W grudniowym numerze „Aptekarza Polskiego” miałem okazję opisać wyjątkowy czas, który następował w życiu zawodowym przedwojennego aptekarstwa: czas Świąt Bożego Narodzenia i karnawału. [1] Co prawda nie brakowało w tym okresie momentów wzniosłych, nawiązujących do narodowej martyrologii, [2] był to jednak czas wypełniony dobrymi emocjami, atmosferą wzajemnego szacunku i zrozumienia. Zarówno w sakralnym, jak i aptekarskim kalendarzu, koniec karnawału oznaczał nadejście Wielkiego Postu, ten zaś zapowiadał Święta Wielkanocne, kolejne niesłychanie ważne w polskiej tradycji. Na temat przeważającej sympatii dla Świąt Bożego Narodzenia nad Świętami Wielkanocnymi, powiedziano już wiele, a temat obrósł w tradycyjnie powtarzane, obiegowe żarty. Jednak „Aptekarski kalendarz” sprzed II wojny światowej nie potwierdzał ich. Święta Wielkanocne znajdowały na łamach czasopism farmaceutycznych równie silny oddźwięk, co Święta Bożego Narodzenia, a wspólne „tradycyjne jajko” gromadziło działaczy zawodowych w równym stopniu, co spotkania opłatkowe!
Ilustracja 1. Strony tytułowe świątecznych wydań „Kroniki Farmaceutycznej” z roku 1933 i 1934.
Wielkanocne numery „Wiadomości Farmaceutycznych”, „Kroniki Farmaceutycznej”, czy „Czasopisma Towarzystwa Aptekarskiego” otwierały życzenia, adresowane przez zarządy instytucji wydających te periodyki. W roku 1930 redakcja „Kroniki Farmaceutycznej” przesyłała (…) z okazji Świąt Wielkanocnych wszystkim Szanownym Czytelnikom naszym serdeczne życzenia. W trzy lata później, na stronie tytułowej pisano: z okazji Świąt Wielkiej Nocy składamy Szanownym Czytelnikom i Sympatykom naszego czasopisma najserdeczniejsze życzenia. Częstokroć jednak kuszono się o życzenia i refleksje o głębokiej treści. Wyjątkowy był pod tym względem świąteczny numer „Wiadomości Farmaceutycznych” z 1932, który otwierał krótki esej autorstwa profesora Bronisława Koskowskiego, zatytułowany „W dniu Zmartwychwstania”, w którym refleksja historyczna przeplatała się z wątkami socjologicznymi i patriotycznymi. Profesor streścił w nim nowelę, której sens główny głęboko zapadł mu w duszę: na polu rosła lipa. Wśród burzy wojennej pociski i szrapnele poobcinały gałęzie lipy – i stał goły pień, zdawało się, martwy. Ale pień nie był martwy, wystarczyło kilka dni względnej ciszy i rozwinął się pączek jeden, drugi, a lipa zazieleniła się znowu. Oczywista refleksja płynąca z noweli, tajemnica instynktu życia, którego przytłumić nie może największy kataklizm, wywołana została przez Profesora nie bez powodu: rok 1932 w Polsce był pod wieloma względami rokiem kulminacji Wielkiego Kryzysu, a wraz z nim bardzo wysokiego bezrobocia, spadku produkcji, wzrostu zadłużenia… Bronisław Koskowski w Wielkim Kryzysie widział jednak zupełnie inne zagrożenie: słowo „kryzys” odbiera energję, stwarza pesymizm i często, bardzo często, usprawiedliwia uchylających się od czynu społecznego. (…) Gdyby pień lipy był spróchniały, nie zazieleniłby się po katastrofie, tak samo w zdrowym ustroju społecznym życie iść musi swoim trybem naprzód mimo warunków trudniejszych. Równocześnie nawiązywał profesor Koskowski do konieczności zaangażowania społecznego i materialnego aptekarzy w szereg inicjatyw zawodowych, apelując o spełnienie (…) narodowego i zawodowego obowiązku, z wiarą iż budujecie nową erę farmacji nie tylko polskiej, ale i światowej. W perspektywie historji poczynania Wasze znajdą dopiero taką ocenę, jaką już dziś znajdują wśród najwyższych sfer kultury umysłowej.
Ilustracja 2. Życzenia wielkanocne zamieszczane na łamach
„Wiadomości Farmaceutycznych” w roku 1929 i 1933.
Jak wspomniano powyżej, Święta Wielkanocne były okazją do spotkań działaczy zawodowych. „Wiadomości Farmaceutyczne” z roku 1928 relacjonowały tradycyjny obchód „Święconego”, który w środę przedświąteczną odbył się w siedzibie Warszawskiego Towarzystwa Farmaceutycznego. Uroczystość ta zgromadziła (…) liczny zastęp członków, którzy przy rybce dzielili się życzeniami świątecznemi (…) braterskości i solidarności zawodowej.
Od schyłku lat dwudziestych „tradycyjne Jajko Wielkanocne”, rokrocznie w Wielką Sobotę, organizowali działacze warszawskiego Oddziału Związku Zawodowego Farmaceutów Pracowników w Rzeczypospolitej Polskiej, będącego jednocześnie siedzibą Zarządu Głównego Związku. Na uroczystości te przybywała cała śmietanka towarzyska ówczesnej warszawskiej farmacji, z profesorem Koskowskim na czele. W 1928 roku Zarząd Oddziału podejmował zaproszonych gości i członków swych święconem jajkiem. „Kronika Farmaceutyczna” podkreślała, że uroczystość odbyła się w porze uwzględniającej możność przybycia kolegom obydwu zmian i relacjonowała: przy tej okazji wygłoszono szereg przemówień, które wytworzyły miły nastrój koleżeński. Zaproszony na uroczystość redaktor „Wiadomości Farmaceutycznych”, magister Franciszek Herod, pisał z kolei: w miłem nastroju przeplatanem przemówieniami gospodarza (…) żegnali się jedni, śpieszący się do pracy, i witali drudzy, którzy ją w tym czasie ukończyli. Nie zabrakło także przemówień przedstawicieli Polskiego Powszechnego Towarzystwa Farmaceutycznego, w których zaznaczono konieczność utworzenia jednolitego frontu zawodowego celem obrony zagrożonej egzystencji farmacji.
Przebieg uroczystości w siedzibie Związku z roku 1932 opisywały „Wiadomości Farmaceutyczne”: na uroczystość zaproszeni byli przedstawiciele nauki farmaceutycznej, (…) władz, P.[olskiego] P.[powszechnego] T.[owarzystwa] F.[armaceutycznego], organizacji pracowników umysłowych, wreszcie grono koleżanek i kolegów, należących do Związku. Gospodarzem uroczystości był prezes Oddziału, który witał zebranych, składając życzenia Wesołego Alleluja. W roku 1936, wielkosobotnie „Jajko Wielkanocne” Oddziału warszawskiego Związku Zawodowego Farmaceutów Pracowników poprzedzone było odezwą, której treść przekazywała „Kronika Farmaceutyczna”: ponieważ „Jajko” będzie zorganizowane w formie składkowej, uprzejmie prosimy Szan. Koleżanki i Kolegów, życzących sobie wziąć udział, o łaskawe zgłaszanie się do sekretariatu Związku.
W sposób szczególny obchodzono Święta Wielkanocne we Lwowie, w gronie członków tamtejszego Towarzystwa Aptekarskiego. W roku 1933 „Czasopismo Towarzystwa Aptekarskiego we Lwowie” donosiło, że 6 maja (…) o godzinie 9,30 wieczorem, urządza Tow. Aptek. tradycyjnym zwyczajem wspólne „święcone” w salach Towarzystwa Aptekarskiego. Jednocześnie zapraszano Koleżanki i Kolegów, jakoteż Studentów farm. do wzięcia jak najliczniejszego udziału w tej tradycyjnej wieczerzy. Przebieg uroczystości, na którą przybyło około 60 osób, w tym inspektor farmaceutyczny oraz prezesi organizacyj zawodowych, redakcja „Czasopisma…” relacjonowała w kolejnym numerze: uroczystość rozpoczął pięknem przemówieniem wiceprezes Towarzystwa kol. Ruebenbauer (…). Prelegent szerzej omówił samą istotę i znaczenie pięknego obchodu, święconego od wieków we wszystkich rodzinach na ziemiach polskich i porównując Towarzystwo Aptekarskie do wielkiej rodziny, złożył wszystkim członkom starym zwyczajem serdeczne życzenia. I to i kolejne przemowy nagradzano hucznemi oklaskami, a uroczystość przeciągnęła się wśród bardzo serdecznego i miłego nastroju do 2-giej po północy i świadczyła wymownie o wielkiem przywiązaniu członków do Towarzystwa.
W roku 1937, na stronie tytułowej „Czasopisma Towarzystwa Aptekarskiego we Lwowie”, redakcja informowała: było tradycyjnym zwyczajem naszego Towarzystwa, że w okresie Świąt Wielkanocnych urządzaliśmy Święcone, które zrzeszało wszystkich Członków Towarzystwa w jedną zgodną i szczerze sobie oddaną rodzinę. Ten zwyczaj, tak przestrzegany przez ś.p. Fryderyka Dewechy’ego, którego świetlana postać zawsze jest dla nas żywą, pragniemy utrzymać, aby dać wyraz uczuciom koleżeństwa, przyjaźni i współpracy. Jak podkreślała redakcja, tegoroczne „Święcone” uświetnimy częścią koncertową, dla której wykonania uprosiliśmy wybitnych mistrzów. W dalszej części „Święconego” miała odbyć się zabawa towarzyska. Zaproszenie opatrzone było dodatkowo apelem: Koleżanki i Koledzy przybądźcie jak najliczniej w progi Towarzystwa oraz: Koledzy zamiejscowi raczą także pamiętać o uroczystościach i licznie przybyć. Przekazano również informację, dotyczącą kosztów uczestnictwa: opłaty wstępu są dobrowolne, jednakże nie poniżej 4 zł. od osoby. Dochód czysty przeznaczony jest na zapomogi dla potrzebujących pomocy członków zawodu.
Święta Wielkanocne dla wielu aptekarzy były czasem pracy i aptecznych dyżurów. O ich prawa dbał oczywiście Związek Zawodowy Farmaceutów Pracowników, publikując na swych łamach wyciągi z umów zbiorowych w sprawie czasu pracy w dni świąteczne, czy też przypominając właścicielom aptek o zarządzeniach władz państwowych. W roku 1933 organ prasowy Związku, „Kronika Farmaceutyczna”, przypominała w związku ze zbliżającymi się Świętami Wielkanocnemi że Komisarjat Rządu zezwolił na zamknięcie aptek warszawskich w dniach 16 i 17 kwietnia, oraz od godziny 18-ej w dniu 15 kwietnia, z warunkiem, że będą w tym czasie otwarte te apteki, które mają dyżury nocne zgodnie z ustalonym planem tych dyżurów. W dwa lata później „Kronika…” przekazywała pismo Urzędu Wojewódzkiego Lubelskiego ws. „Zamykania aptek w niedziele i święta”, w którym można było przeczytać m.in.: wobec przeciążenia pracą personelu farmaceutycznego w aptekach publicznych, który zatrudniony jest we wszystkie święta i niedziele, nie wykluczając takich świąt, jak Wielkanoc i Boże Narodzenie, Urząd Wojewódzki (…) zarządza, aby (…) wprowadzone zostały w aptekach publicznych dyżury kolejne dzienne w niedziele i we wszystkie święta, w miejscowościach gdzie istnieje więcej niż jedna apteka.
Jako świąteczną ciekawostkę obyczajową przytoczmy także wiadomość zatytułowaną „Zakaz strzelania w okresie świąt Wielkiejnocy”, opublikowaną w „Wiadomościach Farmaceutycznych” z roku 1930. Redakcja przekazała zarządzenie Komisarza Rządu miasta stołecznego Warszawy: zabrania się strzelaniny na wiwat zarówno z broni palnej, jak i zapomocą straszaków, petard oraz żabek, przyrządzanych z Kali chloricum lub innych materjłałów wybuchowych. Zabrania się aptekom, składom aptecznym oraz innym sklepom sprzedaży bez recept lekarskich materjałów wybuchowych, jak: Kal. chloricum (soli Bertholeta) oraz wyrobów przygotowanych z tych materjałów. Przekroczenie niniejszego rozporządzenia podlega w drodze administracyjnej karze grzywny do 500 zł. lub karze aresztu do dni 14-u lub obu tym karom łącznie.
W drugiej części niniejszego artykułu udowodnimy, że aptekarze, pomimo ciężkiej sytuacji politycznej i finansowej kraju, pomimo niekończących się konfliktów świata pracowników i pracodawców, pomimo braku korzystnych perspektyw, potrafili się uśmiechać i żartować. Bo przecież przełom marca i kwietnia to nie tylko Święta Wielkanocne, ale także Prima Aprilis!
Ilustracja 3. „Wiadomości Primaaprilisowe”,
specjalny dodatek do „Wiadomości Farmaceutycznych” z 10 kwietnia 1938.
Redakcja „Wiadomości Farmaceutycznych” w roku 1938, a zatem wobec wzbierającej, nieuniknionej już wojennej nawałnicy, do jednego z kwietniowych numerów czasopisma dołączyła „Wiadomości Primaaprilisowe”, dwustronicowy dodatek, o prześmiewczym od początku do końca charakterze. Śmiech, jak się okazało, był najlepszą odpowiedzą nie tylko na czarne chmury zbierające się nad światem, ale także na krajowe absurdy prawne, polskie przywary i słabości. Kpiono w każdym niemal wierszu tekstu, nawet w winiecie: wydawcą okazało się nie jak zwykle Polskie Powszechne Towarzystwo Farmaceutyczne, a Polskie Aptekarskie Towarzystwo Humoru, adresem wydawniczym nie była Długa 16, a Krótka 61, zdumiewały także godziny urzędowania redakcji: od godziny 0 do godziny 24 w dniu 1 kwietnia każdego roku.
Wiele razy już na łamach „Aptekarza Polskiego” wspominaliśmy o intensywnych staraniach działaczy zawodowych na rzecz popularyzacji zielarstwa pośród polskich aptekarzy. [3] Odzew był, nie taki jednak, jakby to życzyli sobie członkowie Polskiego Komitetu Zielarskiego. Dlatego właśnie w „Wiadomościach Primaaprilisowych” informowano o powstaniu Stacji Doświadczalnej, w której laboratoriach będzie się badać, między innymi, natężenie zainteresowania aptekarstwa zielarstwem polskim. Najczulsze aparaty (istnieje obawa, że i te aparaty nie zdołają zarejestrować tych zainteresowań) zostały już zamówione za granicą.
Czytelnikom „Aptekarza Polskiego” nieobce są trudne losy „Farmakopei Polskiej II”, wydanej po wielu trudach i wielkim nakładzie sił w roku 1937. [4] Także i ten fakt nie umknął redaktorom „Wiadomości Primaaprilisowych”, którzy komunikowali, że oto już niebawem ukaże się nowe wydanie Farmakopei polskiej. Jak wiadomo, „Farmakopea Polska II” nakładała na polskie apteki obowiązek posiadania laboratorium analitycznego, [5] który dla większości aptekarzy okazał się ponad siły finansowe i spotkał się z licznymi protestami. Tymczasem fikcyjna „Farmakopea Polska III” szła jeszcze dalej, bowiem będzie wymagać zainstalowania w aptekach szeregu aparatów i przyrządów, do uruchomienia lub działania których potrzebne będą gaz, elektryczność i wodociągi. Szczególnie pierwsza i trzecia wygoda była w II Rzeczpospolitej rzadkością, dlatego „Wiadomości Primaaprilisowe” informowały, że miejscowości, nie posiadające tych urządzeń, będą obowiązane zainstalować je – na razie tylko w aptece – przy czym połowę kosztów ma ponieść aptekarz.
Redaktorzy „Wiadomości Primaaprilisowych” kpili także z przemysłu farmaceutycznego: skład główny wytwórni czekoladek przeczyszczających „Drastin” będzie rozdawać w ciągu całego dnia 1 kwietnia bezpłatne próbki czekoladek. (…) do każdej będą dołączane 3 (słownie: trzy) arkusiki najcieńszego, najmiększego, najtrwalszego papieru higienicznego. Wykpiono także „Latającą aptekę Bayera”, samolot sanitarny, przystosowany do transportu leków na duże odległości w sytuacji klęsk żywiołowych i epidemii. Samolot ten prezentowany był w lutym 1938 roku na warszawskim lotnisku, o czym na łamach „Aptekarza Polskiego” już pisaliśmy, przekazując oburzenie prasy zawodowej na ten właśnie fakt [6]. Informacje na temat samolotu firmy Bayer w krzywym zwierciadle „Wiadomości Primaaprilisowych” przybrały karykaturalne rozmiary. Oto po raz kolejny firma Bayer ekspediowała do Warszawy, już nie samolot, a… łódź podwodną „Submarina Bayer”, która po pobycie w portach śródziemnomorskich zawitała w dniu 1 kwietnia do portu na Wiśle w naszej stolicy. Jak wyjaśniano, „Submarina Bayer” przywiozła transport aspiryny, który nabyła znana firma hurtowa „Wenda”. Dodajmy, że w przededniu II wojny światowej firma ta była oskarżana o współpracę z firmą Bayer z hitlerowskich Niemiec i powszechnie bojkotowana. Wyrazem tego były kolejne żarty redakcji „Wiadomości Primaaprilisowych”: należy zaznaczyć, że firma ta nabyła resztę transportu langustów, które „Submarina Bayer” przywiozła z Morza Śródziemnego. Przysmak ten ma być podany na wielkim bankiecie, który firma „Wenda” urządza w dniu 1 kwietnia (…). Ze względów na spodziewaną frekwencję gości firma „Wenda” zakontraktowała lokale wszystkich większych restauracji warszawskich. Także zawrotną karierę słynnych „Kogutków” firmy Gąsecki pokazano w krzywym zwierciadle, informując o rzekomym „Wielkim wynalazku” laboratoriów tejże firmy: okazało się mianowicie, że koguty karmione specjalnie wynalezioną mieszanką, która została opatentowana we wszystkich państwach świata, zmieniają swą płeć i zaczynają się nieść, przy czym jaja zawierają substancje [7] działające tak samo, jak „kogutki”. W niedalekiej zatem przyszłości, zamiast przykrych, bądź co bądź w smaku proszków od bólu głowy, pacjenci będą spożywać jaja, wyprodukowane w firmie Gąsecki.
Redaktorzy „Wiadomości Primaaprilisowych” w swych żartach posunęli się także do kpin… z samych siebie, co nie od dziś świadczy o najwyższej klasie człowieka. Do „Wiadomości Farmaceutycznych” dołączane były od początku roku 1938 bezpłatne dodatki: „Apteka dla lekarzy” i „Apteka dla wszystkich”, czasopismo dla pacjentów aptek. Jako że „Apteka dla wszystkich” była zdaniem redakcji „Wiadomości Primaaprilisowych” – zgodnie ze swym tytułem – adresowana dla osób od 2-go do 99-go roku życia, z dniem 1 kwietnia br. redakcja „Wiadomości Farmaceutycznych” rozpoczęła wydawanie 2 nowych dodatków: „Apteka dla niemowląt” (dotyczy osób do 1-go roku życia) i „Apteka dla starców” (dotyczy osób od 100-go roku życia). Jak podawano, spotkały się one z wielkim zainteresowaniem w obydwu grupach wiekowych. Mało tego, ogłoszono możliwość uzyskania od redakcji „Wiadomości Farmaceutycznych” specjalnej premii dla prenumeratorów, przy czym najwyższe premie otrzymają ci, którzy nie przejrzawszy „Wiad. Farm.” używają ich do owijania lekarstw ew. korzystają z nich jako papieru higienicznego…
Redakcja „Wiadomości Primaaprilisowych”, na końcu właściwego już numeru „Wiadomości Farmaceutycznych”, sprostowała wszystkie żarty, zastrzegając jednak, że w chwili obecnej, kiedy zapadają decyzje, mające kapitalne znaczenie dla przyszłości naszego zawodu, dobrze jest choć na chwilę oderwać się od rzeczywistości, zejść z koturnów w krainę Banialuki, absurdu, humoru i śmiechu. Czy nie warto, aby ta refleksja sprzed blisko osiemdziesięciu lat, przyświecała nam również i dziś?
dr n. farm. Maciej Bilek
Piśmiennictwo u autora
[1] Święto to, oprócz pewnej poezji i tradycji kryje w sobie wiele głębokich myśli… „Aptekarz Polski” 2016, nr 12.
[2] Aptekarski kalendarz. W mroźną noc styczniową 1863… „Aptekarz Polski” 2017, nr 1.
[3] Lepsza, doskonalsza, szlachetniejsza… Apteka – ośrodkiem propagandy zielarskiej. „Aptekarz Polski” 2015, nr 5; Migawki z dziejów Naczelnej Izby Aptekarskiej. Sprawy zielarskie. „Aptekarz Polski” 2013, nr 5; „Ochrona przyrody kwestją żywotną farmaceutów”. „Aptekarz Polski” 2009, nr 9; Przedwojenne kuracje ziołowe. „Aptekarz Polski” 2009, nr 12; Migawki z dziejów polskich izb aptekarskich. Okręgowa Izba Aptekarska w Lublinie. „Aptekarz Polski” 2012, nr 4; Migawki z dziejów polskich izb aptekarskich. Okręgowa Izba Aptekarska w Warszawie. „Aptekarz Polski” 2012, nr 2.
[4] Historia farmacji uczy nas… jak odnieść sukces. „Aptekarz Polski” 2011, nr 4.
[5] Lepsza, doskonalsza, szlachetniejsza… Apteka – laboratorium. „Aptekarz Polski” 2015, nr 2.
[6] Historia farmacji uczy nas… jak stanąć w jednym szeregu i powiedzieć ”nie”. „Aptekarz Polski” 2011, nr 6.
[7] W skład „Kogutków”, czyli preparatu „Migreno-Nervosin”, wchodziły substancje o działaniu przeciwbólowym i przeciwzapalnym. Wytwarzany początkowo w skromnym laboratorium aptecznym, „Migreno-Nervosin” stał się bardzo popularny nie tylko w Polsce, ale w kilkudziesięciu krajach świata. „Kogutkom” towarzyszyła bardzo intensywna, nowocześnie realizowana reklama: w prasie, na słupach reklamowych ulic miast i w radio. W roku 1937 „Kogutki” zaczęto rozprowadzać w charakterystycznych torebkach, jako proszki dzielone, zawierające jedną dawkę leku. Firma zwracała uwagę, że to wykonanie najbardziej higieniczne, bez dotyku rąk ludzkich.