W reklamie suplementu diety nie zagra medyk ani odgrywający jego rolę aktor i będzie ona musiała zawierać stwierdzenie, że suplement nie leczy chorób. Uregulowana ma być kwestia prezentacji tej informacji w reklamie, a producenci suplementów będą mogli starać się o specjalny znak jakości. Nie będzie można również nadawać suplementom nazw sugerujących, że mogą być lekami.
W Rządowym Centrum Legislacji ukazał się projekt ustawy o zmianie ustawy o bezpieczeństwie żywności i żywienia. Zawiera propozycje szeregu istotnych zmian dotyczących reklamy suplementów diety, które mogą mieć wpływ na rynek apteczny. Co dokładnie ma się zmienić?
Co istotne z punktu widzenia medyków, projekt zakłada, że reklama suplementów diety nie będzie mogła wykorzystywać żadnych elementów ani czynności sugerujących związek z wykonywaniem zawodu medycznego, w tym zawodu farmaceuty. Oznacza to, że z takich reklam zniknąć będą musiały m.in. stetoskopy, białe fartuchy czy aranżacje sugerujące wnętrze apteki lub gabinetu lekarskiego. Zabronione ma być również wykorzystywanie wizerunku czy rekomendacji medyków – niezależnie od tego, czy będą to osoby rzeczywiście wykonujące taki zawód, czy jedynie aktorzy odgrywający rolę pracownika ochrony zdrowia.
Ponadto zaplanowano dodanie zapisów, iż reklama suplementu diety ma przedstawiać go w sposób rzetelny i nie może wprowadzać w błąd. Co istotne, mylić nie może również nazwa – zakazane byłoby wykorzystanie wspólnego głównego członu z nazwą własną albo powszechnie stosowaną wyrobu medycznego, produktu leczniczego lub wspólnego znaku graficznego lub towarowego, kształtu graficznego lub opakowania wykorzystującego podobieństwo z oznaczeniem wyrobu medycznego lub leku. Oznacza to, że producenci nie mogliby wykorzystywać „marek parasolowych” leków w celu zwiększenia sprzedaży posiadanych w swoim portfolio suplementów diety.
Projekt ustawy zakłada, że prezentacja lub reklama suplementu diety nie może być kierowana do małoletnich poniżej 12 roku życia i nie może zawierać elementów sugerujących taką grupę docelową (w tym wizerunku czy głosu). Nie będzie mogła być zamieszczana w jednostkach oświatowych, podmiotach prowadzących działalność leczniczą ani w aptekach czy sklepach zielarsko-medycznych, za wyjątkiem prezentowania ich w wydzielonym miejscu, które nie może znajdować się w bezpośrednim punkcie obsługi klienta.
Reklama suplementu ma także zawierać klauzulę informacyjną podkreślającą, że suplementom nie można przypisywać właściwości leczenia chorób o treści: Suplement diety jest środkiem spożywczym, którego celem jest uzupełnienie normalnej diety. Suplement diety nie ma właściwości leczniczych. Wielkość, położenie i sposób prezentacji tej informacji w reklamie ma być uregulowany w celu zapewnienia odpowiedniej czytelności, widoczności lub percepcji słuchowej w przypadki reklamy w formie dźwiękowej.
Suplementy diety mogłyby mieć i wykorzystywać w oznakowaniu, prezentacji oraz reklamie – jednak nieobowiązkowo – znak potwierdzający jakość i bezpieczeństwo nadawany w oparciu o analizę składu, po uzyskaniu opinii jednostki naukowej wydanej na podstawie badań laboratoryjnych. Szczegóły procesu uzyskiwania takiego znaku jakości miałoby doprecyzować odrębne rozporządzenie.
W uzasadnieniu do projektu czytamy, że od 2007 roku – kiedy zarejestrowano pierwszy produkt w kategorii „suplement diety” liczba tych produktów systematycznie wzrasta. W latach 2017–2020 do GIS wpłynęło aż 62808 powiadomień o wprowadzeniu lub zamiarze wprowadzenia po raz pierwszy do obrotu suplementu diety. Wraz z dynamicznym rozwojem rynku suplementów, znacząco urósł także wolumen emitowanych reklam, wpływających na zachowania i decyzje zakupowe Polaków. Za zwiększonym popytem nie idzie jednak w parze wiedza o różnicach pomiędzy suplementami a lekami.
Czytaj także: NIK: suplementy diety są niewłaściwie nadzorowane.