Przed nami ostatni już europejski receptariusz, który wybraliśmy do zaprezentowania w niniejszym cyklu. Jakie leki „robione” ujęto w słowackim „Magistraliter”? Czy okażą się one podobne do tych, które przekazuje omówiony niedawno receptariusz czeski? Czy choćby niewielką ich część będzie można wykonać wraz z zarejestrowanymi w Polsce surowcami farmaceutycznymi?
Wszystkim Czytelnikom „Recepturowych wędrówek po Europie” przypominamy, że w kończącym się właśnie cyklu przedstawiliśmy do tej pory dziewięć receptariuszy. Wskazywaliśmy skrupulatnie i na podobieństwa i na różnice wobec polskiej praktyki recepturowej, zasadniczym jednak celem cyklu było inspirowanie zagranicznymi recepturami oraz korzystanie z dorobku i doświadczenia farmaceutów z innych krajów Europy.
Charakterystyczne, pouczające, najciekawsze…
Pośród kilkudziesięciu receptariuszy wydanych na naszym kontynencie w XXI wieku – oficjalnych, narodowych i tematycznych – wybraliśmy dokładnie dziesięć, subiektywnie uznając je za najbardziej charakterystyczne, pouczające i (po prostu) dla polskiego czytelnika najciekawsze.
Były to:
- węgierski „Formulae Normales” (część 1, część 2, część 3 i część 4),
- hiszpański „Formulario Nacional” (część 1, część 2, część 3 i część 4),
- belgijski „Formulaire Therapeutique Magistral” (część 1, część 2, część 3 i część 4),
- holenderski „Formularium Nederlandse Apothekers” (część 1, część 2, część 3, część 4),
- austriacki „Juniormed” (część 1, część 2, część 3, część 4),
- włoski „Formulario galenico della Azienda Provinciale per i Servizi Sanitari” (część 1 i 2),
- francuski „Les préparations magistrales en pédiatrie” (część 1, część 2, część 3, część 4),
- szwajcarski „Préparations magistrales dermatologiques en Suisse” (część 1 i 2),
- czeski „Elektronický receptář individuálně připravovaných léčivých přípravků (IPLP)” (część 1 i 2).
Słowacki receptariusz „Magistraliter”
Na sam koniec pozostawiliśmy słowacki receptariusz internetowy „Magistraliter”. Kusząc się o słowa ogólnej charakterystyki stwierdzić należy, że najbliżej mu do ostatniego z wymienionych, do czeskiego receptariusza „Elektronický receptář individuálně připravovaných léčivých přípravků (IPLP)”. Wiele leków „robionych” jest w tych receptariuszach identycznych i również dużo – bardzo podobnych. Nie dziwmy się, wszak obydwa kraje łączy kilka dekad wspólnej historii. Już teraz jednak zauważmy, że słowackie receptury wyróżniają się na tle wszystkich dotychczas omówionych zaskakującymi, bardzo pomysłowymi połączeniami powszechnie znanych surowców farmaceutycznych!
Projekt słowackiej Izby Aptekarskiej
Jakie cele przyświecały słowackiej Izbie Aptekarskiej (Slovenská Lekárnická Komora), gdy decydowała o wydawaniu e-receptariusza „Magistraliter”? W kontekście toczących się obecnie dyskusji nad przyszłością leku recepturowego w Polsce odpowiemy na to pytanie bardzo obszernie, posiłkując się oficjalnym wstępem autorstwa doktor Margaréty Šubovej, odpowiedzialnej za omawiany receptariusz.
W wypowiedzi, którą będziemy poniżej cytować, pojawia się określenie Individuálne pripravované lieky (skrót: IPL). To oczywiście nic innego, jak czeskie Individuálně připravované léčivé přípravky (skrót IPLP), które – w dużym uproszczeniu – odnieść można z kolei do naszej, polskiej ustawowej kategorii leków: recepturowych i aptecznych.
Leki recepturowe „symbolem zawodu”
Wstęp doktor Šubovej znakomicie oddaje „słowacką filozofię receptury”. Już na początku autorka podkreśla, że leki „robione” stanowiły niegdyś podstawowy asortyment każdej apteki. Co bardzo istotne, zwróciła również w tym kontekście uwagę na kwestię naszej zawodowej tożsamości, nierozłącznie związanej z apteczną wytwórczością: leki recepturowe potrafił (…) przygotowywać wyłącznie farmaceuta i były one symbolem tego zawodu.
To niesłychanie ważne słowa! Chwała autorce za ich wypowiedzenie, i to jeszcze we wstępie do oficjalnego receptariusza. Istotnie, nie tylko wiek i pół wieku temu, ale także i dzisiaj, poza farmaceutami i technikami farmaceutycznymi, żadna inna grupa zawodowa nie posiada uprawnień do wykonywania leków recepturowych. To nasza wyjątkowa, zawodowa specjalność w której jesteśmy niezastąpieni i której – jako nasz wyróżnik – ze wszelkich sił powinniśmy bronić. Słowacy zwrócili jednak uwagę na tę kwestię jako jedni z nielicznych w Europie, a przecież nie od dziś wiadomo, że szacunek dla przeszłości i hołdowanie tradycjom, oczywiście tym zawodowym, budują jakość i… przyszłość!
Recepta na braki leków „gotowych”…
Cytujmy dalej pochwalne słowa wypowiedziane pod adresem leków „robionych”: nawet dzisiaj, pomimo nowoczesnych leków [„gotowych”, przyp. MB], stanowią one ważną część funkcji apteki i mają w niej swoje wyjątkowe miejsce.
A na czym to wyjątkowe miejsce może polegać? Podobnie jak Czesi, także i Słowacy upatrują w lekach „robionych” przede wszystkim środek zaradczy w zakresie bezpieczeństwa lekowego. Jak pamiętamy, możliwość zastępowania leków „gotowych” lekami „robionymi” (oczywiście przy zaistniałym braku tych pierwszych) była najważniejszym celem opracowania omówionego już receptariusza czeskiego. W przypadku Słowacji przyjęcie takiego samego podejścia jest w pełni uzasadnione i nie dziwi, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę bardzo szeroki asortyment surowców farmaceutycznych dostępnych w tym kraju. Co ważne: pośród nich znajdują się substancje czynne spotykane w lekach „gotowych” bardzo często goszczących na liście „braków”…
Wyjątkowe miejsce leku „robionego”
Ale są pomiędzy czeskim i słowackim receptariuszem także i różnice. Jak pamiętamy, drugim powodem opracowywania czeskiego receptariusza „Elektronický receptář individuálně připravovaných léčivých přípravků (IPLP)” była chęć przypomnienia farmaceutom i lekarzom o starych i sprawdzonych recepturach. Cytowaliśmy je skądinąd w drugiej czeskiej „Wędrówce”. A Słowacy? Zwracają z kolei uwagę na kluczową funkcję leków „robionych” w przypadku określonych chorób, gdy konieczne jest podanie pacjentowi leku w specjalnej postaci farmaceutycznej, bądź też zapewnienie określonego schematu terapeutycznego. A to z kolei może być związane z brakiem pożądanej postaci leku, bądź też niezarejestrowaną w asortymencie leków „gotowych” dawką substancji czynnej.
Wspierać lek „robiony”!
Dostrzegając wszystkie te niezwykle istotne (przede wszystkim dla pacjentów) aspekty, słowacka Izba Aptekarska postanowiła rozwijać projekt Magistraliter, precyzując przy tym w prostych, jasnych słowach jego cel. Jest nim wspieranie nowoczesnego sposobu przygotowywania leków robionychpoprzez dostarczenie farmaceutom listy receptur aktualnie sporządzanych w wielu aptekach Słowacji.
Konstrukcja receptariusza „Magistraliter”
Pomimo analogicznej, elektronicznej formy wydania, receptariusz „Magistraliter” posiada całkowicie odmienną konstrukcję od receptariusza czeskiego. Receptury prezentowane są w kolejności alfabetycznej, a w opisie każdej z nich odnajdujemy następujące pozycje: „Názov”, czyli nazwa receptury w języku słowackim, dalej: „Receptúra” zredagowana w klasycznym, łacińskim brzemieniu i „Popis”, czyli wskazany sposób przygotowania opisu leku. W sekcji „Použitie” mamy albo wskazania terapeutyczne (w języku słowackim), albo kierunek działania (łacina i słowacki). I wreszcie najobszerniejszy „Postup prípravy”, czyli sposób sporządzania leku „robionego”. Warto zwrócić przy tym uwagę, że każdą recepturę można pobrać jako plik PDF.
Zajrzyjmy do receptariusza „Magistraliter”
Po ogólnym zaprezentowaniu celów, idei i konstrukcji receptariusza „Magistraliter” pora do niego zaglądnąć i dokładnie omówić zawarte w nim receptury! Jest ich niemało, a wszystkie niezwykle interesujące. Na początek, w przyszłym tygodniu, opiszemy te, których wykonanie w Polsce nie jest możliwe ze względu na brak zarejestrowanych surowców farmaceutycznych. Podobnie jak w Czechach uderzy nas nie tylko różnorodność składników receptur, ale także nietypowe, bardzo odkrywcze wskazania terapeutyczne, będące chyba najlepszym dowodem na przydatność leków „robionych” w nowoczesnej farmacji i medycynie!