To już nasze ostatnie spotkanie z belgijskimi muzeami farmacji. Dlaczego jednak – jako jego miejsce – wybraliśmy Antwerpię? Ponieważ tam właśnie, w budynku Królewskiego Stowarzyszenia Farmaceutów, odnaleźć można jeden z europejskich „ukrytych skarbów historii farmacji” – przepiękną, wydartą mrokom przeszłości dawną aptekę.
Zbiory dawnych, aptekarskich pamiątek podzielić można na kilka zasadniczych grup. Po pierwsze, są to ekspozycje powszechnie dostępne dla każdego, funkcjonujące jako: znane muzea farmacji, nieco skromniejsze „apteki-muzea”, bądź też muzea szeroko pojętej historii medycyny z działami dotyczącymi historii farmacji. Do tej właśnie grupy zaliczyć należy wszystkie muzea, opisane do tej pory na łamach „Aptekarza Polskiego”: Gasthuisapotheek w Aarschot, Gasthuisapotheek w Diest, Apotheekmuseum w Maaseik, Apotheek Sint-Janshospitaal w Brugii, Museumapotheek dr. Humblé w Rekem oraz Hôpital Notre-Dame à la Rose w Lessines. Grupa druga to kolekcje przechowywane w magazynach. Oglądać mogą je wyłącznie pracownicy i badacze. I jest wreszcie grupa trzecia, dla nas – najbardziej interesująca i zachęcająca. To miejsca, które zwiedzać można wyłącznie indywidualnie, po wcześniejszym nawiązaniu kontaktu i uzgodnieniu terminu wizyty.
Czasem niemało trzeba się natrudzić, aby wejść do takiego „zamkniętego” muzeum, to bowiem droga dla wytrwałych. Starania uwieńczone są jednak zawsze wielką satysfakcją! I to właśnie takie placówki będą tematem kolejnego cyklu, który zaprezentujemy na łamach „Aptekarza Polskiego”. Zatytułowaliśmy go w sposób najbardziej obrazowy: „Ukryte skarby historii farmacji”.
Antwerpia – miasto kultury, diamentów, handlu i mody…
W zakończeniu artykułu „Bruksela – rośliny lecznicze w sercu Europy” obiecaliśmy Czytelnikom wizytę w Antwerpii, przypisując równocześnie miastu temu kilka cech charakterystycznych. Faktycznie, to miasto kultury i diamentów, handlu i mody, miasto dawnych, wybitnych mistrzów malarstwa i jedna z europejskich stolic współczesnej artystycznej bohemy. Tutaj z całego świata przypływają na wielkich statkach towary, które znajdujemy potem w sklepach całej Europy, tutaj również powstają kroje ubrań, goszczące niebawem na ulicach całego kontynentu…
1886 rok – sacharyna na wystawie farmaceutycznej w Antwerpii
Dla dawnych polskich aptekarzy Antwerpia była tymczasem miejscem wystaw farmaceutycznych, które szczegółowo relacjonowano na łamach czasopism zawodowych. I tak w roku 1886 „Wiadomości Farmaceutyczne” (numer 10, s. 223) wspominały wystawę w Antwerpii w czasie której okazali producenci sacharyny kolekcyję całego szeregu preparatów tej substancyi. Jak sacharyna została odebrana w mieście słynącym z wyrobu tradycyjnych słodyczy tego nie wiemy.
Z pewnością farmaceuci byli nią zachwyceni, a wyraz temu dawała redakcja „Wiadomości Farmaceutycznych”: ponieważ sacharyna jest dla zdrowia nieszkodliwą (…) można się więc było spodziewać, iż znajdzie zastosowanie do słodzenia lekarstw, a przedewszystkiem do słodzenia pokarmów dla cierpiących na cukrzycę, jako ciało cukrodajne.
Co ciekawe, w cytowanej relacji pobrzmiewał także delikatny ton wątpliwości, który przybrał na sile po kilkudziesięciu latach stosowania sacharyny: liczne jednak zastosowania jakie sacharyna (…) znalazła, lub jakie ją jeszcze oczekują, byłyby o tyle tylko pożądane, o ile preparat ten jest nietylko sam przez się rzeczywiście dla zdrowia konsumentów nieszkodliwym, lecz o ile też nie wpływa ujemnie na przebieg procesów odżywiania w ogólności.
KAVA – Królewskie Stowarzyszenie Farmaceutów
Nas w Antwerpii nie zainteresowały ani diamenty, ani modne ubrania, jedyną zaś wystawą, którą chcieliśmy zobaczyć było Museumapotheek Oscar Van Schoor. Kolekcja ta należy obecnie do KAVA – Koninklijke Apothekersvereniging van Antwerpen, czyli Królewskiego Stowarzyszenia Farmaceutów. To instytucja, której wzorowemu działaniu i pracy edukacyjnej powinien przyglądnąć się każdy farmaceuta i działacz zawodowy. KAVA powstała w roku 1835 i jest obecnie najstarszą instytucją farmaceutyczną Belgii.
Tam, gdzie kiedyś farmaceuta był postrzegany jako osoba przygotowująca leki (…) dziś jest (…) doradcą pacjenta, a jego zadania wykraczają daleko poza wydawanie produktów leczniczych, czytam na stronie internetowej KAVA. I dlatego właśnie zasadniczym celem Królewskiego Stowarzyszenia Farmaceutów jest zapewnienie najwyższej jakości usług w aptece, tę zaś osiągnąć można tylko i wyłącznie poprzez edukację farmaceutów tak, aby stali się pełnoprawnymi członkami opieki nad pacjentem. W nowoczesnych i zachęcających do wizyty wnętrzach, organizowane są zatem kongresy, konferencje, warsztaty i zajęcia dla naszych koleżanek i kolegów z Antwerpii i całego Regionu Flamandzkiego.
KAVA zajmuje się ponadto dostarczaniem aktualnych źródeł wiedzy, takich jak aplikacje internetowe, treści elektronicznych plakatów do aptecznych witryn, webinary, filmy i podcasty dotyczące ważnych, aktualnych tematów. Przedstawiciele Stowarzyszenia zabierają głos w sprawach kontrowersyjnych i istotnych dla codziennego funkcjonowania belgijskich aptek. KAVA organizuje także wydarzenia kulturalne (przykładowo – wystawy sztuki) i funduje nagrody, np. dla najlepszej pracy magisterskiej. Do Stowarzyszenia farmaceuci mogą pisać i dzwonić, m.in. w celu zasięgnięcia informacji dotyczących aspektów prawnych pracy w aptece.
Farmaceuta – idealny podmiot świadczący opiekę zdrowotną
Uwagę zwraca działalność KAVA w ramach promowania szeroko pojętej opieki farmaceutycznej. Przykładowo w tym roku KAVAproponuje pomoc w szybkim i sprawnym wdrożeniu szczepień w Twojej aptece. To nie tylko puste słowa, ale i sygnał pełnego wsparcia: KAVA służy chętnym farmaceutom poradami prawnymi, administracyjnymi i informatycznymi oraz – oczywiście – oferuje regularne szkolenia („Farmaceuta szczepi”), dotyczące szczepień przeciw grypie i COVID-19. Spójrzmy na podstronę internetową KAVA „Vaccinatie” i podglądnijmy jak do szczepień w aptekach przygotowują się Belgowie!
Ale to nie wszystko, w 2024 roku KAVA przekazywała farmaceutom kompleksowe i ujęte w różne formy (filmy, prezentacje i nagrania dźwiękowe) informacje dotyczące przestrzegania zaleceń w leczeniu cukrzycy typu 2. Nie dziwmy się, wszak (jak słusznie stwierdzono na stronie KAVA) jako farmaceuta jesteś idealnym podmiotem świadczącym opiekę zdrowotną, który pomaga pacjentom w prawidłowym stosowaniu leków. KAVA zachęca również farmaceutów do aktywnego udziału w programie „BELpREG”, dotyczącym bezpiecznej farmakoterapii przed, w czasie i po ciąży.
Gmach KAVA w dzielnicy „Kleine Warschau”
Jako ciekawostkę dodajmy, że gmach KAVA mieści się w antwerpskiej dzielnicy „żydowskiej”, największym skupisku ortodoksyjnych Żydów w Europie, zwanym w Belgii nie tylko „Jodenkwartier”, ale także „Kleine Warschau”, wszak wielu mieszkańców to potomkowie polskich Żydów, którzy trafili tu po II wojnie światowej. Większość z nich to przedsiębiorcy i rzemieślnicy, zajmujący się wyrobem i sprzedażą diamentów oraz złotej biżuterii.
Nasza wizyta w Museumapotheek Oscar Van Schoor przypadła akurat w piątek wczesnym popołudniem. Do siedziby KAVA wchodziliśmy, gdy ulice pełne były gwaru i setek tradycyjnie ubranych przedstawicieli społeczności żydowskiej: młodsi pędzili na rowerach, starsi zaś, dostojni brodaci ojcowie, w garniturach lub chałatach, z szerokimi kapeluszami, prowadzili po kilku synów, oczywiście w jarmułkach. Można by rzec: cofnęliśmy się sto lat w czasie i znaleźliśmy się w jednym z polskich miast. A gdy z KAVA wychodziliśmy ulice opustoszały niemal całkowicie. Zaczynał się szabat!
Kim był Oscar Van Schoor?
Zanim zaprezentujemy Museumapotheek Oscar Van Schoor powiedzieć należy kilka słów na temat patrona muzeum – Oscara Van Schoora (1873-1936). Kim był? Liczba zasług oraz żarliwe zaangażowanie w sprawy farmacji każą scharakteryzować postać tę jako jednego z najważniejszych reprezentantów naszego zawodu XX wieku, skądinąd: doskonale znanego w naszym kraju! W obszernym nekrologu, opublikowanym na łamach „Wiadomości Farmaceutycznych” (nr 30/1936), Oscara Van Schoora określono jako wybitnego farmaceutę i przypomniano nie tylko najważniejsze osiągnięcia całego życia, ale także lata młodości: Ś.p. Schoor urodził się w roku 1873. Po ukończeniu szkoły średniej miał zamiar poświęcić się studiom filologicznym, porzucił go jednak, poświęcając się farmacji. Otrzymawszy dyplom w roku 1896, w cztery lata później nabywa aptekę w Antwerpii. Zaczyna tu rozwijać wszechstronną niezmordowaną działalność. I to wtedy właśnie dał się poznać polskim farmaceutom!
Esperanckie inicjatywy Van Schoora
Otóż nazwisko Van Schoor pojawiło się w roku 1909 na łamach siódmego numeru „Kroniki Farmaceutycznej”, pod opublikowanym listem zatytułowanym „Bardzo ważna wiadomość dla esperanckich farmaceutów całego świata”. Drodzy współbracia! zaczynał Oscar Van Schoor, podczas IV. esperanckiego międzynarodowego Kongresu w Dreźnie kilku farmaceutów, z różnych krajów tam przybytych, postanowiło utworzyć Międzynarodowy Związek esperancki farmaceutów (I. E. F. A., Internacya Esperantista Fomaciista Asocio). Pierwszą inicjatywą IEFA było zorganizowanie maleńkiego kongresu farmaceutycznego, który odbyć miał się podczas V. Międzynarodowego Kongresu esperanckiego.
Sekretarzem IEFA został Van Schoor i to do niego właśnie, do Antwerpii (Vondelstr. 20) należało zgłaszać swe przystąpienie do planowanego kongresu.Van Schoor prosił również o możliwe nadesłanie sprawozdań, wniosków i komunikatów, jednak już na etapie przygotowań wiadomo było, że centralnym punktem maleńkiego kongresu będzieodczyt „Esperanto i farmaceuci”. Planowano dyskusję „Czy jest potrzebnem, użytecznem i możliwem wydawnictwo międzynarodowego pisma esperanckiego farmaceutycznego” oraz wygłoszenie kilku komunikatów, z których szczególnie dwa zapowiadały się ciekawie: „10-języczny słownik esperancki farmaceutyczny” oraz „Czy aptekarstwo ma być traktowane naukowo czy po kupiecku”…
O esperanckich inicjatywach Van Schoora przeczytać można było nie tylko w czasopismach farmaceutycznych, ale i w „Esperantyście polskim” („Pola Esperantisto”), w którym entuzjastycznie recenzowano tłumaczenia jego autorstwa na język esperanto. Co więcej: ten belgijski farmaceuta odwiedził Polskę (choć raczej należałoby powiedzieć – zabór austriacki) w roku 1912. Nie dziwmy się, wszak to właśnie wtedy w Krakowie, w dniach 11-18 sierpnia, odbywał się VIII Światowy Kongres Esperanto. Kongres VII odbył się rok wcześniej, w… Antwerpii, jego przewodniczącym był zaś Oscar Van Schoor!
Oscar Van Schoor jako działacz zawodowy
Myliłby się ktoś sądząc, że na działalności w ruchu esperanto kończyła się jego aktywność. W roku 1910 Oscar Van Schoor podjął się pełnienia funkcji sekretarza Międzynarodowego Związku Farmaceutycznego. Powstał on w czasie X kongresu międzynarodowego farmaceutycznego w Brukseli. Szczegółową (i barwną) relację z przebiegu tego wydarzenia przedstawiła redakcja „Wiadomości Farmaceutycznych” w zeszytach z początku roku 1911.
O kolejnych dokonaniach Van Schoora na gruncie zawodowym możemy dowiedzieć się z cytowanego już powyżej nekrologu: w roku 1918 zostaje sekretarzem Antwerpskiego Towarzystwa Farmaceutycznego, wchodzi w skład Komitetu Redakcyjnego czasopisma „Journal de Pharmacie de Belgique”, jest sekretarzem Międzynarodowej Federacji Farmaceutycznej, bibliotekarzem i przewodniczącym IV Sekcji (naukowej) Belgijskiego Powszechnego Towarzystwa Farmaceutycznego, sekretarzem Komisji Farmakopei Międzynarodowej i tak dalej.
Niezwykłe pola aktywności Oscara Van Schoora
Cóż, słowa i tak dalej wydają się być nieco krzywdzące dla wielu lat poświęceń, usilnej pracy i wielkiego wysiłku… Redakcję „Wiadomości Farmaceutycznych” musimy jednak usprawiedliwić: ilość miejsca w zeszycie była ograniczona, a przecież nie był to jeszcze koniec cytowanego nekrologu: prócz spraw farmaceutycznych ś. p. van Schoora interesuje historia, folklor i lingwistyka. Nie dziwmy się, mówimy przecież o niedoszłym filologu! Zbiera z zamiłowaniem książki i publikacje, dotyczące historii farmacji, a specjalnie najstarsze lekospisy, których jest wytrawnym znawcą. Poznaje gruntownie siedem języków, używając prawie wszystkich w słowie i piśmie. Warto było dotrzeć aż do Belgii, aby poznać tak fascynującą postać, prawda?
Kolejne niezwykłe pola aktywności Oscara Van Schoora odsłonił przed nami opiekun Museumapotheek, farmaceuta belgijski pan Guy De Munck, honorowy przewodniczący KAVA. W miejscu tym pragniemy panu De Munck pięknie podziękować: za serdeczne i troskliwe przyjęcie, poświęcony czas oraz przekazane liczne materiały, pomocne w przygotowaniu niniejszego artykułu. Znalazło się pośród nich znakomite, anglojęzyczne opracowanie autorstwa pana De Munck, zatytułowane „Oscar van Schoor pharmacy in KAVA builldings”. Dzięki niemu dowiadujemy się, że zaangażowanie społeczne i zawodowe patrona muzeum było wręcz imponujące. Van Schoor uczestniczył w pracach większości krajowych organizacji farmaceutycznych. Był jednym z założycieli Société Belge d’Histoire de la Médicine oraz sekretarzem Komitetu ds. Odbudowy (znanego nam już) Opactwa Orval. Angażował się także w działalność rozmaitych instytucji w samej Antwerpii, m.in. Koła Antykwarycznego, Komisji Administracyjnej ds. Folkloru oraz Komisji Muzeum Nauk Fundacji Van Heurcka. Artykuły (pan De Munck podaje liczbę 65) ogłaszał Van Schoor w językach: niderlandzkim, francuskim, hiszpańskim i włoskim. Do liczby tej należy dodać jednak publikacje w języku esperanto…
Historyczne powitanie…
Museumapotheek nie jest jedynym miejscem w którym eksponowane są pamiątki przeszłości. Farmaceuta wchodzący do gmachu KAVA odnajduje je już przy drzwiach wejściowych i w korytarzach. Reprezentacyjne wejście do Centrum Kongresowego KAVA (KAVA Congrescentrum, przy Consciencestraat) wita gości trzema potężnymi moździerzami (ilustracja 1), natomiast przy wejściu od strony ulicy Lange Leemstraat oglądać można dużą, przeszkloną gablotkę pełną rozmaitych aptekarskich pamiątek. Doprawdy, trudno przejść dalej, widząc umiejętnie połączone ze sobą: wagi, sterylizator, alembik, pigulnicę, moździerze, godła aptek, naczynia apteczne i laboratoryjne, pudełeczka na leki „gotowe” oraz materiały opatrunkowe, baseny sanitarne, okolicznościowe medale (ilustracja 2). O tak, KAVA przyjmuje nas już od samego progu historycznymi akcentami!
Historia kolekcji Museumapotheek
Porzucamy gablotkę tę i ciągiem długich korytarzy, prowadzeni przez dziedziniec z pięknym ogrodem, przechodzimy wreszcie do Museumapotheek. Historia kolekcji tej rozpoczyna się tuż przed wybuchem II wojny światowej i związana jest z dziejami innych muzeów: Muzeum Cywilizacji Flamandzkiej oraz Muzeum Sterckshof, które gromadziły eksponaty o ogromnym zróżnicowaniu tematycznym, również – farmaceutyczne. Ofiarodawcą wielu z nich był Oscar Van Schoor, najcenniejszy zaś nabytek stanowiły meble z apteki w Mechelen, należącej do rodziny Van Melckebeke. Trudno jest ustalić dokładną datę ich powstania – część pochodzić może z lat czterdziestych XIX wieku, część zaś z roku 1886. Wykonane są z drewna sosnowego.
Z biegiem lat zbiór ten obrastał w kolejne eksponaty, głównie darowizny od aptekarzy i farmaceutów. KAVA rozpoczęła starania o jego pozyskanie w roku 1992. W trzy lata później wypożyczone meble wraz z kompletem eksponatów zostały uroczyście udostępnione jako apteka-muzeum. W latach 2000-2001 dokonano natomiast formalnego przekazania kolekcji na własność KAVA.
Doprawdy: muzealia te nie mogły znaleźć lepszego miejsca! Zlokalizowano je bardzo umiejętnie, wkomponowując w przeszkloną salkę w Centrum Kongresowym KAVA. Dzięki temu uczestnicy kursów opieki farmaceutycznej chłoną aktualną wiedzę wciąż pamiętając o napawającej dumą przeszłości naszego zawodu, a prelekcjom dotyczącym przygotowywania aptecznych wnętrz do szczepień towarzyszy widok na XIX-wieczne apteczne meble oraz urzekające naczynia! To niezwykle mądry zabieg organizatorów ekspozycji, wszak nie od dziś wiemy, że znajomość historii sprzyja budowaniu poczucia tożsamości i godności zawodowej, te zaś pozwalają przezwyciężać szczególnie trudne i wymagające momenty.
W cieniu… ryby piły
Po wejściu do Museumapotheek widzimy przepiękny komplet mebli aptecznych (ilustracja 3 i 4). Pozwalają one naszej wyobraźni przenieść się w czasie o sto kilkadziesiąt lat! Nie ukrywajmy jednak: najbardziej zaskakuje to, co… wisi nad „pierwszym stołem”. To wypchana ryba piła. Eksponat ten nasze kilkuletnie dzieci oglądały z bardzo dużą obawą, a nawet – za strachem, następnie zaś starały się go (w miarę możliwości) unikać, podobnie zresztą jak dokumentujących go fotografii (ilustracja 5). Tuż obok „pierwszego stołu” widzimy kolekcję pysków ryby piły – tym razem już bez całych zwierząt (ilustracja 6).
Oczywiście także w dawnych polskich aptekach pod sufitami wisiały rozmaite fantastyczne eksponaty budujące atmosferę tajemniczości – węże, jaszczurki, krokodyle i inne wypchane zwierzęta. Ryby piły lub – zdecydowanie częściej – same ich pyski to typowy atrybut aptek w Belgii i Holandii. Skąd taka popularność? Otóż kilkaset lat temu utożsamiano je z rogami „jednorożców”, dopuszczając przy tym do świadomości, że te mityczne zwierzęta żyć mogą zarówno w głębinach morskich, jak i na dalekich lądach. Proszek z „rogu jednorożca” uważany był za jeden z najskuteczniejszych dostępnych leków, panaceum działające na wiele rozmaitych schorzeń. Jako szczególnie często praktykowane wskazania wymienia się padaczkę oraz – przede wszystkim – celowe otrucia, powszechne na dworach królewskich i w arystokratycznych pałacach. Posiadanie w domowej apteczce „rogu jednorożca” stanowiło również potwierdzenie statusu materialnego.
Jak jednak żartobliwie zauważają Jean-Pierre De Keersmaeker oraz Marcel De Cleene, autorzy znakomitego opracowania „Het mysterie rond enkele raralia uit de farmaceutische verzameling van het Huis van Alijn (Gent)” („Van Mensen en Dingen” nr 3-4/2004), jedynym „prawdziwym” jednorożcem, który pojawił się w średniowieczu, był narwal (…). Ludzie zazwyczaj nie wiedzieli dokładnie, jak to zwierzę wygląda. Dlatego właśnie krążyły najbardziej nieprawdopodobne ilustracje. Dopiero w XVII wieku zaczęto mieć pojęcie, jak w rzeczywistości wygląda narwal. Pysk ryby piły był łatwiej dostępnym, „tańszym odpowiednikiem” kła narwala. Sporządzano z niego nie tylko „leczniczy” proszek, ale i kosztowne amulety. Z czasem stał się już tylko atrybutem aptek, stanowiąc często część szyldu.
Zbiór naczyń aptecznych
Odwróćmy wreszcie wzrok od ryby piły i spójrzmy na meble apteczne. Odznaczają się one rzeźbionymi detalami architektonicznymi (ilustracje 7 i 8), zamaskowanymi skrytkami oraz szufladami ze zdobionymi uchwytami (ilustracje 9-11). To bardzo ciekawe, bowiem uchwyty te bezpośrednio opatrzone są opisami zawartości szuflad, odmiennie zatem niż w większości dawnych, polskich aptek, gdzie każda szuflada miała na ogół swoją własną, najczęściej emaliowaną tabliczkę o ozdobnym kształcie.
Na aptecznych półkach są oczywiście eksponowane naczynia – rozmaite, z różnych materiałów, w różnych kolorach, pochodzące z różnych aptek i epok historycznych. Mamy naczynia apteczne szklane, kamionkowe, drewniane i porcelanowe. Są również reprezentowane buteleczki po masowo wytwarzanych lekach „gotowych” oraz naczynia na leki „robione”, przygotowane w aptekach. Ta część kolekcji jest doprawdy bardzo urokliwa i na dłużej przykuwa uwagę (ilustracje 12-22).
Apteczny „pierwszy stół”
Okazale prezentuje się apteczny „pierwszy stół” z rzeźbionymi detalami (ilustracja 23). Od strony pacjenta wkomponowano w ten mebel przeszklone gablotki, w nich zaś, podobnie jak przed stu laty, „reklamowane” są leki „gotowe” (ilustracja 24 i 25). Uwagę zwracają rzeźbione detale aptecznego pulpitu, dostępnego i widocznego oczywiście tylko i wyłącznie dla farmaceuty (ilustracje 26 i 27). Na „pierwszym stole” znalazł się m.in. zeszyt recepturowy (ilustracja 28) oraz pigulnica, kilka wag i apteczne książki (ilustracja 29).
Jest w Museumapotheek ogromna ilość innych jeszcze eksponatów, poczynając od gipsowego posągu Dodoensa i licznych, potężnych moździerzy (ilustracja 30 i 31). Tuż obok wspomnianych już powyżej pysków ryby piły widnieje bardzo ciekawy stoliczek z nożem do cięcia roślin leczniczych (ilustracja 6). W innym miejscu odkrywamy starą czopkarkę, blaszane puszki i drewniane skrzynki na surowce zielarskie. Pan De Munck uchyla przed nami drzwi szafek aptecznych i okazuje się, że kryją one dziesiątki dawnych tekturowych i blaszanych pudełeczek po lekach „gotowych”. To jedna z większych tego typu kolekcji, którą mieliśmy okazję oglądnąć! Uroki całości dodają współczesne witraże o tematyce farmaceutycznej.
Bibliotheca Pharmaceutica Antverpiensis
W budynkach KAVA mieści się także Bibliotheca Pharmaceutica Antverpiensis, imponujący księgozbiór liczący sobie ponad trzy tysiące pozycji, zarówno książek, jak i roczników czasopism. Najstarsze obiekty pochodzą z XVI wieku. W bibliotece tej uwagę zwracają kolejne eksponaty muzealne – naczynia apteczne oraz masywne moździerze, które dzielą regały z farmaceutycznym księgozbiorem (ilustracja 32 i 33), tworząc razem idealną wręcz atmosferę do pracy naukowej!
W sposób szczególny wzrok przyciągają dawne farmakopee, które wielokrotnie opisywano na łamach polskich czasopism aptekarskich. O „Farmakopei Belgijskiej IV” (wyd. 1930) pisaliśmy już w artykule poświęconym muzeum w Diest, wszak był to jeden z prezentowanych tam eksponatów.
Polscy farmaceuci zachwycali się belgijskimi farmakopeami wielokrotnie i dobrze będzie na koniec wizyty w Antwerpii, goszcząc w tak pięknej bibliotece, zacytować słowa opublikowane w „Czasopiśmie Towarzystwa Aptekarskiego”, wydawanym w zaborze austriackim. W referacie „Rzut oka na ważniejsze lekowzory Europy i Ameryki”, wygłoszonym na piątym Zjeździe Lekarzy i Przyrodników Polskich, a przedrukowanym jako artykuł w „Czasopiśmie Towarzystwa Aptekarskiego” z 10 grudnia 1888, aptekarz-podróżnik magister Michał Ludwik Dobrowolski pisał: farmakopea belgijska różni się od francuskiej, gdyż jest zredagowaną po łacinie. Leki zestawione są w niej alfabetycznie, co (…) wygodnem jest dla aptekarzy przy szukaniu przepisów. (…) Po przedsłowiu umieszczono treściwy opis rękoczynów farmaceutycznych, przedsiębranych przy robieniu wód przekroplonych, spirytusów, cukrowców i t. d. (…) Farmakopea Belgijska opatrzona jest w końcu kilku tablicami jakoteż wskazówkami co do dawek leków dzielnych i odtrutek a kończy się listą leków zagranicznych używanych w Belgii. Uwagę Dobrowolskiego zwracały nie tylko surowe leki roślinne, ale także bardzo ciekawe przetwory: wody aromatyczne poleca farmakopea belgijska przyrządzać przez kłucenie odpowiedniego olejku rozpuszczonego w wyskoku, z wodą przekroploną. Natomiast proszek Dowera farmakopei belgijskiej zawiera oprócz wyciągu makowcowego, sproszkowany korzeń wymiotnicy i siarkan potasowy. Nie mogło zabraknąć informacji o istnym arcydziele dawnej „sztuki aptekarskiej”, czyli winie makowcowem, które w Belgii nastawia się (…) na maladze, z cynamonem i gwoździkami a zawiera w rozpuszczeniu ekstrakt makowcowy.
Takie to już były te dawne apteczne rękoczyny i trudno doprawdy nie odczuwać zawodowej dumy: zarówno czytając ich opis w naszym polskim języku, jak i odwiedzając Museumapotheek Oscar Van Schoor!
„Kraj muzeów farmacji”
Na zakończenie przeglądu belgijskich kolekcji chcemy jeszcze wspomnieć o placówkach, których niestety nie odwiedziliśmy, a bez których mapa „Kraju muzeów farmacji” nie będzie kompletna. Wspomnieliśmy już, że w Regionie Walońskim zwiedzać można nie tylko muzeum w Lessines, ale również Le Petit Musée de la Pharmacie w Château du Fosteau oraz Jardin des Plantes Pharmaceutiques w Abbaye Notre-Dame d’Orval. W Regionie Stołecznym Brukseli zaś, poza urokliwymi ogrodami botanicznymi, oglądać można opisane już Le Musée pharmaceutique Albert Couvreur.
Także Region Flamandzki ma do zaproponowania znacznie więcej, jak tylko muzea z których reportaże opublikowaliśmy na łamach „Aptekarza Polskiego”. O Volkskundemuseum w Brugii już wspominaliśmy. Tuż za granicami Regionu Stołecznego Brukseli, w miasteczku Asse, w otwartym przed kilkoma laty Muzeum Dziedzictwa (Erfgoed Museum), zrekonstruowano dawną aptekę Oud Gasthuis. To placówka otwarta rzadko, ale dostępna dla każdego. Mniej więcej w połowie drogi pomiędzy Brukselą i Antwerpią położone jest wspomniane już powyżej miasto Mechelen z którego pochodzą apteczne meble eksponowane w Museumapotheek Oscar Van Schoor. Niedawno założony został tam wspólny, nowoczesny magazyn pięciu miejskich instytucji. W Depot Rato, bo tak właśnie się to miejsce nazywa, znajdują się m.in. farmaceutyczne zbiory Museum Hof van Busleyden: wyposażenie dawnej apteki.
Ale najwięcej oglądać można w Gandawie! Zbiór dawnych naczyń aptecznych, kilkusetletnich aptecznych książek oraz utensyliów posiada Uniwersytet Gandawski (UGent, Universiteit Gent). Ten „ukryty skarb” eksponowany jest w sali posiedzeń Wydziału Nauk Farmaceutycznych (faculteit Farmaceutische Wetenschappen). Zwiedzanie – po wcześniejszym uzgodnieniu terminu.
Jest w Gandawie także druga kolekcja. To przepiękne wyposażenie dawnej apteki, należące do muzeum Huis van Alijn. W jego skład wchodzą m.in. zdobione, apteczne meble, imponująca liczba dawnych naczyń, moździerze, wagi i apteczna kasa. Niestety – wszystko to pozostaje w magazynie. I wreszcie: Museum Dr. Guislain, utworzone na terenie Psychiatrisch Centrum Dr. Guislain. Tutaj zrekonstruowano niewielką aptekę, ze wszystkimi jej atrybutami: są stare apteczne meble, szklane naczynia, wagi, moździerze, utensylia i opakowania po dawnych lekach „gotowych”. Całość jest bardzo urokliwa i dostępna dla każdego, planując wizytę (przykładowo – z dziećmi) warto jednak mieć na uwadze zasadniczą tematykę: to muzeum poświęcone psychiatrii we wszystkich jej przejawach.
Do tej i tak ogromnej już liczby farmaceutycznych ekspozycji należy dodać muzea typowo medyczne, posiadające elementy aptekarskie: naczynia, pudełeczka po lekach, utensylia… Zainteresowanych Czytelników odsyłamy do znakomitego opracowania „Medisch erfgoed in vlaanderen”, które towarzyszyło nam w czasie wszystkich pobytów w Belgii. Opublikowane zostało w roku 2021, a wydawcą jest Industriemuseum, w ramach imponującej działalności ETWIE (Expertisecentrum voor Technisch, Wetenschappelijk en Industrieel Erfgoed, Centrum Eksperckie ds. Dziedzictwa Technicznego, Naukowego i Przemysłowego).
Zapraszamy do wspólnego odkrywania „ukrytych skarbów”!
Wszystko to stoi przed nami otworem, zapraszając do niezapomnianej przygody. Wystarczy tylko na godzinę opuścić autostradę lub zaplanować nocleg po którym rano będzie można oglądnąć farmaceutyczną kolekcję!
Ale przecież, choć to właśnie tutaj bije serce Europy – Bruksela, Belgia nie jest jedynym krajem naszego kontynentu. To dlatego właśnie, w kolejnych reportażach, będziemy przedstawiać Czytelnikom miejsca wyjątkowe, o których często nie słyszeli nawet… historycy farmacji z danego kraju, miejsca które nie są reklamowane, nie są ujęte w przewodnikach, nie rekomendują ich specjalistyczne strony internetowe poświęcone muzeom.
Zapraszamy do zapoznania się z naszym subiektywnym spojrzeniem na europejskie kolekcje farmaceutyczne, alternatywnym wobec utartych szlaków i oficjalnych zaleceń. Zapraszamy do wspólnego odkrywania „ukrytych skarbów”!