Mimo ostatnich pozytywnych wiadomości, wyścig o skuteczną szczepionkę na COVID-19 jeszcze się nie skończył. To jest raczej maraton, a nie bieg na setkę – powiedział PAP dr hab. Piotr Rzymski z Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu.
Prace nad szczepionką przeciwko SARS-CoV-2 rozpoczęto niemal natychmiast po wybuchu pandemii, od momentu kiedy chińscy naukowcy po raz pierwszy opublikowali cały genom tego wirusa, czyli 10 stycznia. Obecnie w trzeciej fazie badań klinicznych jest kilkanaście preparatów, a prace prowadzi się również nad kilkuset innymi „kandydatami na szczepionkę”.
„O ile jeszcze niedawno media wskazywały firmę Pfizer jako zwycięzcę prac nad szczepionką, to ten wyścig – jeśli możemy go tak nazwać – jeszcze się nie skończył i stawianie tylko na jedną propozycję byłoby krótkowzroczne” – podkreślił w rozmowie z PAP ekspert w dziedzinie biologii medycznej i badań naukowych Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu dr hab. Piotr Rzymski.
W środę koncern Pfizer poinformował, że ostateczne wyniki końcowej fazy badań jego przygotowywanego z firmą BioNTech SE projektu szczepionki przeciw COVID-19 wykazały 95 proc. skuteczności. W poniedziałek o podobnej skuteczności swojego projektu szczepionki przeciwko COVID-19 poinformowała amerykańska firma Moderna, która skuteczność preparatu wskazała na poziomie 94,5 proc. Bardzo zaawansowane są również projekty szczepionek przygotowywane przez brytyjsko-szwedzką firmę AstraZeneca we współpracy z Uniwersytetem Oksfordzkim oraz przez amerykański koncern Johnson & Johnson.
„Warto przypomnieć, że firma Moderna była jedną z pierwszych, która rozpoczęła prace nad szczepionką i już 7 lutego wyprodukowała pierwszą partię preparatu o nazwie mRNA-1273. Była też pierwszą firmą, która rozpoczęła testy kliniczne pierwszej fazy, czyli tej najbardziej wstępnej fazy testów u ludzi, które ruszyły 16 marca” – wskazał.
Dodał, że badania pierwszej fazy miały na celu ustalić, czy preparat jest dobrze tolerowany i wytypować jego najbardziej optymalne stężenie do dalszych faz analiz. „W trakcie badań drugiej fazy wykazano, że szczepionka jest immunogenna. Teraz, wstępne wyniki obserwacji z fazy trzeciej wskazują, że jest to szczepionka skuteczna, potencjalnie nawet bardziej skuteczna niż szczepionka Pfizera, ale oczywiście nie są to jeszcze wyniki końcowe tego badania, na nie jeszcze będziemy musieli poczekać” – zaznaczył.
Rzymski wskazał jednak, że zaletą szczepionek RNA – preparatów opracowywanych przez Pfizera i Modernę – jest m.in. to, że ich tworzenie nie wymaga pracy z samym wirusem.
„Wystarczy dysponować informacjami molekularnymi o samym wirusie i zsyntetyzować odpowiedni odcinek RNA, który umieszcza się w nośniku, np. w otoczce z nanolipidów. Nie potrzeba pracy z czynnikiem zakaźnym, z patogenem, nie trzeba go inaktywować, nie trzeba go atenuować (czynić niezdolnym do zakażania – PAP). Dlatego też to właśnie prace nad szczepionkami RNA przeciwko koronawirusowi ruszyły jako pierwsze, przechodząc do kolejnych faz badań. Nie dziwi więc, że ostatnie sukcesy dotyczą właśnie szczepionek RNA”– mówił.
Ekspert zaznaczył jednak, że istotne jest nawiązywanie kontaktów z wieloma koncernami, które oferują szczepionki różnych typów.
„Preparat proponowany np. przez firmę AstraZeneca – także w trzeciej fazie badań klinicznych – jest szczepionką wektorową, która wykorzystuje niezdolnego do replikacji adenowirusa, a który do komórki wnosi gen kodujący białko szczytowe koronawirusa. Mogłoby wydawać się, że po informacjach o szczepionkach Pfizera i Moderny, AstraZeneca znalazła się gdzieś w tyle. Ale to nieprawda – wyścig o szczepionkę to raczej maraton, a nie bieg na setkę. Nie zawsze ten, kto wysuwa się na prowadzenie, ostatecznie dobiega pierwszy do mety – w przypadku wyścigu o skuteczną szczepionkę jest podobnie” – mówił.
„Dlatego też warto rozmawiać z przedstawicielami firm, których szczepionki są w zaawansowanym stadium badań klinicznych, które są obiecujące, a które proponują inne rozwiązania niż technologia mRNA. Wieści o skuteczności preparatu Pfizera przyjęto z ogromnym entuzjazmem, ale nie zapominajmy, że wymaga on przechowywania w bardzo niskiej temperaturze, ok. -70 st. C. To istotnie ogranicza możliwości jego dystrybucji” – dodał.
Ekspert wskazał również, że rozmowy z różnymi koncernami są istotne także z punktu widzenia zapewnienia populacji odpowiedniej liczby dawek szczepionki. „Pierwszy na mecie niekoniecznie zgarnie wszystko. Globalne zapotrzebowanie na szczepionkę będzie bardzo duże i jeden koncern farmaceutyczny nie będzie w stanie tego zapewnić w pojedynkę” – zaznaczył.