Już od kilku miesięcy spotykamy się z naszymi rodakami pracującymi w zagranicznych, ogólnodostępnych aptekach. Mamy nadzieję, że rozmowy te staną się inspiracją w dążeniu do polepszenia funkcjonowania aptekarstwa w Polsce. Taki cel mają również zagraniczne praktyki odbywane przez członków Polskiego Towarzystwa Studentów Farmacji. W ramach Student Exchange Programme (SEP) studenci mogą zdobywać doświadczenie i poszerzać wiedzę o funkcjonowaniu aptek i pracy na uczelniach farmaceutycznych w innych krajach.
Dzisiaj o swoich doświadczeniach związanych z praktykami w aptekach ogólnodostępnych w Serbii opowiedzą nam Karolina Opoka oraz Monika Witczak.
Karolina Opoka studentka IV roku farmacji na Uniwersytecie Medycznym w Lublinie. Członkini PTSF oddział Lublin. W 2020/2021 wiceprzewodniczącą ds. PR, w roku 2021/2022 koordynatorka ds. współpracy z zagranicą. W sierpniu tego roku odbywała praktyki w aptece ogólnodostępnej w Belgradzie. Prywatnie miłośniczka podróżowania i poznawania różnorakich kultur. Wolny czas spędza na malowaniu i robótkach ręcznych.
Monika Witczak studentka V roku farmacji na Uniwersytecie Medycznym we Wrocławiu. Członkini Polskiego Towarzystwa Studentów Farmacji we wrocławskim Oddziale. Od 2019 do 2021 pełniła funkcję wiceprzewodniczącej ds. PR, a w roku akademickim 2021/2022 była przewodniczącą PTSF Oddział Wrocław. W lipcu 2021 odbywała praktykę w aptece ogólnodostępnej w Belgradzie. Czas wolny spędza angażując się w inicjatywy społeczne i uprawiając turystykę górską.
Joanna Bilek: Zanim przedstawią nam Panie jak wyglądają serbskie apteki i praca w nich, proszę opowiedzieć – skąd możliwość odbycia takiej zagranicznej praktyki?
Karolina Opoka: Od pierwszego roku studiów należę do Polskiego Towarzystwa Studentów Farmacji. Dzięki temu jestem jednocześnie członkiem EPSA (European Pharmaceutical Student’s Assocation) oraz IPSF (International Pharmaceutical Students Federation).
IPSF przeprowadza inicjatywę SEP – Student Exchange Programme, która daje możliwość odbycia praktyk niemal na całym świecie. Lokalne czy też krajowe organizacje muszą wyrazić chęć dołączenia do EPSA lub IPSF i przykładowo Włochy nie należą do tych stowarzyszeń.
Joanna Bilek: Czy już po pierwszym roku można starać się o takie praktyki?
Karolina Opoka: Udział w wymianie jest możliwy od ukończenia 2 roku studiów. Zgłoszenia na SEP rozpoczynają się w okolicy listopada. Dostanie się do wymarzonego kraju zależy od ilości punktów, które zdobyło się w poprzednich latach m.in. za działalność w organizacjach studenckich, kołach naukowych, liczy się też certyfikat językowy, średnia z egzaminów itp. W zależności od danego kraju są różne limity osób i sektory (apteka ogólnodostępna, szpitalna, uniwersytet, firmy farmaceutyczne).
Joanna Bilek: Co było powodem decyzji, że wybrały Panie właśnie Serbię?
Karolina Opoka: Mogę powiedzieć, że był to przemyślany wybór. Chciałam odbyć praktyki w Europie, w sierpniu, w aptece ogólnodostępnej. Po sprawdzeniu dostępności poszczególnych krajów, kryteria spełniały Słowenia, Serbia, Węgry, Czechy. Odwiedziłam wcześniej podane kraje, oprócz Serbii. Miałam trochę obaw, jednak po rozmowie ze znajomym, który był parę lat wcześniej w tym kraju na wymianie i bardzo sobie chwalił spędzony tam czas, zdecydowałam się na Serbię.
Monika Witczak: U mnie to był akurat przypadek – zwolniło się tam miejsce, a mnie odpowiadał termin i rodzaj praktyk (w aptece ogólnodostępnej).
Joanna Bilek: I jak wyglądały praktyki?
Karolina Opoka: Mój czas praktyk w aptece to dokładnie 9 dni. Przeciętnie spędzałam tam 2-3 godziny. Apteka mieściła się na głównej ulicy Belgradu – Kneza Mihailova. Codziennie było dużo pacjentów, przez co myślę, że pracownicy nie mieli zbytnio czasu, żeby poświęcić go tylko dla mnie. Do moich obowiązków głównie należały monotonne prace, np. napełnienie 50 butli roztworem alkoholu, wypisanie plakietek i ich naklejenie. Na szczęście w tym czasie udało mi się zrobić 6 leków recepturowych m.in. maści na trądzik, dwa żele w tubkach, zawiesiny.
Monika Witczak: Ja zajmowałam się głównie recepturą apteczną – wykonywałam leki przepisywane przez lekarzy, jak i preparaty sprzedawane bez recepty. Tuż obok był instytut dermatologii i wenerologii, a także stomatologii – stamtąd tych recept było naprawdę sporo.
Joanna Bilek: Czy pamiętają Panie jeszcze skład tych receptur?
Karolina Opoka: Tak. W moim przypadku było ich niewiele. Robiłam żel z tretynoiną w makrogolu i z dodatkiem carbomeru, który pakowaliśmy do tubek. Robiłam tzw. „Bela Mikstura” w skład której wchodził: talk, tlenek, cynku, glicerol i woda destylowana. Wykonywałam także emulsję z metronidazolem 1% i sulfametoksazol, krem z mocznikiem na suche ręce oraz zawiesinę na trądzik o składzie: talk, tlenek cynku, glicerol, kwas borowy, etanol, riwanol.
Monika Witczak: Niestety nie posiadam dokładnych przepisów recepturowych, ani nie potrafię ich już odtworzyć. Tak jak wspomniałam – było ich naprawdę dużo. Wykonywałam różnego rodzaju maści – odżywczą z witaminami, nawilżającą, łagodzącą, zdarzyły się również globulki z różnymi antybiotykami, żele na afty. Raz wykonywałam lek, który bardzo mnie zaskoczył – był to lakier do paznokci. Do bezbarwnej bazy dodawaliśmy odpowiednie substancje przeciwbakteryjne i przeciwgrzybicze – mieszaliśmy i wydawaliśmy pacjentowi.
Joanna Bilek: Z Pań wypowiedzi można odnieść wrażenie, że lek recepturowy jest w Serbii bardzo popularny. Jakie najczęściej leki się wykonuje?
Karolina Opoka: Lek recepturowy popularny jest tak samo jak w Polsce. Najczęściej wykonuje się proste leki, takie jak maści na zmiany skórne, emulsje np. z wodą różaną.
Monika Witczak: Tak, leki recepturowe są bardzo popularne, najczęściej robiłam maści, ale dość często też krople, roztwory. Średnio przygotowywałam około 5 kg różnych maści, które robiło się na zapas i 10 leków na receptę dziennie.
Joanna Bilek: Czy na recepturze wykonywane były również leki, które wydawane są bez przepisu lekarza? A jeśli tak, to skąd pochodziły przepisy?
Monika Witczak: Tak, w mojej aptece były wykonywane takie leki. Robiono je na podstawie serbskiej farmakopei oraz innych źródeł literaturowych.
Joanna Bilek: A jak wyglądają serbskie apteki? Czy są to prywatne apteki czy sieciowe? Jaki mają asortyment? Czy może zauważyły Panie coś nietypowego, czego w naszych aptekach się nie sprzedaje?
Karolina Opoka: Apteki w moim odczuciu w ogóle nie różnią się od tych w Polsce. Obecne są apteki sieciowe i także prywatne. Asortyment w mojej aptece był wręcz ogromny. Produktów nietypowych dla aptek nie zauważyłam.
Monika Witczak: Serbskie apteki wyglądają podobnie do polskich, są dość dobrze wyposażone, w szufladach widać opakowania znane również z Polski, tak samo sprawa się ma ze sprzętem medycznym. Największa różnica między polską, a serbską apteką to ilość receptury, którą się wykonuje, a także to, że w Serbii można kupić bez recepty preparaty wykonywane przez farmaceutów. Np. maść odżywczą z witaminami czy wodę różaną, które miałam okazję przygotowywać.
Joanna Bilek: To bardzo ciekawe, u nas to kategoria tzw. leków aptecznych, które nadal można wykonywać – niestety nikt lub prawie nikt z tej możliwości nie korzysta! A czy w serbskich aptekach funkcjonuje opieka farmaceutyczna?
Karolina Opoka: Opieka farmaceutyczna nie funkcjonuje na pewno na takim poziomie, jak na zachodzie, bardziej podobnie jak u nas, jeszcze te 2 lata temu. U nas opieka farmaceutyczna raczkuje, u nich jeszcze w ogóle nie istnieje. Ale aptekarze oczywiście doradzają i pomagają pacjentowi w różnych problemach, informują o stosowanym leku, interakcjach itp.
Monika Witczak: Zwykle sprawa wygląda tak jak w Polsce, czyli wydawanie leku i podstawowe informacje na jego temat. Zdarzają się jednak farmaceuci, którzy z wielką pasją przeprowadzają wywiad farmaceutyczny i doradzają od serca – tak jak opiekunka moich praktyk, która miała grono stałych pacjentów
Joanna Bilek: A jak wygląda serbska recepta? Czy jest elektroniczna? Czy aptekarze serbscy mają możliwość wystawiania recept dla pacjentów, dla siebie czy rodziny?
Karolina Opoka: Wygląd recepty serbskiej nie różni się zbytnio od naszej. Recepty elektroniczne są u nich obecne i bardzo często stosowane. W Serbii farmaceuci nie mogą wystawiać recepty dla siebie ani rodziny.
Joanna Bilek: Czy w Serbii są leki roślinne i czy są popularne? Czy suplementy diety są równie powszechne jak u nas i czy są reklamowane?
Karolina Opoka: Tak, obecne są leki roślinne. Widziałam dużo mieszanek ziół do zaparzenia, jednak 90% asortymentu apteki stanowiły leki syntetyczne. Spotkałam się może z jedną reklamą suplementów diety, nie są tak nagminne spotykane jak u nas.
Monika Witczak: Suplementów jest sporo, ale mniej niż w Polsce, leki roślinne są średnio popularne.
Joanna Bilek: Co najbardziej zaskoczyło Panie w serbskich aptekach?
Monika Witczak: Ilość receptury, którą się wykonuje i jej różnorodność.
Joanna Bilek: I zapewne znacznie większa jest ilość i różnorodność surowców dostępnych na recepturze, prawda?
Monika Witczak: Tak, w recepturze jest znacznie więcej surowców, m.in podofilina, co mnie zaskoczyło, bo nie widziałam jej w żadnej polskiej aptece, czy na uczelni na zajęciach. Jest również dostępny szeroki wachlarz antybiotyków w recepturze.
Joanna Bilek: A ciekawa jestem czy poza aptekami można kupić niektóre leki (np. ibuprofen, paracetamol itp.) na stacjach benzynowych, czy w sklepach spożywczych?
Karolina Opoka: Poza aptekami nie można nigdzie indziej kupić leków.
Joanna Bilek: Czy farmaceuta-aptekarz w Serbii to poważany zawód? Czy jest dobrze wynagradzany?
Karolina Opoka: W społeczeństwie funkcjonuje szerokie spektrum informacji, dotyczące farmaceutów-aptekarzy. Od podziwu po podobne stwierdzenia, co w Polsce, że aptekarz jest tylko sprzedawcą leków. Wiele studentów farmacji mówi, że ten zawód jest niedoceniany. Niestety na początku pandemii COVID-19 prezydent Serbii podczas przemówienia nazwał aptekarzy – „sellers in the pharmacy”. Farmaceuci poczuli się bardzo dotknięci tym określeniem, co było komentowane w mediach. Wynagrodzenie w aptece ogólnodostępnej jest trochę powyżej przeciętnych zarobków. Zarobki w badaniach klinicznych są bardzo dobre. Jak to mówi moja znajoma, każda profesja narzeka na za małe zarobki.
Monika Witkowska: Z moich rozmów z Serbami wynikało, że sprawa ma się podobnie jak w Polsce, może nieco lepiej.
Joanna Bilek: A jacy są Serbowie w pracy i w prywatnych kontaktach?
Karolina Opoka: Serbowie są przekochanymi ludźmi. Zyskałam tam przyszywaną rodzinę. Mieszkałam w prywatnym domu. Moja „hostka” opiekowała się mną niczym mama. Jej rodzice także polubili mnie i dobrze się nam rozmawiało. Koordynatorzy główni odpowiedzialni za SEP byli zorganizowani, informowali nas o wszystkim na czas, nie byliśmy pozostawieni sami sobie, czuliśmy się zaopiekowani. Udział w wymianie brali także inni studenci, którzy po prostu chcieli poznać osoby z innych krajów. Angielski był u nich na wysokim poziomie. Polacy, którzy byli w poprzednich latach w Serbii, także wypowiadali się o Serbach w samych superlatywach.
Monika Witkowska: Serbowie są bardzo przyjaźni, wspominam z tęsknotą mój zespół z apteki. Otoczyli mnie opieką i pokazali wszystko w aptece, a opiekunka moich praktyk szczegółowo tłumaczyła mi różnice molekularne w podłożach maściowych – to był jej konik. Dbała o to, żebym nauczyła się jak najwięcej i dzieliła się ze mną swoim doświadczeniem.
Joanna Bilek: Ciekawe czy studia farmaceutyczne wyglądają tak samo jak u nas?
Karolina Opoka: Otóż nie do końca. Dowiedziałam się, że na pierwszym roku wszyscy chodzą na te same zajęcia. Po pierwszym roku do wyboru są dwie ścieżki: biochemia medyczna i farmacja. Na drugim roku mają część wspólnych zajęć, a od trzeciego roku całkiem oddzielne zajęcia i zaczynają się przedmioty przygotowujące do zawodu. Już na pierwszym roku wszyscy mają krótkie praktyki. Studenci farmacji praktyki zawodowe odbywają dopiero po piątym roku studiów.
Joanna Bilek: Może jeszcze inne ciekawe informacje nasuwają się Paniom w związku ze studiami?
Karolina Opoka: Z takich obyczajowo-kulturowych zwyczajów wydaje mi się, że to co odróżnia serbskich studentów farmacji od polskich to ubiór. W Serbii na zajęcia należy przyjść w zadbanym stroju, niemal tak jak na egzamin. Niedopuszczalne jest chodzenie w krótkich spódnicach czy szortach. Tłumaczą to po prostu szacunkiem dla wykładowców i miejsca w którym przebywają.
Joanna Bilek: Kończąc już zapytam, jakie mają Panie plany na przyszłość jeśli chodzi o pracę? Gdzie chciałyby Panie pracować, czy w aptekach czy w innym miejscu? W Polsce czy zagranicą?
Karolina Opoka: Wiem, że życie bywa przewrotne i nie wiem jaka przyszłość mnie czeka, jednak na ten moment mogę powiedzieć, że chcę zostać w Polsce, najbliżej Lublina. Jeżeli chodzi o miejsce pracy, to marzy mi się praca poza apteką.
Monika Witczak: Ciężko przewidzieć, co przyszłość przyniesie. Na ten moment kieruję swoją drogę zawodową w kierunku pracy w Polsce, w obszarze badań klinicznych.
Bardzo dziękujemy Paniom: Karolinie i Monice, że podzieliły się z nami swoimi doświadczeniami zdobytymi podczas praktyk w serbskich aptekach. Życzymy owocnego czasu studiów oraz spełnienia w życiu zawodowym i prywatnym!