JB: Czy absolwent studiów farmaceutycznych może pracować tylko w aptece?
MCz: Zaskakująca jest różnorodność i mnogość zawodów, w których mogą się tu realizować osoby po studiach farmaceutycznych. Jest siedem odrębnych sekcji Ordre national des pharmaciens, odpowiednika Naczelnej Izby Aptekarskiej, reprezentujących różne zawody farmaceutyczne, nie tylko te apteczne. O zmianie aktywności zawodowej zawsze należy poinformować swoją sekcję, z każdą zmianą apteki musiałam jej wysłać moją umowę o pracę, ponieważ farmaceuta apteczny jest przypisany do konkretnej apteki, a Ordre musi w każdej chwili wiedzieć, gdzie praktykujemy.
JB: Czy może Pani rozwinąć to ostatnie zagadnienie i opowiedzieć nam więcej na temat możliwości podejmowania pracy przez farmaceutów? Gdzie jeszcze oprócz apteki farmaceuta może się realizować?
MCz: Jest ich naprawdę sporo, bo już na piątym roku studiów wybiera się jedną z trzech następujących opcji: aptekę, przemysł farmaceutyczny lub tzw. internat, czyli rezydenturę. Dwie pierwsze opcje to tzw. krótki cykl studiów, trwający sześć lat, gdzie dwa ostatnie lata są ukierunkowane pod wykonywanie zawodu farmaceuty aptecznego lub jednego z wielu zawodów przemysłowych. Trzeci wybór to tzw. długi cykl studiów. Trwa on dziewięć lat i przygotowuje do zawodu farmaceuty szpitalnego, biologa medycznego lub umożliwia pracę przy badaniach i innowacjach farmaceutycznych. Dodatkowo można też oczywiście pracować w hurtowni farmaceutycznej, jako specjalista od dystrybucji gazów medycznych, jako inspektor zdrowia publicznego czy doradca we francuskim odpowiedniku NFZ. Można też zostać wykładowcą i szkolić techników oraz studentów. Dużo szczegółowych informacji na temat wszystkich zawodów farmaceutycznych można znaleźć na stronie Ordre www.lesmetiersdelapharmacie.fr. Polecam tam zajrzeć, bo jest sporo ciekawostek dotyczących możliwości zawodowych w naszej profesji.
JB: Wspominała Pani, że we Francji samoleczenie jest w dużym stopniu ograniczone. Czy zatem poza aptekami można zakupić leki w innych miejscach np. na stacji benzynowej, w sklepie spożywczym czy sklepie zielarskim?
MCz: Nie, leki można zakupić jedynie w aptece. Suplementy diety można dodatkowo kupić w tzw. parapharmacie, która jednak musi być kierowana przez dyplomowanego farmaceutę. Francuscy farmaceuci nie pozwalają na liberalizację monopolu sprzedaży leków i są bardzo solidarni w tej kwestii. W 2014 roku próba przeprowadzenia reformy pozwalającej na sprzedaż leków OTC w supermarketach nie doszła do skutku, po tym jak ponad 90% aptek uczestniczyło w strajku generalnym.
JB: Farmacja we Francji to rzeczywiście temat rzeka z pozytywnym oczywiście wydźwiękiem. Każde poruszane przez Panią zagadnienie aż się prosi o rozwinięcie, tak jest ciekawe… Ponieważ powoli musimy już zmierzać do końca, poprosimy jeszcze o podzielenie się informacjami związanymi z funkcjonowaniem opieki zdrowotnej we Francji. Czy działa ona sprawnie czy też są jakieś utrudnienia w korzystaniu z usług medycznych?
MCz: Z mojego doświadczenia stwierdzam, że bardzo sprawnie. Z każdą wizytą lekarską zwykle jestem pozytywnie zaskoczona jakością usługi medycznej. Lekarz nie tylko jest kompetentny i uprzejmy, przeprowadza szczegółowy wywiad, odpowiada na nasze pytania, ale przede wszystkim ma dla nas czas na wyjaśnienie przebiegu badania czy leczenia. Zawsze możemy liczyć na przeprosiny z jego strony, gdy mu zdarzy się małe opóźnienie. Nie spotkałam się z tym, będąc pacjentką w Polsce, czy to w publicznej przychodni, czy w gabinecie prywatnym. We Francji nie ma bowiem czegoś takiego jak wizyta prywatna. Każdy pozostający na stałe na terenie Francji ma prawo do podstawowego ubezpieczenia, które refunduje większość świadczeń na poziomie 70%. Ubezpieczenie dodatkowe natomiast jest obowiązkowe dla większości osób pracujących, a nasz pracodawca finansuje przynajmniej jego połowę. Zwraca nam ono resztę kosztów leczenia. U lekarza najpierw płacimy za wizytę, a następnie do około tygodnia refundacja od tych dwóch ubezpieczycieli przychodzi na nasze konto bankowe. Inaczej niż w aptece czy laboratorium medycznym, gdzie pacjent nic nie płaci, bo refundacja odbywa się bezpośrednio pomiędzy apteką czy laboratorium a ubezpieczycielami.
JB: Pacjent zatem nigdy nie wnosi opłat w czasie leczenia?
MCz: Na wizytę do ginekologa, położnej, okulisty czy dentysty nie potrzeba skierowania od lekarza pierwszego kontaktu. Na diagnostykę do lekarzy pozostałych specjalizacji kieruje nas nasz zadeklarowany lekarz prowadzący, odpowiednik polskiego lekarza rodzinnego. Istnieją jednak dwie opłaty, które są potrącane z naszej refundacji i które stanowią wkład w zachowanie tutejszego systemu opieki zdrowotnej. Opłata jednego euro jest pobierana za każdą wizytę u lekarza pierwszego kontaktu, u specjalisty oraz za badanie w laboratorium medycznym. Opłata 0,50 € za każde opakowanie wydanego w aptece leku. Opłaty te nie mogą przekroczyć kwoty 50 € rocznie na pacjenta. Okulary korekcyjne są w pełni refundowane i możemy je odnawiać co dwa lata, podobnie jak aparaty słuchowe, które możemy wymienić raz na cztery lata. Kobiety mogą liczyć na bezpłatną antykoncepcję oraz łatwy dostęp do antykoncepcji awaryjnej w każdej aptece. Zarówno dobrowolne przerwanie ciąży, jak i zapłodnienie in vitro są refundowane. Nieletnie dziewczyny mają dostęp do bezpłatnej tabletki antykoncepcyjnej oraz do darmowej pigułki „dzień po” bez potrzeby zgody rodzica. Mamy również łatwy dostęp do badań przesiewowych i szczepień, a w zależności od rodzaju ubezpieczenia dodatkowego możemy mieć zrefundowaną wizytę u psychologa, dietetyka, podologa, osteopaty czy homeopaty. Mój ubezpieczyciel na przykład zwraca mi 85% kosztów leczenia ortodontycznego specjalnymi przeźroczystymi nakładkami, na które w Polsce nigdy bym sobie nie pozwoliła z powodu bardzo wysokiej ceny.