Po ostatnim Krajowym Zjeździe Aptekarzy zwrócił się do mnie farmaceuta, który prowadzi aptekę ogólnodostępną na podstawie zezwolenia uzyskanego po wejściu w życie przepisów o tzw. aptece dla aptekarza. Powodem, dla którego postanowił skontaktować się z prawnikiem Naczelnej Izby Aptekarskiej były wątpliwości, jakie powziął w związku z uchwałą Zjazdu dotyczącą rękojmi należytego prowadzenia apteki ogólnodostępnej. Z rozmowy dowiedziałem się, w jakich okolicznościach mój interlokutor podjął decyzję o otwarciu własnej apteki i na jakich warunkach jest ona prowadzona. Otóż pracował on od kilku lat, jako farmaceuta w aptece należącej do znanej i dużej spółki prowadzącej sieć aptek ogólnodostępnych. Po wejściu ustawy zastrzegającej prawo uzyskania zezwolenia wyłącznie na rzecz farmaceutów oraz spółek jawnej i partnerskiej, w której wspólnikami są farmaceuci, przedstawiciel pracodawcy zaproponował mu otworzenie nowej apteki. Apteka – zgodnie z przedstawioną propozycją – miała być prowadzona w ramach umowy zawartej ze spółką, nazwanej „porozumieniem o współpracy”. Mojemu rozmówcy wyjaśniono, że spółka nie może obecnie sama wystąpić o zezwolenie, ponieważ nie spełnia warunku podmiotowego, tzn. jest spółką z ograniczoną odpowiedzialnością, a te nie mogą zakładać nowych aptek. Zapewniono go, że umowa jest zgodna z prawem, a uzyskane zezwolenie na prowadzenie apteki ogólnodostępnej nie naruszy obowiązujących przepisów prawa. Przedstawiona umowa zakładała istotne ograniczenie samodzielności, jednakże fakt ten nie powstrzymał mojego rozmówcy od jej zawarcia, ponieważ spółka zapewniała wszelkie środki finansowe, prawne i organizacyjne. Równocześnie zapewniano mojego rozmówcę, że umowę będzie można łatwo rozwiązać.
Zaznaczyć należy, że zarówno w czasie, gdy omawiano propozycję, jaki i w momencie złożenia wniosku o wydanie zezwolenia spółka-pracodawca prowadziła na terenie danego województwa więcej niż 1% aptek ogólnodostępnych. Zawierając umowę i działając w zaufaniu do swojego pracodawcy, a także wyczuwając istotną presję, mój rozmówca nie konsultował projektu umowy z prawnikiem, tym bardzie, że – jak go zapewniono – została przygotowana przez renomowaną kancelarię specjalizującą się w obsłudze podmiotów prowadzących apteki. W związku z ożywioną dyskusją na temat samodzielności farmaceutów lub spółek farmaceutów przy prowadzeniu apteki ogólnodostępnej wywołaną m.in. uchwałą Krajowego Zjazdu Aptekarzy, mój rozmówca przeczytał uważnie swoją umowę i dostrzegł szereg podobieństw do postanowień wskazanych we wspomnianej uchwale KZA[1]. Wspólna analiza przedstawionej umowy wykazała, że farmaceuta jest w pełni kontrolowany przez spółkę będącą jego pracodawcę, a w konsekwencji, że składając oświadczenie wojewódzkiemu inspektorowi farmaceutycznemu o członkostwie w grupie kapitałowej podał nieprawdę.
Wówczas to mój rozmówca zadał kluczowe pytanie: czy i ewentualnie jak, we wskazanych okolicznościach, może zrzucić z siebie jarzmo umowy, która pozbawia go samodzielności w prowadzeniu apteki ogólnodostępnej, a także, czy grozi mu odpowiedzialność karna za złożenie nieprawdziwego oświadczenia?
Opisany przypadek stał się przyczynkiem do szerszych rozważań na temat sytuacji prawnej farmaceutów, którzy stali się podmiotami prowadzącymi apteki w warunkach wyłączających ich samodzielność. Jak już wskazano trwa obecnie ożywiona dyskusja na temat samodzielności farmaceutów lub spółek farmaceutów przy prowadzeniu apteki ogólnodostępnej. W zależności od autora wypowiadającego się w tej sprawie samodzielność farmaceuty (spółki farmaceutów) postrzegana jest, jako warunek sine qua non uzyskania i posiadania zezwolenia na prowadzenia apteki albo jako okoliczność całkowicie nieistotna. Oczywiście prezentowanych jest szereg stanowisk pośrednich, które w określonych przypadkach takiej samodzielności wymagają w innych zaś nie.
Samorząd aptekarski reprezentowany przez Krajowy Zjazd Aptekarzy zajął w tej sprawie jednoznaczne stanowisko i uznał, że „farmaceuta lub spółka farmaceutów nie może należycie prowadzić apteki ogólnodostępnej w sytuacji, gdy inny podmiot ma możliwość wywierania na farmaceutę lub spółkę farmaceutów decydującego wpływu”[2]. Kwestia, czy farmaceuta może w sposób niewadliwy prawnie uzyskać zezwolenie w sytuacji, gdy jest zależny od innego podmiotu wymaga szerszego omówienia, jednakże nie jest ona przedmiotem niniejszych rozważań. Na marginesie, zaznaczyć należy, że – zdaniem autora – osoba, która z tytułu posiadania prawa wykonywania zawodu zaufania publicznego może podejmować określoną działalność gospodarczą, a więc w analizowanym przypadku farmaceuta podejmujący się prowadzenia apteki ogólnodostępnej, nie może być kontrolowana przez inny podmiot. Taka sytuacja oznacza, moim zdaniem, że dany podmiot nie daje rękojmi należytego prowadzenia apteki, a w konsekwencji nie spełnia ustawowego warunku uzyskania i posiadania uprawnień z tytułu zezwolenia.
Niniejsze opracowanie koncentruje się na sytuacji, gdy podmiotem kontrolującym farmaceutę ubiegającego się o zezwolenie jest podmiot, który narusza limity antykoncentracyjne. Podkreślić należy, że zgodnie z obowiązującym prawem zezwolenia na prowadzenie apteki ogólnodostępnej nie może uzyskać między innymi podmiot, który jest „członkiem grupy kapitałowej w rozumieniu ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów, której członkowie prowadzą na terenie województwa więcej niż 1% aptek ogólnodostępnych” lub „członkiem grupy kapitałowej w rozumieniu ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów, której członkowie prowadzą łącznie co najmniej 4 apteki ogólnodostępne”[3].