Po ostatniej „koleżeńskiej wizycie” w Australii ponownie wracamy na kontynent europejski. Dziś udamy się do Francji. Temat tamtejszego aptekarstwa był już poruszany na łamach Aptekarza Polskiego, tym razem jednak będziemy mieli możliwość poznać to zagadnienie z perspektywy naszej rodaczki – pani Moniki Czerw. Zapraszamy do lektury!
Czytaj także: Z koleżeńską wizytą, po zawodową inspirację… Farmaceutka w Australii oraz Francuska farmacja.
Monika Czerw studiowała na Śląskim Uniwersytecie Medycznym, uzyskując w 2011 roku dyplom magistra farmacji. Dodatkowo na macierzystej uczelni ukończyła studia podyplomowe z „Marketingu farmaceutycznego”. Do Francji wyjechała w 2016 roku z zamiarem zrobienia kursu językowego. Prywatnie miłośniczka jazdy konnej. Amatorka dobrej herbaty i wszelkich kulinarnych doświadczeń. Swoim codziennym życiem dzieli się na Instagramie na profilu www.instagram.com/farmaceutkawefrancji.
Joanna Bilek: Jak to się stało, że została Pani francuską farmaceutką?
Monika Czerw: Trochę przez przypadek. Decydując się na farmację, miałam wyobrażenie pracy w zawodzie farmaceuty jako pani magister w białym fartuchu, która sporządza leki recepturowe i bierze czynny udział w terapii pacjenta. Zaraz po studiach pracowałam pięć lat w polskich aptekach i niestety moje doświadczenia przyniosły rozczarowanie. Miałam wrażenie, że moja rola ogranicza się jedynie do roli sprzedawcy leków i ani właściciele aptek, ani pacjenci nie oczekują ode mnie niczego poza tym. Skłaniało mnie to do refleksji, czy będę w stanie pracować w wyuczonym zawodzie w kraju, w którym najlepszym doradcą lekowym jest reklama. Poziom wynagrodzeń mnie nie satysfakcjonował, a postępujący brak szacunku i uznania dla naszej profesji powodował, że nie widziałam dla siebie przyszłości w aptece w naszym kraju. Zdecydowałam się zaryzykować i spróbować swoich sił za granicą.
JB: I wybór padł na Francję!
MCz: Do Paryża przyjechałam na początku 2016 roku na kurs języka francuskiego dla początkujących. Nie miałam wówczas precyzyjnego planu na swoją karierę za granicą. Potrzebowałam przerwy, by móc się zastanowić, co dalej z moim życiem zawodowym. Przed samym wyjazdem, przy okazji zaliczenia pięcioletnego okresu edukacyjnego w Izbie Aptekarskiej, poprosiłam o wydanie dokumentów niezbędnych do ubiegania się o uznanie kwalifikacji zawodowych we Francji. Europejską Legitymację Zawodową EPC otrzymałam po niespełna dwóch miesiącach od złożenia wniosku. Ta elektroniczna procedura jest otwarta od 2016 roku dla kilku zawodów regulowanych i pozwala na szybkie uznanie kwalifikacji w innym kraju Unii Europejskiej.
JB: Tak, jako obywatele państwa należącego do UE mamy zapewniony już niejako start w zawodzie w innych krajach członkowskich, ale i tak z pewnością początki pracy w innym kraju nie są łatwe. Jak wyglądało to u Pani?
MCz: Pierwszy rok na emigracji spędziłam na nauce języka, zwiedzaniu oraz na zbieraniu wszelkich informacji dotyczących pracy w zawodzie farmaceuty we Francji. Strzałem w dziesiątkę okazało się spotkanie na Wydziale Farmaceutycznym Uniwersytetu Paris-Saclay, gdzie zapisałam się na sześciomiesięczny staż w aptece w ramach tzw. szkolenia ciągłego. To pozwoliło mi się zapoznać z realiami pracy we francuskiej aptece, z obowiązującymi przepisami i procedurami, dotyczącymi wydawania leków. Dzięki temu opanowałam także fachowe słownictwo. W ciągu dwóch tygodni po zakończeniu stażu odbyłam trzy rozmowy kwalifikacyjne, po których dostałam trzy oferty pracy. Wówczas nie wiedziałam jeszcze, że Francja to będzie idealne miejsce na zupełnie nowe i bardzo ciekawe doświadczenia w moim zawodzie.
JB: Ciekawi jesteśmy, jak wyglądał Pani dzień w pracy już po zatrudnieniu na pełny etat?
MCz: Pełny etat wynosi tutaj tylko 35 godzin tygodniowo, a moja pierwsza praca w aptece osiedlowej to była przede wszystkim praca „przy okienku”. Wydawanie leków na receptę stanowiło zdecydowaną większość moich obowiązków, co jest zrozumiałe, bo prawie wszystkie leki są refundowane. Pacjent po okazaniu swojej karty podstawowego ubezpieczenia zdrowotnego (carte Vitale) oraz karty ubezpieczenia dodatkowego (mutuelle) dostaje leki nieodpłatnie.