Otyłość to nie defekt kosmetyczny, ale choroba, która może prowadzić do około dwustu powikłań zdrowotnych. Na świecie cierpi na nią 890 milionów ludzi. Polska znajduje się w czołówce krajów o najszybszym wzroście rozwoju tej choroby.
Rozmawiamy o tym z prof. Lucyną Ostrowską, specjalistą chorób wewnętrznych, dietetykiem klinicznym i prezesem Polskiego Towarzystwa Leczenia Otyłości.
Katarzyna Nowicka „Aptekarz Polski”: „Otyłość to choroba. Nie oceniaj, nie odchudzaj, tylko lecz”. To tytuł konferencji, przy okazji której rozmawiamy i jednocześnie hasło kampanii mającej budować świadomość w tym zakresie. Czy często jest tak, że choroba otyłościowa jest oceniana, a nie leczona?
Prof. Lucyna Ostrowska: Niestety tak. Wciąż traktowana jest jako swojego rodzaju defekt kosmetyczny, za który odpowiedzialność ponoszą osoby, które się z otyłością borykają. Postrzega się je jako osoby leniwe, które nie mają umiaru w jedzeniu i unikają aktywności fizycznej. Niejednokrotnie słyszą: „jedz mniej”, „poruszaj się trochę”, „zrób coś ze sobą”. Jest to bardzo krzywdzący stereotyp.
Otyłość jest chorobą widoczną, niemożliwą do ukrycia i właśnie dlatego tak łatwo ją zestygmatyzować. Tymczasem przede wszystkim jest to choroba bardzo ciężka, o charakterze przewlekłym i dużej nawrotowości. No i statystyki… Na całym świecie cierpi na nią 890 milionów ludzi, a w Polsce – 9 milionów.
Katarzyna Nowicka „Aptekarz Polski”: To ogromne liczby…
Prof. Lucyna Ostrowska: I cały czas się powiększają. Można śmiało powiedzieć, że jest to swoista „pandemia XXI” wieku. A proszę pamiętać, że mówimy o chorobie, która według WHO może prowadzić do ponad 200 powikłań zdrowotnych. Nie znam żadnej innej choroby, która dawałaby ich aż tyle. Jest groźna, nie tylko znacząco pogarsza jakość życia, ale też je skraca i będzie skracać coraz bardziej – prognozy są takie, że nawet do dziesięciu lat. Wywołuje więc także skutki społeczne i ekonomiczne.
Czytaj także: NIK o profilaktyce i leczeniu otyłości
Katarzyna Nowicka „Aptekarz Polski”: Co leży u jej podstaw?
Prof. Lucyna Ostrowska: Mówiąc najprościej, jest to choroba, której objawem jest nadmiar tkanki tłuszczowej – co wcale jednak nie musi być jednoznaczne z nadmiarem spożywania pożywienia i małą aktywnością fizyczną. Chodzi o zaburzenia homeostazy energetycznej prowadzące do dodatniego bilansu energetycznego, co przekłada się właśnie na gromadzenie tkanki tłuszczowej.
Na podłoże choroby otyłościowej składają się też czynniki genetyczne, behawioralne (środowiskowe i kulturowe), psychologiczne, metaboliczne, endokrynologiczne i jatrogenne.
Konferencja „Otyłość to choroba”. Fot. Katarzyna Nowicka
Katarzyna Nowicka „Aptekarz Polski”: Dlaczego liczba osób z chorobą otyłościową rośnie? Co ma na to wpływ we współczesnym świecie?
Prof. Lucyna Ostrowska: Trudno jest jednoznacznie na to pytanie odpowiedzieć. Można o to obwiniać czynniki środowiskowe – w tym m.in. nadmiar przetworzonej, łatwodostępnej żywności, niedostateczną edukację w tym zakresie w każdej grupie wiekowej, nadmierne spożycie cukrów prostych, pokarmów z dużą zawartością tłuszczy nasyconych, dietę niskobłonnikową, obecność obesogenów w naszym środowisku czy zaburzoną mikrobiotę jelitową.
Wskazać można również na brak infrastruktury do uprawiania rekreacyjnej aktywności fizycznej, zbyt mało zajęć wychowania fizycznego u dzieci i młodzieży, wystawianie nadmiernych zwolnień z lekcji WF, powszechną niechęć panującą w naszym społeczeństwie do aktywnego spędzania wolnego czasu, czy automatyzację wielu stanowisk pracy oraz preferowanie pracy siedzącej.
Czynnikiem cywilizacyjnym sprzyjającym niekorzystnym nawykom żywieniowym jest nadmierny pośpiech, towarzyszący temu przewlekły stres, deprywacja snu (spanie poniżej 5 godzin i powyżej 8 godzin). Na to wszystko nakładają się zmiany epigenetyczne, sytuacje psychologiczne, niektóre leki zwiększające łaknienie (np. przeciwalergiczne, nasenne, przeciwdepresyjne, przeciwpsychotyczne, glikokortykosteroidy i inne).
Warto zwrócić też uwagę, że na chorobę otyłościową można zachorować w każdym wieku, gdy na predyspozycje genetyczne nałożą się czynniki środowiskowe, czy endokrynologiczne i/lub metaboliczne. Jest to w końcu choroba biologiczna.
Czytaj całość: Porozmawiajmy o… otyłości [WYWIAD]
Katarzyna Nowicka „Aptekarz Polski”: Wspomniała Pani o ponad 200 możliwych powikłaniach. Trudno wymienić wszystkie, ale jakie są te najczęstsze?
Prof. Lucyna Ostrowska: Wynikają one z choroby zasadniczej, czyli z zaburzenia regulacji między pobraniem a wydatkowaniem energii. Mamy tutaj do czynienia z nadmiernym, wręcz niekontrolowanym rozrostem tkanki tłuszczowej, która wchodzi w stan zapalny, a ten powoduje choroby metaboliczne jak np. cukrzyca typu 2 oraz te o podłożu zapalnym (np. uszkodzenie śródbłonków naczyniowych, układów i narządów). Tak więc kolejne powikłania to m.in. nadciśnienie tętnicze, choroby sercowo naczyniowe, zawały czy udary, niewydolność mięśnia sercowego, zatorowość płucna, niektóre nowotwory. Tkanka tłuszczowa, co oczywiste, zwiększa też ciężar pacjenta, a to z kolei powoduje konsekwencje mechaniczne, takie jak choroba zwyrodnieniowa stawów kolanowych, biodrowych, problemy z kręgosłupem, ale także zespół bezdechu w czasie snu, przepukliny rozworu przełykowego, refluks żołądkowo-przełykowy i inne. Pogarsza to też jakość życia chorego oraz skraca czas przeżycia o co najmniej 4- 5 lat.
Są jeszcze, o czym zdecydowanie mówi się za mało, różnego rodzaju powikłania psychiczne i psychologiczne. Szacuje się, że ponad 50 proc. osób cierpiących na otyłość zachoruje z tego powodu na depresję. To także mogą być problemy lękowe, zaburzenia snu, odżywiania typu zespół jedzenia nocnego, kompulsje… To wszystko dobitnie pokazuje jak poważna to choroba. Trzeba ją leczyć i hamować jej rozwój, a z tym niestety nie jest najlepiej.
Katarzyna Nowicka „Aptekarz Polski”: Gdzie tkwi największy problem?
Prof. Lucyna Ostrowska: Głównie w tym, że mimo iż jest to choroba wywołująca tak daleko idące konsekwencje i która sama nie ustąpi, to wciąż w dużej mierze jest dla wielu przezroczysta. Po prostu system nie do końca ją dostrzega. Osoby z otyłością to właściwie jedyna grupa chorych, od której oczekuje się samowyleczenia, a im potrzebna jest kompleksowa opieka medyczna i leczenie. Sama ich dobra wola i rady w stylu „jedz mniej i się ruszaj”, na pewno nie wystarczą.
Leczenie powikłań wynikających z choroby otyłościowej pochłania gigantyczne środki. Tymczasem system wciąż widzi głównie te konsekwencje, a nie ich przyczynę. Wiele zmieniłaby wcześniejsza diagnoza, postawiona w momencie, gdy tych powikłań jeszcze nie ma albo nie są tak bardzo zaawansowane. Przykład? Mamy około 3 mln ludzi ze stanem przedcukrzycowym. Gdyby zacząć u nich wcześniej leczyć chorobę otyłościową stan ten jest jak najbardziej odwracalny.
Czytaj całość: Czy w otyłości możliwe jest niedożywienie?
Katarzyna Nowicka „Aptekarz Polski”: Czyli ważna jest jak najszybsza diagnoza?
Prof. Lucyna Ostrowska: Zdecydowanie. Trzeba tę chorobę rozpoznawać, właściwie diagnozować jej przyczyny i skutecznie leczyć. Czyli wracając do naszego hasła „Nie oceniaj, nie odchudzaj, tylko lecz” należałoby jeszcze dodać „rozpoznawaj i diagnozuj”.
I tu zawsze moje oczy są skierowane na lekarzy rodzinnych, bo oni są takim pierwszym ogniwem. Dobrze byłoby, gdyby pacjent podczas wizyty w gabinecie był ważony, miał mierzony wzrost, obwód pasa, a także określany wskaźnik BMI. To dawałoby już pewien ogląd i umożliwiało dalsze działania.
Oczywiście dobrym wsparciem dla lekarzy rodzinnych byłaby sieć specjalistycznych ośrodków, które trzeba stworzyć. Jako Polskie Towarzystwo Leczenia Otyłości, jesteśmy w to bardzo zaangażowani. Zajęliśmy się edukacją, szkolimy i certyfikujemy lekarzy, psychologów, psychoterapeutów, fizjoterapeutów, a także farmaceutów. Na tych ostatnich naprawdę bardzo stawiamy i zapraszamy do współpracy.
Katarzyna Nowicka „Aptekarz Polski”: Jak postrzegacie rolę farmaceutów?
Prof. Lucyna Ostrowska: To bardzo ważna grupa profesjonalistów medycznych. Często od razu widzą problem u pacjenta. A pacjenci mają do nich ogromne zaufanie, bywa, że łatwiej jest im porozmawiać właśnie z farmaceutą. Dlatego bardzo pracuję nad tym, żeby jak najbardziej włączyć farmaceutów w proces rozpoznawania choroby otyłościowej. Oni, tak jak i lekarze rodzinni, są na pierwszej linii frontu, jeśli chodzi o kontakt z pacjentem.
Podjęliśmy współpracę z organizacjami farmaceutycznymi, żeby rozwijać centra diagnostyczne w aptekach. Podobnie jak w przypadku gabinetów lekarzy rodzinnych, chodzi o m.in. o takie ważne czynności, jak zważenie, zmierzenie wzrostu pacjenta, wyznaczenie wskaźnika BMI, zmierzenie obwodu w pasie, o rozmowę i wskazówki. Uważam, że lekarze i farmaceuci powinni tu mówić jednym głosem i tym samym językiem. Zwracając oczywiście uwagę na sposób rozmowy, bo jest to kwestia bardzo delikatna.
Katarzyna Nowicka „Aptekarz Polski”: Jak zatem rozmawiać?
Prof. Lucyna Ostrowska: Tak jak wspomniałam na początku, otyłość jest widoczna i sama z siebie stygmatyzująca. Przede wszystkim chodzi więc o przekaz, że to jest choroba, którą trzeba rozpoznać i którą można skutecznie leczyć, że jest to choroba złożona i ma różne podłoża, że w żadnym razie pacjent nie powinien się obwiniać tylko poddać się diagnozie i określić przyczyny. Że to początek drogi do zdrowia.
Podejmujemy też stworzenia takiej sieci informacyjnej, żeby farmaceuta dokładnie wiedział, gdzie skierować pacjenta, gdzie najbliżej jest dostępny ośrodek certyfikowany przez PTLO, który poprowadziłby leczenie. Sami pacjenci wciąż często nie mają pojęcia, gdzie mogą się udać. Bardzo ważne jest wytyczenie im tej ścieżki po zdrowie.