Po ostatniej „koleżeńskiej wizycie” w Szwajcarii udajemy się do bliższych sąsiadów, a mianowicie do Niemiec. Tamtejsze aptekarstwo ma nie tylko bardzo długie tradycje, ale również i nowoczesne oblicze, które warto poznać i zafascynować się nim! W niemieckich aptekach znaleźć można… spektrofotometr, pracownię cytostatyków, czy też pomieszczenia do wykonywania mieszanek ziołowych i rozmów z pacjentami! O tym wszystkim dowiemy się z rozmawiając z Panią mgr farm. Adrianną Stępniewską. Zapraszamy do lektury!
Adrianna Stępniewska ukończyła studia na Uniwersytecie Medycznym im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu w 2018 roku. Po studiach wyjechała do Niemiec, by podjąć tam pracę w zawodzie. Prywatnie miłośniczka zielonej herbaty, dobrej książki i kwiatów doniczkowych. Czas wolny najchętniej spędza aktywnie wędrując lub jeżdżąc rowerem.
Joanna Bilek: tradycyjnie już zacznę od pytania: jak została Pani niemiecką aptekarką?
Adrianna Stępniewska: Do Niemiec wyjechałam po skończonych studiach farmaceutycznych i odbytym stażu w aptece otwartej w Polsce. Już w czasie studiów intensywnie uczyłam się języka niemieckiego, ponieważ od początku planowałam po zakończonych studiach rozpocząć pracę w zawodzie w Niemczech. Jako „pełnoprawna” farmaceutka nie pracowałam nigdy w Polsce. Aby uzyskać prawo wykonywania zawodu w Niemczech musiałam uzyskać certyfikat językowy z języka niemieckiego na poziomie B2 oraz zdać egzamin z języka specjalistycznego w przynależnej izbie aptekarskiej. W związku z tym, że Polska należy do Unii Europejskiej i nasz dyplom jest uznawany za równoważny z dyplomem niemieckim, nie musiałam zdawać żadnych dodatkowych egzaminów specjalistycznych z wiedzy farmaceutycznej.
JB: Jak zaczyna się, przebiega i kończy dzień pracy w typowej, niemieckiej aptece?
AS: Myślę, że taka typowa apteka w Niemczech nie różni się dużo od typowej polskiej apteki. Przynajmniej jeśli chodzi o rodzaj zadań, czy obowiązków. Rozpoczynamy pracę o 8:30 i wtedy zaczyna się nasza codzienna rutyna. Z rana przychodzi zawsze dużo pacjentów z receptami prosto od lekarzy rodzinnych. W tym czasie przychodzi też dużo faksów z przychodni lekarskich z receptami dla konkretnych pacjentów. Jest to duże ułatwienie dla naszych stałych pacjentów, ponieważ lekarz wysyła bezpośrednio receptę do apteki i pacjent przychodzi do nas po odbiór leku. Oryginalną receptę odbieramy my, jako apteka, bezpośrednio w przychodni. Z rana wykonywane są też leki recepturowe. Popołudniu, kiedy ruch jest trochę mniejszy, wykonuje się wszystkie czynności, na które nie było czasu z rana. Kontrola recept, kontrola zamówień, dokumentacja QM, czyli po prostu cała papierkowa praca.
JB: Czy niemieckie apteki pracują w niedzielę? Jak wygląda system dyżurów?
AS: W niedziele wszystkie apteki są zamknięte ze względu na zakaz handlu. Dostęp do apteki jest mimo wszystko zapewniony w związku z tym, że na każdy dzień roku są wyznaczone apteki dyżurujące. Podział na dyżur odbywa się odgórnie i na każdą aptekę w roku przypada tyle samo dyżurów nocnych. W moich oczach jest to system bardzo rozsądny, bo nawet w mniejszych miejscowościach jest zapewniony całodobowy dostęp do leku.
Czytaj także: Z koleżeńską wizytą, po zawodową inspirację… Farmaceutka we Francji.
JB: Czy niemiecki rynek apteczny podzielony jest również na apteki sieciowe i indywidualne?
AS: Na niemieckim rynku aptecznym obowiązują dwie decydujące zasady, które regulują ten rynek. Pierwsza z nich to zakaz posiadania apteki przez osoby trzecie, tzn. podmiotem prowadzącym aptekę może być wyłącznie farmaceuta. Druga z nich mówi o tym, że farmaceuta oprócz swojej głównej apteki może prowadzić maksymalnie trzy apteki filialne, przy czym muszą być one zlokalizowane w bliskiej odległości od siebie. Dodatkowo apteki mogą tworzyć tzw. spółki zakupowe. Oznacza to, że kilka aptek (od kilku właścicieli) może wspólnie kupować leki bezpośrednio od producenta i w ramach spółki dzielić i sprzedawać towar między siebie.
JB: A jak w ogóle wyglądają niemieckie apteki?
AS: Zgodnie z obowiązującym prawem każda apteka otwarta musi mieć wydzielone pomieszczenia: część ekspedycyjną, część recepturową, magazyn oraz śluzę, w której zostawiany jest dostarczany towar. Dodatkowo w każdej aptece musi być wyznaczone miejsce lub osobne pomieszczenie, w którym możliwe jest przeprowadzenie dyskretnej rozmowy z pacjentem. Bardzo wiele aptek wyposażonych jest w automaty do dystrybucji leków. Jest to dla nas duże ułatwienie, ponieważ czas spędzony na szukaniu leków w odpowiedniej szufladzie możemy poświęcić naszym pacjentom na rozmowę i poradę.
JB: Takie automaty to z pewnością dobre rozwiązanie i pomoc dla aptekarzy. A jakie jest wyposażenie niemieckich aptek?
AS: Wyposażenie każdej apteki w leki jest oczywiście od apteki do apteki bardzo różne. Moja apteka stara się, aby większość leków była dostępna dla pacjentów od razu. Znajdą się tutaj również leki dostępne bez recepty, produkty medyczne, suplementy diety, leki roślinne, leki homeopatyczne, czy różnorodne materiały opatrunkowe.
Czytaj także: Z koleżeńską wizytą, po zawodową inspirację… Farmaceutka w Australii.
JB: Czy w niemieckich aptekach pracują wyłącznie absolwenci studiów farmaceutycznych?
AS: Nie, oprócz farmaceuty pracują również technicy farmaceutyczni oraz tzw. Pharmazeutisch-kaufmännische Angestellte co w wolnym tłumaczeniu można rozumieć jako technicy handlowi w dziedzinie farmacji. Obowiązki techników farmaceutycznych nie różnią się dużo od obowiązków polskich techników. Obsługują oni pacjentów, sporządzają leki recepturowe, kontrolują zamówione leki, czy udzielają telefonicznych porad pacjentom. Wspomniani już wcześniej technicy handlowi zajmują się, jak już sama nazwa wskazuje, zamówieniami i dostawą. Prowadzą też rozmowy z przedstawicielami handlowymi oraz negocjują warunki zamówień. Do ich zadań należy również kontrola magazynów oraz prawidłowe zwroty leków.
JB: A jaka jest rola farmaceuty w opiece zdrowotnej w Niemczech? Z jakimi problemami pacjenci trafiają do apteki najczęściej zanim pójdą do lekarza?
AS: Najczęściej przychodzą do nas pacjenci, którzy potrzebują naszej specjalistycznej porady z zakresu różnych schorzeń, które można leczyć w ramach tzw. samoleczenia, bez konsultacji lekarskiej. Mam na myśli np. przeziębienie, różnego rodzaju bóle czy grzybicę paznokci. Dodatkowo bardzo często przychodzą do nas pacjenci, którym został przepisany nowy lek, z prośbą o analizę z uwzględnieniem leków przepisanych przez innych lekarzy.
JB: Czy w niemieckich aptekach funkcjonuje sformalizowana opieka farmaceutyczna?
AS: Niestety opieka farmaceutyczna w Niemczech, tak samo jak w Polsce, nie jest jeszcze do końca sformalizowana. My jako personel apteki staramy się – na ile to możliwe – zapewnić naszym pacjentom jak najlepszą opiekę i doradztwo. Jest to o tyle łatwiejsze, że tutaj apteki mają możliwość zakładania karty pacjenta. To umożliwia często chociażby kontrolę interakcji międzylekowych, czy eliminację podwójnej terapii, np. przeciwbólowej u różnych specjalistów.
Czytaj także: Z koleżeńską wizytą po zawodową inspirację… Farmaceuta w Niemczech.
JB: Czy niemieccy farmaceuci mają swój samorząd zawodowy? Jak ocenia Pani jego skuteczność? Czy ma wpływ na aptekarską codzienność?
AS: Samorząd zawodowy oczywiście mamy i przynależność do niego jest obowiązkowa – a więc również istnieją składki samorządowe. Samorząd zawodowy zajmuje się przede wszystkim stroną prawną prawidłowego funkcjonowania apteki, np. wystawianiem prawa wykonywania zawodu, czy zmianami w prawie farmaceutycznym. Izba jest również odpowiedzialna za organizację szkoleń oraz daje możliwość ukończenia specjalizacji zawodowej.
JB: Czy istnieją jeszcze inne organizacje zawodowe?
AS: Dodatkowo bardzo sprawnie funkcjonuje Stowarzyszenie Farmaceutów Niemieckich (Die ABDA – Bundesvereinigung Deutscher Apothekerverbände e. V.) i to właśnie ono ma, z mojej perspektywy, duże znaczenie dla naszej codziennej pracy. Jeśli wchodzą w życie jakieś nowe ustawy, czy zmiany prawne zostajemy o tym elektronicznie poinformowani. Jest to bardzo ciekawe i pomocne, ponieważ w ten sposób jest o wiele łatwiej nadążać za zmianami prawnymi, czy nowymi ustawami, które wchodzą w życie. Dodatkowo tą samą drogą dowiadujemy się o wycofaniu danych partii leków z obrotu, czy zmianach w dopuszczeniu leków (np. ze względu na zmianę profilu działań niepożądanych). Kolejnym ważnym zadaniem tego Stowarzyszenia jest zbieranie zgłoszeń o działaniach niepożądanych leków. Ciekawe jest, że właśnie niedawno wyszło rozporządzenie, które ustala pierwsze pięć płatnych usług, jakie apteka/farmaceuci mogą świadczyć w ramach opieki farmaceutycznej. Do nich należy: ocena ryzyka wysokiego ciśnienia krwi, instrukcje dotyczące prawidłowego stosowania leków i techniki inhalacji, analiza lekowa przy politerapii, opieka farmaceutyczna przy doustnej terapii przeciwnowotworowej oraz opieka farmaceutyczna nad pacjentami po przeszczepieniu narządów.
JB: Czy praca w Pani aptece ogranicza się wyłącznie do bezpośrednich kontaktów z pacjentami czy może współpracujecie również z różnego rodzaju domami opieki? Jak to wygląda?
AS: W aptece współpracujemy również z mobilnymi punktami opieki oraz domami starców, co powoduje, że nie zawsze mamy bezpośredni kontakt z pacjentem. Odbywa się to mniej więcej tak, że opiekunowie poszczególnych pacjentów zamawiają receptę u lekarza rodzinnego, my taką receptę dostajemy faksem i ją realizujemy. Na koniec lek jest dostarczony do punku opieki, czy domu starców, skąd trafia do pacjenta. Oczywiście brak kontaktu z pacjentem nie oznacza, że nie prowadzona jest żadna dodatkowa kontrola. Jak już wspomniałam, każdy z takich pacjentów posiada u nas kartę pacjenta, dzięki czemu możemy dodatkowo sprawdzić, czy został wypisany prawidłowy lek, czy odpowiednia dawka. W wypadku jakichkolwiek niezgodności, czy interakcji, konsultujemy to zawsze z lekarzem prowadzącym.
Czytaj także: Z koleżeńską wizytą, po zawodową inspirację… Farmaceutka w Norwegii.
JB: Pani apteka posiada recepturę, prawda? Proszę powiedzieć, jak jest ona urządzona?
AS: Prawnie, każda niemiecka apteka musi być wyposażona w recepturę. Jest to zawsze osobne pomieszczenie, zamykane na klucz, w którym wydzielona jest część laboratoryjna i recepturowa. W części laboratoryjnej musi znajdować się wyciąg ze względu na prowadzenie reakcji identyfikacyjnych poszczególnych substancji. Apteki, w których wykonuje się dużo leków recepturowych, wyposażone są również w urządzenia ułatwiające w znacznym stopniu pracę. Do tych urządzeń należą m.in. systemy mieszające do maści TOPITEC, czy urządzenie NRF (analizator w bliskiej podczerwieni) do szybkiej identyfikacji substancji wyjściowych. Każda apteka musi mieć również wydzielony kąt do przygotowywania mieszanek leczniczych.
JB: Jak dużo leków wykonuje się w ciągu dnia?
AS: W mojej aptece wykonujemy około 4-5 leków recepturowych dziennie. Czasami zdarza się, że jest ich w tygodniu trochę mniej, czy trochę więcej. To w dużym stopniu zależy od lokalizacji apteki. Nasza apteka filialna mieści się niedaleko od przychodni dermatologa. W tej aptece wykonuje się 8-9 recept dziennie.
JB: Jakie konkretnie leki recepturowe wykonuje się najczęściej w Niemczech?
AS: Do tych najczęściej wykonywanych receptur należą oczywiście postaci półstałe, czyli np. maści. Często wykonujemy też postaci płynne, takie jaki roztwory czy zawiesiny. Regularnie wykonujemy też receptury pediatryczne. Naprzeciwko swoją przychodnię ma lekarz pediatra, dlatego też, jeśli jakiś maluch znajduje się w specjalistycznym leczeniu, np. z powodu choroby serca, to wykonujemy odpowiednie postaci leków w mniejszych dawkach. Co ciekawe i z czym w ogóle nie spotkałam się w Polsce ani w aptece, ani na studiach, to postać leku jaką są dezodoranty z aluminium, w postaci roll-on. Myślę, że bardzo interesujące jest również to, że w niemieckich aptekach wykonywanych jest bardzo dużo receptur z „medycznymi konopiami”. Są to np. roztwory dronabinolu, kapsułki z dronabinolem, czy wysuszone kwiaty konopi podzielone na porcje.
JB: Czy stosowanie produktów leczniczych pochodzących od konopi jest w Niemczech związane z jakimiś kontrowersjami? Jaki mają do nich stosunek farmaceuci, a jaki pacjenci?
AS: Jest to temat dość kontrowersyjny, tym bardziej, że coraz częściej i głośniej mówi się o legalizacji konopi w Niemczech. Dodatkowo, część źródeł podaje, że ewentualnie taka sprzedaż miałaby się również częściowo odbywać poprzez apteki. Leki recepturowe z medycznych konopi z zawartością THC nie zdarzają się jeszcze tak często, ponieważ w tych przypadkach lekarz prowadzący musi dla każdego pacjenta najpierw dostać zgodę od kasy chorych na pokrycie kosztów leczenia. Inaczej wygląda to, jeśli chodzi o produkty z dronabinolem. Tutaj zainteresowanie jest bardzo duże, szczególnie jeśli chodzi o krople z 10% roztworem dronabinolu. Myślę, że jest to teraz taki trend, ponieważ bardzo często te produkty są przedstawiane jako Wundermittel, czyli produkty „Dobre na wszystko”.
JB: Czy w Niemczech zdarzają się braki określonego surowca na rynku? W Polsce są one niestety częste, przez co nie można wykonywać wielu sprawdzonych leków recepturowych.
AS: Niestety tak. Przy wykonywaniu standardowych leków recepturowych ten problem jest raczej mały, ale czasem, przy rzadkich recepturach, pojawiają się trudności z dostaniem niektórych pojedynczych substancji.
JB: W wybranych niemieckich aptekach, poza klasyczną recepturą, o której właśnie rozmawiamy, wykonuje się leki cytotoksyczne. To zaskakujące, bowiem w Polsce to domena aptek szpitalnych. Jak wygląda wykonywanie takich leków w aptece otwartej? Jakie wymagania musi spełnić apteka, aby można było takie leki robić?
AS: Cytotoksyczne leki recepturowe mogą być wytwarzane w aptekach otwartych. W tym przypadku apteka musi posiadać odpowiednie laboratorium z odpowiednimi klasami czystości, śluzę oraz wyszkolony w tej dziedzinie personel – farmaceutów lub techników. W aptece, w której pracuję, wytwarzane są leki cytotoksyczne na zamówienie w aptece szpitalnej. My jako apteka dostajemy z oddziału onkologicznego zlecenie na terapię dla wszystkich pacjentów z danego dnia. Takie zlecenie jest przekazywane do apteki szpitalnej i przygotowywane dzień wcześniej lub dopiero w danym dniu w zależności od czasu ważności i trwałości leku. Z rana gotowe leki dostarczane są na oddział i tam odbywa się dodatkowa kontrola wszystkich zleceń. Za tę ostateczną kontrolę jesteśmy odpowiedzialni my, farmaceuci. Dlatego też codziennie zespół dwóch osób (farmaceuta i technik) jedzie do szpitala i kontroluje, czy dla danego pacjenta został wykonany prawidłowy lek w odpowiedniej dawce.
JB: Wspominała Pani w korespondencji poprzedzającej wywiad, że w aptekach wykorzystywane są spektrofotometry! Znam co najmniej tuzin farmaceutów, którzy z takiego miejsca nie wyszliby nawet na noc do domu! Proszę powiedzieć coś więcej na ten temat. W jakim celu używa się takich aparatów analitycznych? Czy wymagane jest specjalne przeszkolenie?
AS: Zgadza się! My również w zespole jesteśmy ogromnie szczęśliwi, że posiadamy spektrofotometr, ponieważ w ogromnym stopniu ułatwia nam to pracę. Spektrofotometr używany jest do identyfikacji substancji i podłoży używanych w recepturze. Według prawa niemieckiego wszystko, co używane jest w recepturze, polega dodatkowej kontroli. Począwszy od opakowań, które podlegają wizualnej identyfikacji, po wszystkie leki i substancje pomocnicze. Aby móc korzystać ze spektrofotometru potrzebne jest specjalistyczne szkolenie. Odbywa się ono bezpośrednio w aptece i upoważnia do przeprowadzania analiz.
JB: Domyślam się, że spektrofotometr to wydatek rzędu co najmniej kilku tysięcy Euro, prawda? Czy bez niego zatem apteka nie może wykonywać leków recepturowych?
AS: W aptekach nie wyposażonych w spektrofotometr wykonywane są charakterystyczne reakcje chemiczne z reagentami. Do potwierdzenia substancji potrzebne są zawsze przynajmniej dwie reakcje. Zapewne mogą Państwo sobie wyobrazić, jaki jest to duży nakład pracy. I oczywiście również duże koszty, ponieważ reagenty też nie należą do tanich.
JB: Czy konieczność wykonania takiej aptecznej kontroli oznacza, że surowce farmaceutyczne nie są badane na zgodność z wymogami farmakopealnymi przez producentów?
AS: Substancje wyjściowe do receptury zamawiane w hurtowni są standaryzowane i zanim trafią do obrotu podlegają kontroli zwalniającej do obrotu, tak jak jest to w każdej innej firmie farmaceutycznej. Mimo wszystko taka dodatkowa kontrola musi się odbyć i musi zostać udokumentowana.
JB: Wszystko to wygląda na bardzo profesjonalnie zorganizowany system wytwarzania leków recepturowych. Ich pozycja w lecznictwie musi być bardzo mocna! A jak jest z kontrolą sporządzonych już leków? W Polsce jest ona wyrywkowa, przy okazji wizyt inspektora farmaceutycznego…
AS: Przy wytwarzaniu każdego leku recepturowego sporządzany jest protokół. Na sam koniec następuje kontrola farmaceuty, czy lek został sporządzony prawidłowo. Protokoły są przechowywane do wglądu w przypadku kontroli z inspektoratu farmaceutycznego. Co ciekawe w naszym farmaceutycznym świecie bardzo popularny jest tzw. Ringversuch. Polega to na tym, że są udostępniane terminy dla różnych postaci leku, podczas których farmaceuci czy technicy mogą się sprawdzić w laboratorium. Po zgłoszeniu się, w ciągu najbliższych dni trafia do apteki recepta z rozpisanym lekiem recepturowym. Personel apteki oczywiście nie wie, który z leków recepturowych będzie ostatecznie tym, który trafi do kontroli. Do apteki trafia recepta i zostaje wykonany lek recepturowy na zamówienie. Następnie lek zostaje odebrany i tu tutaj następuje ta różnica, że lek nie będzie wykorzystany przez konkretnego pacjenta, a trafia do laboratorium, gdzie podlega dokładnej analizie.
JB: To naprawdę bardzo interesujące! Ale proszę wyjaśnić nam jaki jest mechanizm tego rodzaju „kontroli”?
AS: Apteki zgłaszają się do takiej próby dobrowolnie, mimo iż jest to płatne. Po upływie jakiegoś czasu przychodzi do apteki szczegółowy protokół dla każdej apteki oraz ogólne zestawienie, jak dana próba wypadła w innych aptekach. Razem z ostatecznym zestawieniem wyszczególnione zostają również etapy czy czynności, na które należy zwrócić uwagę, aby jeszcze bardziej zagwarantować lepszą jakość wytwarzania leku recepturowego.
JB: Takiej receptury można tylko pozazdrościć! Przejdźmy jednak dalej. W Niemczech działają największe firmy zielarskie Europy, dzięki którym w jakości leku ziołowego możemy stosować m.in. adaptogeny czy olejki eteryczne do użytku wewnętrznego. A jak to wszystko wygląda z perspektywy farmaceuty pracującego w aptece? Czy pacjenci sami proszą o leki ziołowe, czy to aptekarze im je polecają?
AS: Jedno i drugie. Wielu pacjentów pyta bezpośrednio o leki ziołowe, ale z drugiej strony my jako personel apteki również bardzo chętnie takie preparaty polecamy. Paleta dobrych produktów ziołowych jest bardzo duża. Są to produkty oczywiście standaryzowane oraz często z badaniami klinicznymi, czyli potwierdzoną skutecznością.
JB: A jak jest z homeopatią? Czy preparaty homeopatyczne są w Niemczech popularne?
AS: W niemieckich apteka sprzedaje się bardzo dużo homeopatii. Więc nawet jeśli ktoś osobiście nie jest fanem tego typu leczenia, podstawową wiedzę musi posiadać, aby móc pacjentowi odpowiednio doradzić, czy odpowiedzieć na jego pytania. Dużo pacjentów nawet nie do końca zna różnice między lekiem homeopatycznym a lekiem roślinnym, dlatego prawidłowa rozmowa z pacjentem jest bardzo ważna.
JB: Czy sprzedawane są leki homeopatyczne wyłącznie gotowe, czy sporządza się je także w aptekach?
AS: Najczęściej sprzedaje się gotowe leki homeopatyczne. Trzeba przyznać, że jest ich znacznie więcej niż na polskim rynku aptecznym. Oczywiście możliwość sporządzania również leku homeopatycznego w aptece jest, jednak nie jest to zbyt często praktykowane. Istnieją natomiast apteki, które w pewnym sensie się w lekach homeopatycznych specjalizują i sporządzają również takie leki, czy mieszanki.
JB: A jaki jest stosunek farmaceutów do homeopatii? W Polsce obecnie jest to zagadnienie mocno kontrowersyjne, podczas gdy np. we Francji leki homeopatyczne do niedawna były jeszcze refundowane, a nadal pozostają bardzo popularne i polecane są przez aptekarzy…
AS: Podobnie jest i w Niemczech. Są to leki, które również cieszą się dużą popularnością, tym bardziej, że tak jak już wspomniałam, jest ich sporo na rynku aptecznym. Niektóre kasy chorych refundują również wybrane leki homeopatyczne, najczęściej jednak u dzieci. Zaskakujące było dla mnie, że zdarzają się produkty, które dostępne są tylko na receptę, mimo iż są to leki homeopatyczne!
JB: A teraz wróćmy znowu do receptury, pozostając jednak przy temacie leku ziołowego. Słyszałam, że w niemieckich aptekach przyrządzane są mieszanki ziołowe. Czy ich skład określa lekarz, czy decyduje o nim farmaceuta?
AS: Z mojego doświadczenia mogę powiedzieć, że najczęściej są to gotowe mieszanki z farmakopei. Czasem zdarza się, że skład mieszanki zaleca homeopata czy naturopata.
JB: Czy tak wykonana mieszanka podlega jakiejś wewnętrznej kontroli?
AS: Tak jak już wspomniałam, wszystkie składniki wyjściowe używane w recepturze wymagają dodatkowej identyfikacji. To samo dzieje się, jeśli zamawiamy zioła do mieszanek. W tym przypadku dokonywana jest ocena wizualna oraz mikroskopowa na podstawie cech charakterystycznych danej rośliny leczniczej. Mieszanki sporządza się „na świeżo” lub na zamówienie, nie robimy ich na zapas. I zawsze jest spisany z tego protokół, który na końcu kontroluje farmaceuta.
JB: Wspomniała Pani o mieszankach zalecanych przez naturopatów. Czy takie recepty są również refundowane?
AS: Niektóre z tych leków są faktycznie przez niektóre kasy chorych refundowane. Najczęściej zdarza się to jednak w przypadku recept dla dzieci do 12 roku życia. Liczba tych refundowanych produktów jest niewielka.
JB: A proszę powiedzieć czy praca w niemieckiej aptece daje Pani satysfakcję i zawodowe spełnienie?
AS: Jak najbardziej, bardzo lubię swoją pracę! Dużo satysfakcji i zadowolenia dają mi wdzięczni za pomoc pacjenci. Lubię też ją za to, że daje mi możliwość rozwijania się w różnych dziedzinach i stawia przede mną coraz to nowe wyzwania. Poza tym mam naprawdę fajny team, z którym nawet gorsze dni nie wydają się wcale takie złe.
JB: Jakie najważniejsze różnice wskazałaby Pani pomiędzy aptekami polskimi i niemieckimi?
AS: Największa różnica, która ogromnie ułatwia pracę, to już wcześniej wspomniany trzeci zawód apteczny – tzw. technik handlowy. Poza tym, że mają oni największą wiedzę co do zamówień i towaru, to ich praca pozwala nam skupić się na pacjencie, a nie na wprowadzaniu towaru. Wspomniana już wcześniej różnica to karty pacjentów w aptece oraz możliwość dostarczania leków do pacjentów bezpośrednio do domu. W przypadku schorowanych pacjentów jest to bardzo cenna różnica. Myślę, że warto zaznaczyć, że w przypadku dostarczania do pacjentów leków na receptę kasy chorych w pewnym stopniu pokrywają te koszty. Jest to dopłata w wysokości 2,95€ do recepty.
JB: A z perspektywy swoich doświadczeń jaką formę działalności niemieckich aptek uznałaby Pani za najbardziej nietypową, zaskakującą i na czym ona polega?
AS: W niemieckich aptekach prowadzone jest też wydawanie leków przy leczeniu uzależnień od narkotyków – terapia lewometadonem lub buprenorfiną. Pacjent przychodzi wówczas codziennie do apteki i dostaje odpowiednią dawkę swojego leku. Taka procedura jest związana z dużą dokumentacją, ponieważ każda wydana dawka leku musi być oznaczona, skontrolowana i odpowiednio udokumentowana. Dodatkowo jest to dla nas duże zaangażowanie, ponieważ musimy zapewnić naszym pacjentom dostęp do leku również w weekendy i święta. W mojej poprzedniej aptece mieliśmy jednego pacjenta, który przychodził do nas już od kilku lat. W międzyczasie mógł już brać tygodniowy zapas leku ze sobą do domu, znalazł partnerkę, dobrą pracę. Udało mu się wrócić do normalnego życia. Niestety zdarzali się również pacjenci, którzy przerywali leczenie po kilku miesiącach i wracali do nas znów po jakim czasie.
JB: Pracując w aptece można znakomicie poznać ludzi. Jacy są współcześni Niemcy?
AS: Myślę, że współcześni Niemcy są przede wszystkim bardzo otwarci. Podczas moich czterech lat życia w Niemczech jako Polka nie spotkałam się z jakimiś przykrościami z ich strony. Oni bardzo doceniają, że uczę się ich języka i kultury. Czasem nawet wspólnie śmiejemy się z moim małych błędów językowych.
JB: Czy warto zatem jako farmaceuta wyemigrować do Niemiec?
AS: Na pytanie czy warto wyemigrować nie mam gotowej odpowiedzi. Jest to związane na pewno z dużym nakładem pracy. Poza tym emigrując zawsze zostawia się cząstkę siebie w swojej ojczyźnie. Rodzinę, przyjaciół, swoje stare kąty. Jako farmaceuta myślę jednak, że jest to ciekawe doświadczenie i daje dużo nowych perspektyw.
Bardzo dziękujemy Pani Adriannie za zaprezentowanie charakteru pracy w niemieckiej aptece, obowiązków i czynności, jakie spoczywają na farmaceucie. Życzymy, by praca w aptece była miejscem realizacji pasji zawodowych i owocowała oczywiście… zadowolonymi pacjentami!