„Made in Indonesia”, „Made in Malaysia”, „Made in Singapore”… Słowa te odczytujemy coraz częściej, wszak rzeczywiście – mieszkańcy Archipelagu Malajskiego ciężko pracują, a dzięki temu ich państwa rosną w potęgę, stając się z roku na rok ważnymi partnerami w ogólnoświatowej gospodarce i polityce. A czy mają tam receptariusze? Czy „robi” się leki?
Odpowiedzmy sobie szczerze: czy potrafimy wskazać na mapie wymienione powyżej państwa? Znakomita większość z nas słusznie odpowie, że „są gdzieś w Azji” i to „są gdzieś daleko”. O większą precyzję już znacznie trudniej. Wyjaśnijmy zatem, że to kraje położone przede wszystkim na tysiącach wysp i wysepek największego archipelagu kuli ziemskiej – Archipelagu Malajskiego.
Tereny te są zaludnione przez setki milionów mieszkańców, niewiele ustępując pod względem ich liczby Chinom i Indiom. To prawdziwy kulturowy tygiel: praktykuje się tu rozmaite religie, ludzie pochodzą z odmiennych warstw społecznych, plemion i grup etnicznych. Archipelag Malajski to również miejsce przepięknej, egotycznej i w wielu miejscach nieskażonej jeszcze przyrody, to deszczowe lasy tropikalne i przepiękne, piaszczyste plaże… Istny „raj na ziemi”, który corocznie przyciąga miliony turystów.
Ale Archipelag Malajski ma również swoje drugie oblicze – to przecież miejsce występowania… „azjatyckich tygrysów”, wysokorozwiniętych, bardzo bogatych i uprzemysłowionych państw. To tutaj właśnie znajdują się potężne fabryki, tutaj pozyskuje się bogactwa naturalne bez których nie może obejść się światowa gospodarka, to tutaj wreszcie uprawiane są rośliny przyprawowe i oleiste, które za pośrednictwem azjatyckich giełd trafiają na nasze europejskie stoły.
Małe-wielkie państwo
Oczywiście jednak nas na Archipelag Malajski przywiodło coś zupełnie innego. Po odwiedzeniu Brazylii, Chile (cz. 1 i cz. 2) oraz Nowej Zelandii (cz. 1 i cz. 2) trafiamy tutaj w czasie naszej wyjątkowej podróży dookoła globu, będącej oczywiście podróżą w poszukiwaniu ciekawych receptur leków „robionych”. Nie będziemy zatem odpoczywać na plażach, ani bawić się w klubach Bali, nie ubijemy też interesów w tonących w chmurach wieżowcach. Czeka nas ciężka praca, a zaczynamy ją w Singapurze, maleńkim państwie-mieście, które nie licząc małej powierzchni w wielu dziedzinach słynie ze swej… wielkości!
Pomimo stosunkowo krótkiego, zaledwie kilkudziesięcioletniego bytu jako niepodległe państwo, Singapur jest obecnie jednym z największych portów, znajduje się w ścisłej elicie centrów finansowych, należy do czołówki najbogatszych państw świata… Przoduje jednak nie tylko pod względem gęstości zaludnienia, supernowoczesnych rozwiązań urbanistycznych i stopnia uprzemysłowienia, ale także dbałości o „zielone” tereny rekreacyjne, parki, skwerki i śródmiejskie zadrzewienia. Z pierwotnej, egzotycznej przyrody niewiele tu pozostało, bowiem tropikalne lasy wycięto pod rozbudowujące się miasto, słynące dziś z drapaczy chmur. W dużym jednak stopniu Singapur zachował typowo azjatycki koloryt: ogromne zróżnicowanie etniczne, kulturowe, językowe i religijne.
To właśnie w Singapurze produkowane są dyski twarde znajdujące się w naszych komputerach. Tam również przetwarzane są ogromne ilości ropy naftowej. Ochrona zdrowia zbiera same pochwały – ubezpieczenie jest drogie, ale też daje dostęp do bardzo sprawnie zorganizowanej opieki w chorobach przewlekłych, szybkiej pomocy w nagłych problemach ze zdrowiem (konsultacja lekarska i natychmiastowa dostawa leków do domu) oraz opieki szpitalnej, realizowanej w warunkach wręcz luksusowych.
Jak widzimy – Singapur może pochwalić się czymś znacznie więcej, jak tylko słynnym, bardzo surowym prawem z którym jest na ogół kojarzony. Owszem, w Singapurze m.in. za posiadanie większej ilości narkotyków i korupcję wśród polityków grozi kara śmierci (niekoniecznie wykonywana), a za drobne (z europejskiego punktu widzenia) przestępstwa wymierzana jest bolesna chłosta lub astronomiczne wręcz mandaty. Surowo karane jest plucie, palenie papierosów w miejscach publicznych, spożywanie posiłków w komunikacji miejskiej. Sprzedaż, kupno i żucie gumy w Singapurze są zabronione pod groźbą wysokiego mandatu, chyba że jest to guma… lecznicza, wykupiona na receptę. Udział w wyborach jest obowiązkowy.
Kolejne singapurskie paragrafy darujemy Czytelnikom, choć to temat do długiej i ciekawej dyskusji, powszechnie zresztą poruszany w Internecie. O tym maleńkim powierzchnią, a wielkim duchem państewku można byłoby zresztą pisać jeszcze bardzo, bardzo długo, zastanawiać się nad przyczynami przysłowiowego wręcz bezpieczeństwa, nad czystością ulic i środków publicznego transportu, nad brakiem protestów i strajków… Również długo można byłoby rozmyślać nad proporcjami pomiędzy dobrobytem i demokracją, zadumać się nad azjatyckim pojmowaniem roli obywatela w życiu państwa i państwa w życiu obywatela, przemyśleć wreszcie jak bardzo różni jesteśmy z naszym typowo europejskim, wybujałym przez wieki indywidualizmem i przywiązaniem do wolności od Azjatów, stawiających na pierwszym miejscu grupę, zbiorowość, rodzinę i… pokorę.
Singapurski receptariusz
O tak, Azja to zupełnie inny świat, pod każdym niemal względem! Trudno zatem w tej odmienności szukać klasycznych receptariuszy i dlatego właśnie w czasie naszego pobytu w krajach Archipelagu Malajskiego odkrywać będziemy opracowania daleko odbiegające od naszych typowych wyobrażeń, nadal jednak zasługujące na miano „inspirujących” dla polskiego czytelnika!
Swój receptariusz posiada oczywiście także i Singapur, ponad pięciomilionowe, wysokorozwinięte państwo z nowoczesną ochroną zdrowia. Wydany został przez tamtejsze Ministerstwo Zdrowia, w ramach „National Pharmacy Strategy”, czyli singapurskiej Narodowej Strategii Farmaceutycznej. To dziesięcioletni, kończący się właśnie program, mający na celu poprawę, stopniową ewolucję i doskonalenie usług świadczonych w aptekach i – mówiąc bardzo ogólnie – zagwarantowanie bezpiecznej, skutecznej obecności leków w życiu obywateli.
Jednym z pięciu filarów „National Pharmacy Strategy” było zapewnienie dostępu do fachowej informacji o lekach: „Information Enablement”. I to właśnie w ramach tej inicjatywy powstał internetowy receptariusz „National Drug Formulary” (NDF), adresowany przede wszystkim do: lekarzy, farmaceutów i pielęgniarek, przy czym redakcja NDF zastrzegła, że celowo jest on dostępny również dla pacjentów, którzy mogą pogłębić wiedzę o stosowanych lekach.
„National Drug Formulary”
Z punktu widzenia polskiego czytelnika NDF jest tak naprawdę alfabetycznym wykazem substancji czynnych i przyporządkowanych im leków „gotowych” wraz ze wszystkimi szczegółami, dotyczącymi m.in. bezpieczeństwa stosowania. Często spotykamy tu znajome nazwy handlowe produktów leczniczych zarejestrowanych także w Polsce, najbardziej jednak interesujące są leki, które możemy określić jako „robione”. Jest ich również niemało, co pozwala wyciągnąć wniosek o silnej pozycji w nowoczesnym, singapurskim lecznictwie.
Obok nazw leków figurują wykazy placówek publicznej ochrony zdrowia w których leki te są wykonywane dla pacjentów. Zaskoczonym Czytelnikom wyjaśnijmy, że konieczność ewentualnego wyjazdu na „drugi koniec” kraju w przypadku Singapur oznacza co najwyżej… przebycie kilkudziesięciu kilometrów! Pośród najczęściej przewijających się nazw wyróżnijmy National Cancer Centre, National Heart Centre, National Healthcare Group Polyclinics, National Skin Centre, National University Hospital, National University Polyclinics, KK Women’s and Children’s Hospital oraz Singapore General Hospital. Czasem przy danym leku „robionym” wymienionych jest tych placówek kilkanaście, czasem – zaledwie jedna lub dwie.
Niestety – poza tytułem receptury i miejscem jej wykonywania singapurski receptariusz nie przekazuje żadnych dodatkowych informacji. Przyznajmy, że to dość zaskakująca i mocno rozczarowująca informacja, jednak rozpoczynając podróż dookoła świata musieliśmy się przecież z takimi niespodziankami liczyć. I pocieszmy się również, już same tytuły są na tyle interesujące, aby je wymienić: bardzo dużo mówią o tamtejszych lekach „robionych” i asortymencie surowców farmaceutycznych. Zacytujemy je zatem poniżej, dobierając te najciekawsze i najbliższe polskiej praktyce recepturowej, zwracając szczególną uwagę na leki zawierające surowce z naszego asortymentu. Wszystkim Czytelnikom zawiedzionym brakiem tych ulubionych z góry wyjaśniamy, że – przykładowo – ichtamol i dziegieć sosnowy owszem, występują w NDF, ale wyłącznie w składzie leków „gotowych”.
Receptura kwasu salicylowego
W singapurskim receptariuszu nie mogło zabraknąć leków „robionych” z jednym z najpopularniejszych surowców farmaceutycznych – kwasem salicylowym. Wykonuje się „Cream 2%” i przede wszystkim maści: „Ointment 1%”, „Ointment 5%”, „Ointment 10%”, „Ointment 20%” oraz „Ointment 40%”. Jak widzimy, zestaw tych pięciu stężeń jest nieco inny od tych, które poznaliśmy już w cyklu „Recepturowe wędrówki po Europie”, przeglądając austriacki receptariusz „Juniormed” i holenderski „Formularium Nederlandse Apothekers”.
Kolejny lek z kwasem salicylowym – „Topical Solution 10%” sporządzany jest w siedmiu placówkach, pomimo obecności na rynku „gotowego” produktu leczniczego. Analogiczna sytuacja dotyczy leku „Salicylic Acid 16.7% + Lactic Acid 16.7% Collodion”, przy czym lek ten uzyskać można obecnie aż w jedenastu miejscach.
Smoła z węgla kamiennego
Nie jest dla nas zaskoczeniem obecność w NDF receptur ze smołą z węgla kamiennego (Pix Lithanthracis). Jak pamiętamy, leki z tym surowcem, pomimo towarzyszących mu kontrowersji, są nieodzownym elementem nowoczesnego lecznictwa na całym niemal świecie, o czym szczegółowo pisaliśmy w artykule zatytułowanym „Recepturowe wędrówki po Europie. Holandia, część trzecia”. Pośród leków „robionych” wykonywanych w Singapurze znajdujemy m.in. „Coal Tar Cream 5%”, „Coal Tar Cream 10%” oraz „Coal Tar Cream 15%”, „Coal Tar Lotion 20%” i „Coal Tar Shampoo 25%”.
Są również leki łączące smołę z węgla kamiennego z innymi substancjami czynnymi. I tak, w National University Hospital, wykonuje się np. „Shampoo, Coal Tar Solution 4.25% + Salicylic Acid 2%”, pomimo obecności leku „gotowego” z tymi substancjami czynnymi. Natomiast maść „Coal Tar 5% + Salicylic acid 2%” nie jest obecnie wykonywana w żadnej z placówek.
Salicylan metylu
Miłym zaskoczeniem dla czytelnika ceniącego sobie surowce recepturowe od dawna już obecne w lecznictwie są nazwy leków z salicylanem metylu. W trzeciej dekadzie XXI wieku skojarzenie najbardziej oczywiste to „Maść z salicylanem metylu” („Methylis salicylatis unguentum”), posiadająca monografię narodową w naszej „Farmakopei Polskiej XIII”. Jest to maść 20%, podczas gdy przykładowo Włosi w swej „Farmacopea Ufficiale della Repubblica Italiana” mają recepturę zatytułowaną „Metile salicilato unguento”, w której salicylanu metylu jest 10%. A w Singapurze? Bardzo podobnie: „Methyl Salicylate Cream 10%–20%” i do tego jeszcze intrygująca, płynna postać leku: „Methyl Salicylate Solution 25%”.
Natomiast niemałe zaskoczenie wywołuje na naszym gruncie skład płynu do… płukania ust: „Glycerol 10% + Methyl Salicylate 0.03% + Sodium Salicylate 0.52% + Thymol 0.05%”. Jak bardzo różni się ta receptura od „Koncentratu do sporządzania płynu do jamy ustnej” („Gargarsima prophylacticum”) z FP XIII, prawda?
Klotrymazol
Szczególną uwagę w czasie przeglądania „National Drug Formulary” zwracają receptury z klotrymazolem, substancją czynną wciąż w Polsce niedocenianą jako surowiec farmaceutyczny, a tak często wykorzystywaną w receptariuszach całego świata. Chyba najciekawszym przykładem może być tutaj „Clotrimazol 1% – Zinkoxid 30% – Paste” z omówionego już na łamach „Aptekarza Polskiego” austriackiego receptariusza „Juniormed”.
W różnych placówkach służby zdrowia Singapuru wykonuje się aż sześć leków z klotrymazolem. Najbardziej oczywiste są te przywodzące na myśl powszechnie znane leki „gotowe”: „Cream 1%”, „Vaginal Tablet 100 mg” oraz „Vaginal Tablet 500 mg”. I do tego jeszcze te bardziej zaskakujące: „Lotion 1%”, „Powder 1%” i „Otic Solution 1%”.
Czopki i gałki
A skoro wspomnieliśmy już o tabletkach dopochwowych nadmieńmy, że w NDF mamy również i inne „robione” leki do podawania do jam ciała. Czopki „Bismuth Subgallate Rectal Suppository”, zawierające 200 mg zasadowego galusanu bizmutu oraz 120 mg tlenku cynku, wykonywane są w zaledwie dwóch placówkach. Oczywiście w tytule receptury wprawne oko dostrzega natychmiast znaczne podobieństwo do naszych „Czopków przeciw hemoroidom” („Suppositoria antihaemorrhoidales”), posiadających monografię narodową w „Farmakopei Polskiej”. Różnice dotyczą obecności taniny oraz nieznacznej różnicy w zawartości tlenku cynku (100 mg w FP XIII wobec 120 mg w NDF).
Nadmieńmy również, że singapurski receptariusz zawiera recepturę „Vaginal Suppository, Metronidazole 500 mg + Nystatin 100,000 international units” oraz trzy receptury czopków glicerolowych: „Glycerol Rectal Suppository 1 g”, „Glycerol Rectal Suppository 1.5 g” oraz „Glycerol Rectal Suppository 2 g”, przy czym obecnie wykonywane są wyłącznie te ostatnie.
Krople do oczu
Kwitnie w Singapurze receptura kropli do oczu. Sporządzane są m.in. leki z siarczanem atropiny: „Atropine Sulfate Eye Drops 0.5%” oraz „Atropine Sulfate Eye Drops 1%” i bromowodorkiem homatropiny („Homatropine Hydrobromide Eye Drops 2%”). Mamy także leki „robione” z antybiotykami („Gentamicin Eye Drops 0.3%”, „Chloramphenicol Eye Drops 0.5%” oraz „Chloramphenicol Eye Ointment 1%”) i pilokarpiną. Ta ostatnia występuje w postaci chlorowodorku („Pilocarpine Hydrochloride Eye Drops 2%” oraz „Pilocarpine Hydrochloride Eye Drops 4%”) i niedostępnego w Polsce azotanu pilokarpiny („Pilocarpine Nitrate Single-Use Eye Drops 2%”).
Kremy i żele
Natomiast – w porównaniu do innych, np. europejskich receptariuszy – stosunkowo niewiele jest w „National Drug Formulary” półstałych postaci leku. O kilku wspomnieliśmy już powyżej. Dodajmy do nich jeszcze dwa kremy: „Urea Cream 5%” oraz „Urea Cream 10%” oraz trzy żele: „Benzocaine Gel 20%”, „Metronidazole Gel 0.75%” i „Ketoprofen Gel 2.5%”. Ten ostatni wykonywany jest pomimo istnienia odpowiednika w postaci leku „gotowego”, o nazwie handlowej dobrze znanej z naszych aptecznych półek.
Po grobli do… Malezji
Czytelnicy są zapewne zaskoczeni. Polskę dzieli od Singapuru około dziesięciu tysięcy kilometrów, a pomimo to asortyment surowców recepturowych i wykonywanych leków jest zbliżony. Nie taka zatem ta Azja odległa, jak mogłoby się to wydawać!
Niestety nie mogliśmy dokładniej poznać singapurskich leków „robionych”, ze względu na specyfikę „National Drug Formulary”. Spróbujmy zatem w naszej podróży dookoła świata udać się dalej, po bardziej precyzyjne informacje. Otóż Singapur położony jest na wyspach i połączony z sąsiednią Malezją groblą Johor-Singapur. Po tej właśnie grobli przeniesiemy się do Malezji właśnie, aby zgłębić tamtejszy receptariusz. Zastrzegamy przy tym, że jest on diametralnie inny od NDF i zawiera wiele praktycznych informacji z których skorzystać można w Polsce. Zapraszamy do lektury!