W zeszłym miesiącu rozpoczęliśmy cykl „Z koleżeńską wizytą po zawodową inspirację…”, który ma na celu pokazanie różnych aspektów pracy w aptece, a także tego, jak wygląda aptekarstwo i opieka farmaceutyczna w innych krajach. Dzięki rozmowie z Andżeliką Zabłocką mieliśmy sposobność zapoznać się z realiami pracy w aptece norweskiej. Tym razem zapraszamy na spotkanie z Patrykiem Mysiorem, który opowie nam o swoich farmaceutycznych doświadczeniach w Niemczech.
Czytaj także: Z koleżeńską wizytą, po zawodową inspirację… Farmaceutka w Norwegii.
Patryk Mysior – studia farmaceutyczne rozpoczął w 2011 roku na Śląskim Uniwersytecie Medycznym w Katowicach, a ukończył w 2018 na Uniwersytecie w Bonn. Obecnie, poza pracą w szpitalu, jest doktorantem na uniwersytecie Duisburg-Essen. Zawodowe tematy porusza na instagramowym profilu https://www.instagram.com/pharma_clinical. Prywatnie lingwistyczny pasjonat, miłośnik Japonii – w tym również języka japońskiego. Wolny czas lubi spędzać ze znajomymi na górskich wędrówkach, niebanalnych grach planszowych i tańcu towarzyskim.
Joanna Bilek: Rozpoczął Pan studia farmaceutyczne w Polsce, a zakończył w Niemczech. Czy mogę zapytać, co było powodem wyjazdu z kraju i jak podsumowuje Pan lata studiów w kraju i zagranicą?
Patryk Mysior: Już od kiedy pamiętam ciągnęło mnie za granicę. Z jednej strony lubiłem języki obce, a z drugiej – bardzo interesowała mnie farmacja. Wyjazd za granicę na studia był więc świetnym połączeniem obu pasji. Co prawda chciałem wyjechać dopiero po zakończeniu studiów w Polsce, lecz po namyśle stwierdziłem, że wolę dokończyć studia w Niemczech. Po pierwsze dlatego, że na tutejszych farmaceutycznych uczelniach, na ostatnich semestrach, wykładana jest farmacja kliniczna, która od samego początku bardzo mnie interesowała, a w Niemczech kładziony jest duży nacisk na naukę tego przedmiotu. Z drugiej strony w ten sposób mogłem na spokojnie przyswajać fachowe słownictwo.
JB: Czym różnią się studia farmaceutyczne w Polsce i w Niemczech?
PM: Różnice w studiowaniu są dość znaczne. Po pierwsze w Niemczech prawie w ogóle się „nie ściąga” (śmiech). Jednak najważniejsza różnica to fakt, że nie są to studia magisterskie i trwają 8 semestrów plus jednoroczny staż. Ja nie jestem zatem magistrem farmacji. Po zaliczeniu przedmiotów na uczelni i dwóch miesięcznych praktykach odbywają się egzaminy państwowe w dwóch sesjach: w połowie studiów i po ostatnim semestrze. Pierwsza sesja obejmuje przedmioty ogólne jak chemia organiczna, nieorganiczna, analityczna, jak też biologia i fizyka. Jest to egzamin testowy wielokrotnego wyboru. W tym miejscu warto zaznaczyć, że analityka na studiach farmaceutycznych w Niemczech jest bardzo obszerna.
Na końcu studiów odbywa się druga sesja, gdzie w formie egzaminów ustnych sprawdzana jest wiedza z 5 przedmiotów: chemia leków, biologia i biotechnologia farmaceutyczna, technologia postaci leku, farmakologia oraz farmacja kliniczna. Po zdaniu wszystkich przedmiotów otrzymuje się nieformalny tytuł farmaceuty, który wskazuje tylko na zdane studia, lecz nie wiążą się z nim żadne prawa i obowiązki zawodowe. Następnie można, ale nie trzeba, odbyć roczny staż. Co najmniej pół roku w aptece ogólnodostępnej i drugie pół w innej jednostce, gdzie mogą pracować farmaceuci: apteka otwarta, szpital, uczelnia, jednostki badawcze, przemysł farmaceutyczny, laboratoria toksykologiczne itp. Na zakończenie odbywa się trzeci, ostatni egzamin państwowy (ustny) z praktyki farmaceutycznej i prawa farmaceutycznego. Po zdaniu otrzymuje się tytuł aptekarza (niem. Apotheker), który jest na równi z innymi tytułami zawodowymi po studiach drugiego stopnia: magister czy lekarz.