Wielokrotnie na łamach „Aptekarza Polskiego” zaglądaliśmy do dawnych czasopism aptekarskich, wydawanych w okresie dwudziestolecia międzywojennego: „Farmacji Współczesnej”, „Wiadomości Farmaceutycznych”, „Kroniki Farmaceutycznej” czy „Czasopisma Towarzystwa Aptekarskiego we Lwowie”. Dzięki tym źródłom mogliśmy poznać problemy i rozterki, ale też i sukcesy polskiego środowiska aptekarskiego, skupionego – jak pamiętamy – wokół kilku organizacji zawodowych, mocno skonfliktowanych i diametralnie różniących się w swej wizji aptekarstwa. Przypomnijmy, że skupiały one zarówno pracowników (Związek Zawodowy Farmaceutów Pracowników w Rzeczypospolitej Polskiej), jak i właścicieli aptek (Polskie Powszechne Towarzystwo Farmaceutyczne), reformatorów (stowarzyszenie „Nowa Farmacja”) i środowiska zachowawcze (dawne galicyjskie gremia aptekarskie). Czy okres bożonarodzeniowy był czasem, kiedy te różnice zacierały się i znikały? Czy przeciwstawne stronnictwa potrafiły w tak wyjątkowym czasie usiąść przy wspólnym stole i łamać się opłatkiem? Jak wreszcie wyglądał okres świąteczny pośród aptekarzy przed siedemdziesięciu czy osiemdziesięciu laty?

W środowisku aptekarskim okresu dwudziestolecia międzywojennego, wyjątkowy czas schyłku roku rozpoczynał się wraz z zabawami andrzejkowymi, organizowanymi przez studentów farmacji. Nastrój bożonarodzeniowy pojawiał się wraz z grudniowymi numerami wszystkich czasopism aptekarskich. Strony tytułowe i kolorowe wkładki z reklamami zapełniały życzenia świąteczne, zamieszczane najczęściej przez redakcje czasopism oraz prezesów instytucji te czasopisma wydających (ilustracje 1-5). Choć czas powszechnego pojednania miał rozpocząć się dopiero za dwa-trzy tygodnie, tuż przed Wigilią, już przy tej okazji tradycyjnie apelowano o jedność i zażegnanie wewnętrznych sporów. Prezes Polskiego Powszechnego Towarzystwa Farmaceutycznego, magister Wacław Filipowicz, w życzeniach zatytułowanych „Przy nadchodzących Świętach i Nowym Roku” pisał w 1934: w ogół zawodowców musi wstąpić świadomość wspólnego czynu, potrzeba zespolenia się wszystkich, w imię tych samych haseł. Miast walk i drobnych utarczek wewnętrznych, musi nastąpić zjednoczenie się elementów zdolnych do twórczej pracy dla dobra zbiorowego. W dniach tak uroczystych, jakiemi są święta Bożego Narodzenia i Nowy Rok, życzę wszystkim farmaceutom aby w roku przyszłym umieli się zdobyć na wspólny czyn konsolidacji wszystkich odłamów Farmacji Polskiej, idąc wytrwale ku wspólnym celom i jednakim ideałom. W podobnym tonie zredagowane było o kilka lat wcześniejsze wystąpienie Zarządu Polskiego Powszechnego Towarzystwa Farmaceutycznego, reprodukowane jako ilustracja 1 w niniejszym artykule.
Następnie organizowane były spotkania ze Świętym Mikołajem, oczywiście dla potomków aptekarzy. Jak podawała „Kronika Farmaceutyczna”, 6 grudnia 1939 roku o godzinie 17, w siedzibie warszawskiego Oddziału Związku Zawodowego Farmaceutów Pracowników RP, odbyła się „Choinka dla naszych milusińskich”. [1] W programie było m.in. odśpiewanie przy oświetlonej choince kilku kolend przez dzieci, następnie uroczyste wejście św. Mikołaja z koszem upominków, egzamin z „pacierza”, wspólna fotografia ze świętym Mikołajem, konkurs pięknego ukłonu, wygłaszanie wierszy oraz zabawa przy dźwiękach pianina. Redakcja „Kroniki…” podkreślała jednocześnie, że i starsi – przyglądając się zabawom dzieci – przeżyli miłe chwile wspomnień. Niektórzy nie widzieli się „kopę lat”, więc „prowizoryczny bufet” miał wzięcie.
Jednak, podobnie jak i dzisiaj, najważniejsze były spotkania opłatkowe, z których na łamach czasopism aptekarskich zamieszczano obszerne, kwieciste relacje. Szczególnie zaś – z „tradycyjnych opłatków” w Warszawskim Towarzystwie Farmaceutycznym, które gromadziły po kilkudziesięciu członków wszystkich pokrewnych organizacji aptekarskich, sfery uniwersyteckie, rządowe oraz przedstawicieli studjującej farmację młodzieży. Uroczystości opłatkowe w Warszawskim Towarzystwie Farmaceutycznym miały tradycyjny przebieg, na który w pierwszym rzędzie składały się wystąpienia gospodarzy i zaproszonych gości. W roku 1935, jako pierwszy, przemawiał prezes Towarzystwa Wacław Filipowicz, podkreślając tradycyjność święta wigilijnego, szczególnie drogiego dla (…) Polaków, którym choinka wigilijna przez długie lata towarzyszyła hen aż do tajg północnej Syberii. W imieniu pracowników aptek głos zabrał prezes Oddziału warszawskiego Związku Zawodowego Farmaceutów Pracowników w Rzeczypospolitej Polskiej magister Czesław Nałęcz, nie stroniąc od nawiązań do trudnych relacji pracowników i właścicieli aptek: dzień wigilijny i związane z nim tradycyjne dzielenie się opłatkiem przy jaskrawem, różnobarwnem, półmrocznem świetle choinki, jest wielką uroczystością nie tylko dla dzieci, lecz i dla dorosłych. Święto to, oprócz pewnej poezji i tradycji kryje w sobie wiele głębokich myśli. Należy tylko wyrazić żal, że nie wszyscy członkowie naszego zawodu mogą uczestniczyć w tej uroczystości w gronie najbliższej rodziny zgodnie z tradycją, gdy się ukaże pierwsza gwiazda na niebie. Oczywiście prezes Nałęcz miał tu na myśli tych wszystkich pracowników aptek, których zmiana przypadła właśnie na wigilijny wieczór. O prawa tych farmaceutów Związek Zawodowy walczył skutecznie i wymuszał na kolejnych urzędach wojewódzkich wydanie nakazu dyżurowania wybranych aptek w niedziele i we wszystkie święta, w miejscowościach, gdzie istnieje więcej niż jedna apteka. Nakazy te, motywowane przeciążeniem pracą personelu farmaceutycznego w aptekach publicznych, który zatrudniony jest we wszystkie święta i niedziele nie wykluczając takich świąt, jak Wielkanoc i Boże Narodzenie, stały oczywiście w sprzeczności z interesem ekonomicznym właścicieli aptek, którzy pacjentów swych musieli odstąpić konkurencji.
Kolejne słowa wypowiedziane do zebranych były istotnie pełne pewnej poezji, co prawda – bardzo specyficznej: jako zawód farmaceutyczny – narówni z biblijnym Izraelem oczekujemy z niecierpliwością na przyjście naszego zawodowego Mesjasza w postaci Ustawy Aptekarskiej, Farmakopei i ustawy o Izbach Aptekarskich już od piętnastu lat. Być może – ten oczekiwany przez nas Mesjasz nie wszystkich uszczęśliwi, przyniesie wiele rozczarowań, lecz przyczyni się do rozjaśnienia i stabilizacji stosunków w zawodzie, ustalając nową erę w aptekarstwie polskiem, bo zawód nasz dotychczas błądzi i szuka tego swego Mesjasza na wzór mędrców Wschodu, lecz niema dotychczas swej gwiazdy przewodniej. W ostatnich zdaniach swego oryginalnego przemówienia magister Nałęcz po raz drugi nawiązał do konfliktu pomiędzy zwaśnionymi grupami zawodowymi pracowników i właścicieli aptek mówiąc: to symboliczne łamanie się opłatkiem, ta symboliczna choinka obezwładniająca w noc wigilijną nawet straszne narzędzia śmierci podczas wojny światowej – niech będzie początkiem realnego przełamania trudności, stojących na przeszkodzie do wytworzenia harmonji w zawodzie. Następnie, w miłej pogawędce zebrani spędzili kilka godzin, a zaimprowizowany z obecnych na sali gości chór odśpiewał przy blaskach różnobarwnych świateł choinki szereg popularnych kolend.
Dorocznym zwyczajem uroczystości wigilijne odbywały się również w salach lwowskiego Towarzystwa Aptekarskiego. W roku 1935 na „Opłatku” zebrali się reprezentanci wszystkich organizacyj zawodowych, a uroczystość otwierała przemowa wiceprezesa Towarzystwa magistra Kajetanowicza. Mówca nie stronił od tematów cokolwiek odległych od świątecznego nastroju i w swem przemówieniu poruszył ciężkie położenie zawodu wobec coraz silniejszego ograniczenia dorobkiem tylu lat zdobytych przywilejów. Jak jednak zastrzegała redakcja „Czasopisma Towarzystwa Aptekarskiego”, relacjonując wystąpienie Kajetanowicza, pozostaje nadzieja, że w niedługiej przyszłości społeczeństwo musi zrozumieć szczytne posłannictwo farmaceuty, któremu egzystencję zapewnić trzeba. Następnie przy suto zastawionych stołach, wygłoszono okolicznościowe przemowy i wzniesiono toasty na cześć seniorów zawodu i prezesów organizacyj zawodowych oraz – nieodzownie – gawędzono do wieczora.

W nocy z ostatniego dnia grudnia na pierwszy dzień stycznia aptekarze bawili się na zabawach sylwestrowych. I tak na przykład 31 grudnia 1934, dorocznym zwyczajem, odbyła się w lokalu [Łódzkiego] Stowarzyszenia [Aptekarzy] skromna uroczystość powitania Nowego Roku. Okazyjne przemówienia wygłosili przedstawiciele władz tej organizacji aptekarskiej, jak również zaproszony na uroczystość, bardzo zasłużony wojewódzki inspektor farmaceutyczny magister Wiktor Wagner, który w swym okolicznościowym przemówieniu zwrócił się do zebranych, aby nie szczędzili wysiłków i energii w dalszej pracy dla dobra farmacji, i równocześnie podkreślił nić łączności między starszem a młodszem pokoleniem.
Zachowała się także relacja z ostatniej przedwojennej zabawy sylwestrowej, zorganizowanej przez warszawski Oddział Związku Zawodowego Farmaceutów Pracowników w Rzeczypospolitej Polskiej: o północy po odegraniu przez orkiestrę „tuszu” przemówiła przewodnicząca Sekcji Kobiecej kol. Czechowska, składając gościom najlepsze życzenia noworoczne, wzywając ich do ochoczego przywitania Nowego Roku i życząc wesołej zabawy. Redakcja „Kroniki Farmaceutycznej” relacjonowała: na zabawie obecnych było ponad 100 osób, które w pięknie udekorowanym lokalu, przy dźwiękach doborowej orkiestry, w miłym i beztroskim nastroju, bawiły się do białego dnia. Zabawa urozmaicona była atrakcjami. I tym razem dzięki gospodyniom, zabawa nie straciła nic ze swej tradycyjności i jak zwykle, zdała swój egzamin.
W pierwszych dniach stycznia przychodził czas na oficjalne wizyty noworoczne, w czasie których przedstawiciele organizacji zawodowych składali życzenia czołowym postaciom władz państwowych i lokalnych. I tak, w roku 1938, prezydentowi Rzeczypospolitej profesorowi Ignacemu Mościckiemu, w imieniu Polskiego Powszechnego Towarzystwa Farmaceutycznego, życzenia składał prezes i wiceprezes tej organizacji.

Znamiennym jest, że czas Świąt Bożego Narodzenia był dla aptekarzy nie tylko okazją do towarzyskich spotkań, ale także sposobnością do prowadzenia działalności charytatywnej. W latach trzydziestych zawód nasz, w odpowiedzi na apele organizacji aptekarskich, aktywnie zaangażował się w szeroko zakrojoną akcję „Pomocy zimowej bezrobotnym”, prowadzonej pod egidą Ogólnopolskiego Obywatelskiego Komitetu Pomocy Zimowej Bezrobotnym. Pomoc polegała nie tylko na ofiarowywaniu składek, ale również na wydawaniu bonów, wystawianych przez poszczególne apteki w ilości proporcjonalnej do obrotu, które następnie były przekazywane lokalnym Komitetom Pomocy Zimowej Bezrobotnym i wykorzystywane przez uprawnione, potrzebujące osoby.

W działania w ramach pomocy zimowej w sposób szczególny zaangażowała się Izba Aptekarska Małopolski Wschodniej, która wraz z Okręgową Izbą Lekarską zainicjowały działalność Sekcji Pomocy Zimowej lekarzy i aptekarzy przy Miejskim Komitecie Obywatelskim Pomocy Zimowej dla bezrobotnych we Lwowie. Charakter tej działalności opisywało „Czasopismo Towarzystwa Aptekarskiego”: umówieni lekarze udzielają bezrobotnym pomocy lekarskiej ambulatoryjnej i domowej, a aptekarze dostarczają leków po znacznie zniżonych cenach, względnie zupełnie bezpłatnie. Działalność Sekcji wspierana była finansowo przez cztery organizacje, w tym aż trzy aptekarskie: Izbę Aptekarską Małopolski Wschodniej, Okręg lwowski Polskiego Powszechnego Towarzystwa Farmaceutycznego oraz Towarzystwo Aptekarskie. Równocześnie wpłacają Członkowie zawodu aptekarskiego ustalone opłaty w zależności od wysokości świadectw przemysłowych względnie od pobranych poborów służbowych.

W styczniu rozpoczynały się również bale karnawałowe, których przebieg często relacjonowano na łamach czasopism aptekarskich. Dwie fotografie z takich właśnie imprez Czytelnicy „Aptekarza Polskiego” mieli już okazję podziwiać w opracowaniu „Nastrój tak podniosły i uroczysty” (2015, nr 11, ss. 33-38). W większych miastach każda organizacja aptekarska miała w karnawale swój jeden, a czasem nawet kilka bali, co nie przeszkadzało stawiać się na nim członkom organizacji pozostałych, dzięki czemu w Warszawie, Poznaniu, czy Lwowie cały styczeń i początek lutego upływał pod znakiem zabaw karnawałowych, Dancing-Bridge’ów, balów reprezentacyjnych, czy zabaw tanecznych. Zazwyczaj miały one miejsce w salach najbardziej luksusowych hoteli czy restauracji, rozpoczynały się w późnych godzinach wieczornych, a dochód z biletów przeznaczony był – jak np. w imprezach organizowanych przez Warszawskie Towarzystwo Farmaceutyczne – na cel Kasy Wsparcia dla wdów i sierot po farmaceutach. W imprezach studenckich brali udział profesorowie miejscowych uczelni farmaceutycznych, na balach dobroczynnych właścicieli aptek stawiali się ich pracownicy, zaś na zabawach pracowników gośćmi byli ich przełożeni, najczęściej wraz z żonami i córkami!

Łamiąc się opłatkiem i bawiąc w karnawale, na przeszło dwa miesiące, środowisko aptekarskie zapominało o walkach i drobnych utarczkach wewnętrznych, pokazując, że realizacja zasady „zgoda buduje” zależy wyłącznie od naszej dobrej woli. Nie tylko w tle lektury niniejszego artykułu pojawia się jednak refleksja: czy budująca lepszą rzeczywistość życzliwość i wzajemna wyrozumiałość muszą być cechą naszych relacji wyłącznie od święta?
dr n. farm. Maciej Bilek
Piśmiennictwo u autora
[1] Fotografia z tej uroczystości reprodukowana była w artykule „Nastrój tak podniosły i uroczysty” („Aptekarz Polskie” 2015, nr 11, ss. 33-38)