Każdego roku raka prostaty diagnozuje się u 15 tysięcy mężczyzn. Wskaźnik umieralności sięga 50 procent. Zdaniem ekspertów szansą na poprawę rokowań jest lepsza świadomość, międzypokoleniowe wsparcie i optymalna dostępność wizyt do specjalistów oraz terapii zgodnych z aktualną wiedzą medyczną.
Potrzebne wiedza i wsparcie
– Wbrew obiegowej opinii, że mężczyzn trudno zagonić do lekarza, zauważamy, że coraz więcej mężczyzn chce właściwie zadbać o swoje zdrowie. Wyzwaniem okazuje się brak rzetelnej wiedzy i życzliwego wsparcia, przede wszystkim ze strony najbliższych kobiet i młodszych członków rodziny. Tym zagadnieniom poświęciliśmy kampanię ProstaTa Historia i jej najnowszą odsłonę: Historia Pana Prostaty – mówi Anna Kupiecka, prezes Fundacji OnkoCafe – Razem Lepiej.
Wizerunek kampanijnego Pana Prostaty w niebieskim krawacie zaproponowali mężczyźni, z którymi przedstawiciele fundacji OnkoCafe konsultowali, jak najskuteczniej dotrzeć do mężczyzn w różnym wieku. Dlaczego w różnym wieku?
– Chociaż problem raka prostaty dotyka głównie mężczyzn po 60-tym roku życia, to kluczowe dla wczesnego wykrycia choroby, optymalnej terapii i opieki nad pacjentem są wiedza i zaangażowanie osób z najbliższego otoczenia: partnerki, dzieci i wnuków. Osoby sprawnie wyszukujące informacje i otaczające pacjenta życzliwym wsparciem znacząco przyczyniają się do poprawy wyników leczenia – wyjaśnia Anna Kupiecka.
Dr hab. n. med. Jakub Żołnierek z Narodowego Instytutu Onkologii w Warszawie potwierdza: panujące tabu i brak wiedzy w zakresie chorób uro-onkologicznych sprawiały, że jeszcze do niedawna pacjenci zgłaszali się do lekarza często w zaawansowanych stadiach choroby nowotworowej. Z roku na rok sytuacja powoli się zmienia i jest to zmiana na korzyść – pacjenci zgłaszają się na badania profilaktyczne, a bodźcem do wizyty u lekarza są, coraz częściej, już wczesne objawy choroby. Panowie nie czekają na takie dolegliwości, jak silny ból czy poważne zaburzenia w oddawaniu moczu.
– Coraz więcej osób jest świadomych, że pod pojęciem „rak prostaty” kryje się bardzo zróżnicowana grupa schorzeń o różnym stopniu złośliwości. Także zmiany, które realnie nie zagrażają życiu chorego, a wcześnie wykryte i leczone mogą okazać się niegroźne lub schodzą na dalszy plan w sytuacji obecności innych chorób, takich jak na przykład częste dziś choroby układu krążenia – mówi prof. Jakub Żołnierek.