost na zranienie, lecz na miejsca już odarte w ten sposób, aby brzeg szmaty dotykał brzegu kory nowo opalonej. Obrobienie jednej części wymaga 6 tygodni czasu. Dochodzi się do wysokości 6-7 metrów. Grube drzewa bywają obrabiane w kilku miejscach równocześnie. (…) Szmaty zmienia się trzy razy w tygodniowych odstępach. Opalanie drzewa przedsiębierze się dwa razy do roku, w listopadzie i kwietniu.
Wiadomości Farmaceutyczne o pozyskiwaniu balsamu
Ostatnim wartym zacytowania historycznym źródłem dotyczącym pochodzenia i pozyskiwania balsamu peruwiańskiego jest krótka, ale bardzo ciekawa notka opublikowana w „Wiadomościach Farmaceutycznych” z roku 1935: monopol na produkcję balsamu ma republika środkowo-amerykańska San Salvador (80 tonn rocznej produkcji), jakkolwiek drzewo dostarczające surowca Myroxylon Balsamum L. var. peruifera Tschirch albo M. Pereirae Klotsch z rodziny Motylkowatych (Papilionaceae) rośnie również w Nicaragui, Hondurasie, Guatemali, Meksyku.
Precyzowano ponadto, że Myroxylon Balsamum w terenie eksploatacji czyli San Salvador rośnie zazwyczaj w głębi lądu na wys. 300 – 700 m n. p. m., bądź pojedynczo, bądź małemi grupkami. (…) Towar wyprawia się z San Salvador w porcie Acajutla. Do Europy przybywa przez Londyn, Hamburg i Havre. Przewóz odbywa się w blaszankach 25-litrowych, po dwie w jednej skrzynce upakowanych.
Czytaj także: Powszechne i nowoczesne podłoża maściowe stosowane w recepturze.
Jaki skład chemiczny ma balsam peruwiański?
Najdokładniej skład chemiczny balsamu peruwiańskiego opisał cytowany już Henryk Ruebenbauer: balsam peruwiański składa się z części płynnej i części stałej. Część płynna, cynameina, składa się z estru benzylowego kwasu benzoesowego (…), w mniejszej części także estru benzylowego kwasu cynamonowego (…) obok drobnych ilości wolnego kwasu cynamonowego i waniliny. Stała żywica jest również estrem kwasu cynamonowego z alkoholem żywicznym peruresitannolem. Zwracał przy tym uwagę na paradoks: pomimo iż balsam posiada tak wyraźną woń bardzo miłą, zawiera zaledwie 0,4% z parami wodnemi destylującej cząstki. W roku 1935 na łamach „Wiadomości Farmaceutycznych” uściślono: pod względem chemicznym zawiera balsam 20-28% części żywicowych (perurezynotanol i t.d.), dalej 52-65% cynameiny oraz różne ciała o zmiennym składzie ilościowym, jak peruwjol, wanilina i t.d.
Jak dawniej wykorzystywano balsam peruwiański w lecznictwie?
Jak stosowano dawniej balsam peruwiański? Oddajmy znowu głos Janowi Fabickiemu: gdy po odkryciu Ameryki balsam peruwiański rozpowszechniony został w Europie, zaczęto go używać jako środek uniwersalny przy chorobach wewnętrznych i zewnętrznych.
W jakim celu stosowano balsam wewnętrznie?
Użycie wewnętrzne może być dla nas dużym zaskoczeniem, tak jednak właśnie balsam peruwiański stosowano – głównie jako środek wykrztuśny, w przewlekłych stanach nieżytowych dolnych dróg oddechowych. Wykazywał on jednak szereg działań niepożądanych, drażniąc błony śluzowe żołądka i wywołując stany zapalne przewodu pokarmowego.
Uniwersalny lek przeciwświerzbowy
Ugruntowało się natomiast stosowanie zewnętrzne, co Fabicki podkreślał: okazało się (…) że balsam nie jest bynajmniej środkiem uniwersalnym, lecz jest on wspaniałym, niczem nie dającym się zastąpić, środkiem przy leczeniu chorób skórnych, wywołanych pasożytami. Z największym powodzeniem stosowano balsam peruwiański w zakażeniach świerzbowcem, jak zaznaczał jednak Fabicki balsam musi bezpośrednio stykać się ze świerzbowcami, albowiem sam tylko zapach nic im nie szkodzi. Jeżeli leki z balsamem w składzie zastosowano poprawnie, świerzbowiec tracił życie w ciągu 20-30 minut, a rzadko utrzymywał się przy życiu 40 minut. Mechanizm tak skutecznego działania upatrywano w bogatym składzie chemicznym: czynność żywicy prawdopodobnie polega na tym, że oblepia pasożyty, przez co tamuje ich ruch pod skórą, natomiast wolny kwas cynamonowy działał silnie antyseptycznie.
Dawne receptury z balsamem peruwiańskim w składzie
Dobrym przykładem takiego właśnie zastosowania balsamu peruwiańskiego mogą być przepisy pochodzące z „Polskiego Manuału Farmaceutycznego” Jana Podbielskiego i Mariana Rostafińskiego z 1932 roku. Pierwszy to „Unguentum contra scabiem”:
Balsami peruviani 1,0
Styracis liquidi 3,0
Spiritus Vini absoluti 2,0
Oleum Ricini 4,0
Drugi zaś to „Unguentum argentii nitrici compositum”, czyli słynna maść Mikulicza (syn. maść czarna, maść lapisowa), stosowana nie tylko przeciwpasożytniczo, ale i przeciwbakteryjnie. Poprawiała także gojenie się przewlekłych ran oraz odleżyn:
Argentii nitrici 1,0
Balsami peruviani 10,0
Vaselini americani flavi ad 100,0
Innymi recepturami z balsamem peruwiańskim, wykonywanymi w okresie dwudziestolecia międzywojennego, były mydła lecznicze i toaletowe, m.in. dziegciowe, będźwinowe i sosnowe.
Czytaj także: Maści jako półstała forma leku recepturowego. Repetytorium do specjalizacji.