Wszystkim członkom naszego samorządu rekomenduję list otwarty dr. Tadeusza Bąbelka, sekretarza Naczelnej Rady Aptekarskiej i prezesa Wielkopolskiej Okręgowej Rady Aptekarskiej, skierowany do członków NRA. Z listu doświadczonego aptekarza i zasłużonego działacza samorządu aptekarskiego przebija troska o jedność naszego środowiska, o zaniechanie sporów i działań niegodnych farmaceutów, wzniecanych po to, by osłabić pozycję demokratycznie wyłonionych władz samorządu, a przede wszystkim prezesa Naczelnej Rady Aptekarskiej. Wielu członków Naczelnej Rady Aptekarskiej i aptekarzy wyraża zdecydowany sprzeciw wobec postaw niektórych Koleżanek i Kolegów niezgodnych z dobrymi obyczajami, zasadami przyzwoitości i normami etycznymi. Prowadzonej przez nich kampanii nienawiści towarzyszy histeria, demagogia i populizm. List naszego Kolegi, dr. Tadeusza Bąbelka, polecam wszystkim członkom samorządu zawodowego farmaceutów, a przede wszystkim tym, którym naprawdę bliskie są sprawy polskiego aptekarstwa, jego przyszłość i wizerunek naszego środowiska.
dr GRZEGORZ KUCHAREWICZ
Prezes Naczelnej Rady Aptekarskiej
DO CZŁONKÓW NACZELNEJ RADY APTEKARSKIEJ
Razem można więcej!
Ostatni Krajowy Zjazd Aptekarzy unaocznił ogromne podziały, jakie nastąpiły w środowisku aptekarskim. Wybory prezesa Naczelnej Rady Aptekarskiej były tego najlepszym dowodem. Jak nigdy do tej pory przebiegały one w sposób burzliwy, a ich ostateczny wynik do samego końca trudno było przewidzieć. W czasie poprzedzającym Krajowy Zjazd Aptekarzy widoczne już były symptomy i oznaki braku jedności w naszym samorządzie. Wskazywały na to między innymi stanowiska niektórych członków Naczelnej Rady Aptekarskiej w głosowaniach nad uchwałami, szczególnie w sprawie sztywnych cen na wszystkich poziomach obrotu refundowanymi produktami leczniczymi, sztywnych marż na te produkty, a także jednakowej odpłatności za nie we wszystkich aptekach (uchwała NRA z dnia 21 grudnia 2010 r.).
Odmienność poglądów, różnorodność ocen i merytoryczne spory w systemach demokratycznych są normą. Dobrze jest spierać się na etapie poprzedzającym podjęcie konkretnych decyzji, stanowisk czy przed dokonaniem wyborów. Zdolność do kompromisu i umiejętność wsłuchiwania się w argumenty strony przeciwnej to niezbędny element prawdziwej merytorycznej dyskusji. Natomiast uporczywe obstawanie przy swoim już po dokonanych wyborach w żaden sposób nie służy interesom środowiska. Jest to przejaw działania destrukcyjnego. Wiadomo, nie jest łatwo pogodzić się z faktem, iż „mój wybór” nie znalazł poparcia większości. Jednak kultura polityczna, dobre obyczaje oraz szacunek do inaczej myślących wymagają, by wolę większości uznać za powszechnie obowiązującą. Na tym polega podstawowa zasada demokracji. Szkoda, że nie wszyscy w naszym środowisku zawodowym to rozumieją. Jest też spora grupa tych, którzy nie chcą tej zasady zaakceptować i publicznie manifestują swoje negatywne postawy, nie przebierają w słowach i czynach. Otoczenie odbiera to jednoznacznie jako brak jedności środowiska aptekarskiego. Stąd mój apel o powściągliwość i powstrzymanie się niektórych członków NRA od działań godzących w wizerunek naszego samorządu zawodowego.
Wracam ponownie do ostatniego Krajowego Zjazdu Aptekarzy. Mając na względzie dokonane na nim wybory, wszyscy aptekarze, a przede wszystkim ci, którzy pełnią funkcje w organach samorządowych, winni respektować postanowienia najwyższej władzy samorządu aptekarskiego. Niestety, w naszym samorządzie zawodowym jest spora grupa oponentów, którzy nie pogodzili się z dokonanymi przez Krajowy Zjazd wyborami i nie widzą możliwości wsparcia demokratycznie wybranego prezesa Naczelnej Rady Aptekarskiej. Przeciwnie – postępują w myśl zasady: „im mu będzie gorzej, tym lepiej”. Nie wspierają prezesa, nie zgadzają się z nim dla zasady. Wszystko, co prezes NRA zaproponuje, jest niedobre, złe. Uważają, że im więcej kłód rzucą prezesowi pod nogi, tym większy odniosą sukces. Nieważne, iż w ten sposób niszczą wizerunek naszego samorządu zawodowego, a jedność naszego środowiska staje się pustym słowem. Tryumfują podziały na „my i on”, „my i oni”. Niestety, jako środowisko ponosimy konsekwencje takich nieodpowiedzialnych postaw. Może warto wziąć przykład z lekarzy? Środowisko lekarskie jest również podzielone. Ale czy na zewnątrz jest to widoczne? Czy członkowie najwyższych władz samorządu zawodowego lekarzy eksponują na zewnątrz brak jedności? Czy upubliczniają wewnętrzne dyskusje i spory toczące się na posiedzeniach Naczelnej Rady Lekarskiej? Czy jakiekolwiek informacje wrzucają do Internetu, rozpowszechniają na forach dyskusyjnych, cytując niekiedy kłamliwie wypowiedzi innych członków samorządu?
Pytam: jakim prawem niezatwierdzona treść protokołu z posiedzenia Prezydium NRA przedostaje się do Internetu i do mediów? Jak nazwać takie praktyki i czemu mają one służyć? Do czego to prowadzi? Wreszcie zadaję pytanie: komu na tym zleży? Komu zależy na słabym samorządzie zawodowym aptekarzy? Kto skorzysta na wikłaniu prezesa NRA w wewnętrzne spory i kłótnie? Takich i podobnych pytań mógłbym zadać znacznie więcej. Nie o to jednak chodzi. Ze zdumieniem stwierdzam, że podziały w naszym samorządzie ożywają zazwyczaj w sytuacjach, w których jedność jest konieczna. Nie inaczej jest obecnie, kiedy przed naszym samorządem stoją nowe ważne wyzwania, jakimi bez wątpienia są nowelizacja ustawy refundacyjnej i nowe rozporządzenie w sprawie recept lekarskich. Kiedy trzeba, by się zjednoczyć w walce z łamaniem zakazu reklamy przez duże podmioty działające na rynku aptek. Kiedy zdecydowanej odpowiedzi wymaga nowa ofensywa DOZ SA. Nie wspomnę o wielu innych sprawach, z którymi przychodzi nam się zmagać. W takim momencie pretekstem stają się rzeczy mało ważne. Dlatego po raz kolejny już zadaję pytanie: komu tak bardzo zależy na słabym i skłóconym samorządzie?
Dzielę się moimi uwagami ze wszystkimi członkami samorządu aptekarskiego, bo tylko w ten sposób, jasno i otwarcie, funkcjonuję od samego początku mej pracy samorządowej. Szanowałem i szanuję decyzje większości, w pełni je realizuję, mimo iż nierzadko w pewnych kwestiach mam odmienne zdanie. Ufny w zapisy Kodeksu Etyki Aptekarza RP wierzę, że inni też zgodnie z tym kodeksem postępują. Nigdy nie staję za plecami drugich i oczekuję tego samego od Koleżanek i Kolegów – członków izby aptekarskiej. Obserwując wsparcie niektórych działaczy naszego samorządu dla prezesa NRA, a raczej brak tego wsparcia, zdawać by się mogło, że ich nie ma, że zapomnieli, po co zostali wybrani. Brak tego wsparcia w pracach samorządu jest bardzo widoczny, ale jeszcze bardziej widoczne są działania destrukcyjne. Było tak już wiele razy. Trudno jednak znaleźć określenie na to, co obserwujemy obecnie. Niektórzy członkowie NRA nie odpowiadają na apele i prośby prezesa NRA. Mimo że prawie wszystkie ważne dla polskiego aptekarstwa stanowiska przyjęte zostały jednomyślnie, daje się odczuć, że kiedy należy je realizować, niektórzy działacze samorządu rozmyślnie pogrążają się w bierności. Dlatego myli się ten, kto twierdzi, że wśród członków NRA panuje jednomyślność, na co wskazują wyżej wspomniane głosowania. Są wśród nas przeciwnicy jedności. Oni są, oni obserwują, oni czekają na dogodną dla nich sytuację. Taką sytuacją jest każde, nawet drobne niepowodzenie prezesa NRA. Taką sytuacją i okazją jest na przykład kwestia wprowadzenia do porządku obrad posiedzenia NRA punktu poświęconego przyjęciu uchwały w sprawie zmiany wynagradzania prezesa NRA. Na marginesie dodam, że trudno byłoby mi bez zapoznania się z uzasadnieniem wprowadzenia takiego punktu polemizować. Grupa członków NRA polemizuje już zawczasu, śląc pisma do prezesa i innych członków NRA oraz wyrażając w nich swój sprzeciw. Cóż, można i tak. Ale czym można wytłumaczyć histerię, jaką niektórzy działacze rozpętują w Internecie? Czy za słuszne należy uznać zwoływanie posiedzeń okręgowych rad aptekarskich, by te podejmowały decyzje w sprawie zaproponowanego punktu w programie najbliższego posiedzenia NRA? Takie z kolei działania świadczą o kompletnym braku znajomości ustawy, która reguluje funkcjonowanie samorządu zawodowego aptekarzy w Polsce. Organ niższej instancji nie może przecież regulować działania organu wyższej instancji!
O histerii, braku odpowiedzialność i niechęci do prezesa NRA świadczy wyrażona we wniosku grupy członków NRA chęć odwołania obecnego skarbnika Naczelnej Rady Aptekarskiej. Przypomnę tylko, że w ten sam sposób, niegodny i niekoleżeński, w większości ci sami ludzie nie tak dawno „podziękowali” dr. Jerzemu Łazowskiemu, długoletniemu sekretarzowi NRA. Człowiekowi, którego oddanie i zaangażowanie w sprawy naszego zawodu w Polsce i poza jej granicami są ogromne. Przykro mi i wstydzę się, że nie potrafiłem takiemu potraktowaniu naszego kolegi zapobiec. Przykro mi nie z tego powodu, że takie wnioski padają, bo w demokracji można składać wszelkie wnioski. Przykro mi z powodu formy, w jaki wnioski takie są składane. Dlatego apeluję o opamiętanie i powagę, o wzajemny szacunek w naszych relacjach. Zdaje się, że zapominamy, kim jesteśmy i po co zostaliśmy wybrani.
Wracając do relacji z prezesem NRA, zwracam uwagę, że nie należy zapominać o tym, że skoro prezes NRA jest naszym liderem i jest „wyrazicielem woli wyborców”, to ma być tym, który nas reprezentuje i oczekujemy od niego efektów nas satysfakcjonujących. Przez słowo „nas” rozumiem indywidualnych aptekarzy – farmaceutów, a nie „nas” – członków NRA. Pieniądze dla prezesa za jego ciężką pracę muszą być. Zawsze. Z kolei każdy prezes NRA ma prawo wystąpić o podwyżkę. I obecny prezes to zrobił. Trzeba też pamiętać, że przez ostatnie dwie kadencje wynagrodzenie prezesa NRA, zresztą na wniosek jednego z najbardziej histerycznie reagujących działaczy naszego samorządu, było znacznie wyższe (w 2004 r. uchwała w sprawie wynagrodzenia prezesa NRA podjęta została jednomyślnie). Obniżono ją w ubiegłym roku obecnemu prezesowi, odwołując się do argumentów i demagogicznych i populistycznych. Nie biorąc pod uwagę jego pracy, zaangażowania i zasług (m.in. praca przy ustawie refundacyjnej oraz nowym rozporządzeniu w sprawie recept lekarskich, wzrost znaczenia samorządu w relacjach z Sejmem i Ministerstwem Zdrowia). Jego przeciwnicy okazali się małostkowi, złośliwi i mściwi.
Jako kompletnie nieuzasadnioną postrzegam histerię towarzyszącą zaproponowanemu porządkowi obrad najbliższego posiedzenia NRA. Za wielce nieodpowiedzialne oraz szkodzące wizerunkowi naszego zawodu i samorządu odbieram postawy niektórych członków NRA, którzy zamiast dyskusji we własnym gronie wylewają swoje uwagi i opinie na wszelkie możliwe sposoby, oby tylko było głośno. Niestety, gdyby w tej głośnej kampanii przeciw prezesowi NRA padały rzeczowe argumenty, można by z nimi polemizować. Jak jednak potraktować w tej całej sprawie wniosek o odwołanie skarbnika NRA?! Demagogia towarzyszy również informowaniu o propozycji podwyżki dla prezesa. Nie dziwię się, że w oczach szeregowych członków naszego samorządu kwota podwyżki, o jaką wnosi część członków Prezydium NRA, może wydawać się znaczna, zwłaszcza w aktualnych realiach. Ale czy ktoś z oponentów postarał się w sposób spokojny i rzeczowy spojrzeć na tę sprawę? Pełniąc funkcję sekretarza NRA, zmuszony jestem bywać częściej niż wcześniej to bywało, w siedzibie NIA w Warszawie. Zapewniam wszystkich, że nie zazdroszczę prezesowi tych pieniędzy, o których ostatnio dzięki naszym koleżankom i kolegom tak głośno. Uważam, że tego, co robi prezes NRA dla naszego zawodu i co traci w imię i w związku z tą pracą, nie da się przeliczyć na jakiekolwiek kwoty. Prezes NRA jako lider poświęca swoje życie dla samorządu i środowiska. Zakres zadań i problemów jest tak duży, że nie ma już czasu na rodzinę czy na prowadzenie własnej firmy. Są wartości, których nie da się przeliczyć na pieniądze. My, którzy bywamy jedynie na posiedzeniach NRA (niektórzy także na posiedzeniach Prezydium NRA), nie zdajemy sobie sprawy z tego, jakie życie prowadzi prezes. Z kolei przeciętny członek samorządu, farmaceuta pracujący na przykład w maleńkiej aptece w małej miejscowości czy w aptece sieciowej, nigdy nie dostrzeże tych faktów, natomiast zawsze będzie widział skalę wynagrodzenia. Ona jest bowiem dla niego nieosiągalna. Jeśli praca prezesa będzie eksponowana tylko poprzez wysokość wynagrodzenia, zrozumienia wśród szeregowych członków trudno szukać. Dziwi zatem postawa naszych koleżanek i kolegów, którzy w sposób nieprawdziwy próbują przedstawiać sylwetkę obecnego prezesa NRA. Tym bardziej, że – jak wspominałem – wśród dzisiejszych największych oponentów są osoby, które przed laty przegłosowały dużo wyższą kwotę wynagrodzenia dla przyszłego prezesa NRA. Nic zdrożnego w tym wówczas nie widziały. Są też osoby, które – gdy okazało się, że ich kandydat nie uzyskał większości, a prezesem został dr Grzegorz Kucharewicz – postanowiły drastycznie obniżyć mu wynagrodzenie. Czy zatem nie wynagradzać prezesa? Wynagradzać! Jego pensja ma być godziwa. Bo ma wynagradzać mu rozłąkę czy też ponoszone straty. Tak, straty. Nie wiem, czy szeregowy członek samorządu wie, że zaangażowanie obecnego prezesa w poprzednim okresie w sprawy samorządowe kosztowało go utratę jednej z dwóch aptek. Można powiedzieć, że każdy aptekarz ma dziś kłopoty. Tak, niemniej jednak każdy inny aptekarz, ale nie prezes NRA, ma czas zajmować się swoją apteką. Prezes takiej możliwości, niestety, nie ma. Wiemy, jakie pensje mają burmistrzowie i prezydenci miast. To też samorząd. Choć znamy te pensje, nikt nie wnosi o ich umniejszenie.
Dlatego uważam, że należy wspierać prezesa. Podkreślać, że owszem, jest ciężko, ale nie można w związku z tym gasić jego ducha. Wiemy, czego chcemy. Kierunek zmian, które prowadzić mają do normalizacji naszej farmaceutyczno – aptecznej sytuacji, jest znany. Nakreśliliśmy to jednogłośnie w przyjętych przez NRA stanowiskach. Ale nic samo się nie zrobi. Jeśli nie będzie osoby, co do której wiemy, iż reprezentuje sobą ten właśnie nakreślony przez NRA kierunek zmian, to na kogo mamy liczyć? Wiary w sens nie kupimy za pieniądze – poglądy już tak. Osoba Grzegorza Kucharewicza, który przez lata pokazał, co jest istotne, jest tego dowodem. Tylko silne wsparcie, polegające na pomocy w formułowaniu wniosków, wspieraniu w pracach wszędzie, gdzie to tylko jest możliwe, będzie miało sens. Dzisiaj nie stać naszego środowiska na generowany sztucznie konflikt wokół wynagrodzenia prezesa. Nie ma czasu na rozdmuchiwaniem tematu zastępczego. Spada na nas ciężar odpowiedzialności za efekty naszej wspólnej pracy. To na nas patrzą młodsze pokolenia. Wiem jedno, jeśli teraz będziemy pogłębiali podział, gdy każda ze stron będzie podkreślała swoje racje i wykazywała nieustępliwość, jest duże prawdopodobieństwo, że stracimy bardzo wiele. Podział jest nam niepotrzebny. Jeśli nie pokażemy, że jesteśmy razem, wskutek rozbicia na apteki sieciowe i te, które do sieci nie należą wkrótce nic nie będziemy w stanie zrobić.
Nasze podejście do DEMOKRATYCZNIE wybranych władz samorządu świadczy o naszym stosunku do prawa i reguł demokracji. Wybierając, pokładamy nadzieję w naszych przedstawicielach. Nie możemy zatem im podcinać skrzydeł. Naszym obowiązkiem jest nie tylko wybór, ale i wspieranie. Tego się po nas, członkach NRA, oczekuje. Mamy być pozytywnie postrzegani przez naszych adwersarzy w różnych sporach i dyskusjach. Nieważne, kto to będzie. Jako skłóceni niczego nie osiągniemy i nie będziemy traktowani poważnie.
Mając na względzie powyższe, kieruję to wystąpienie pod rozwagę do wszystkich aptekarzy, jednak przede wszystkim do członków Naczelnej Rady Aptekarskiej.
Dr TADEUSZ BĄBELEK
SEKRETARZ NACZELNEJ RADY APTEKARSKIEJ
Poznań, 27 maja 2013 r.