Studia farmaceutyczne to początek niezwykłej przygody, podczas której wśród rozlicznych wykładanych przedmiotów każdy odnajdzie coś dla siebie, a zdobyte wykształcenie pozwoli na późniejsze rozwijanie zawodowych ścieżek. Niektórzy z nas, zafascynowani naukowym światem, decydują się na to, by pozostać kilka lat dłużej na uczelni i zanurzyć się jeszcze głębiej w wiedzę… Jedną z takich osób jest Zuzanna Żelażewska, która opowie nam dziś o swoich wyborach i studiach doktoranckich. Zapraszamy do lektury!

Zuzanna Żelażewska – magister farmacji, absolwentka Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Kontynuuje swoją ścieżkę naukową jako doktorantka w Szkole Doktorskiej WUM, prowadząc badania w Katedrze i Zakładzie Farmakoterapii i Opieki Farmaceutycznej. Fascynują ją molekularne mechanizmy działania leków. Poza działalnością naukową, pełni rolę koordynatorki warsztatów popularnonaukowych w jednej z większych firm farmaceutycznych. W wolnych chwilach trenuje pracę węchową ze swoim psem.
Joanna Bilek: Na początek zapytam dlaczego wybrałaś farmację jako kierunek studiów i drogę zawodową?
Zuzanna Żelażewska: O tym, że chcę studiować farmację wiedziałam już w zasadzie od szkoły podstawowej. Pamiętam z tego okresu wizytę w aptece sąsiadów, gdzie po raz pierwszy zobaczyłam jej zaplecze – uporządkowane leki w przegródkach, alfabetycznie podpisane szuflady. Początkowy zachwyt wynikał chyba głównie z zamiłowania do porządku i precyzji, z jaką wszystko było zorganizowane. Z czasem jednak fascynacja przerodziła się u mnie w pytania o mechanizmy działania leków – jak to możliwe, że taka tabletka z ibuprofenem potrafi dotrzeć do miejsca bólu i go uśmierzyć? W liceum w klasie biologiczno-chemicznej tylko utwierdziłam się w przekonaniu, że chciałabym studiować kierunek łączący elementy medycyny i chemii. Jako że nigdy nie czułam powołania do zawodu lekarza czy chemika, wybór farmacji przyszedł mi naturalnie.
Joanna Bilek: Jak wspominasz okres studiów, jakie przedmioty lubiłaś, a które były trudniejsze dla Ciebie?
Zuzanna Żelażewska: Okres studiów wspominam jako bardzo wymagający czas, szczególnie pierwsze trzy lata. Na początku przejście ze szkolnego systemu nauki na akademicki wymagało sporo wysiłku, a ilość materiału do opanowania na wielu przedmiotach była ogromna. Jednak największą trudność sprawiało mi przyswajanie setek czysto pamięciowych informacji. Natomiast moim ulubionym przedmiotem była farmakologia, bo w końcu była to nauka stricte o lekach, ich mechanizmach działania i zastosowaniu, czyli wiedza, której byłam najbardziej ciekawa i dla której wybrałam ten kierunek.
Czytaj także: Farmacja – mój wybór! Farmaceutka naukowiec i specjalista żywienia pozajelitowego
Joanna Bilek: I również z farmakologii pisałaś pracę magisterską… Co dokładnie było jej tematem?
Zuzanna Żelażewska: Moja praca magisterska dotyczyła oceny potencjalnej hepatotoksyczności połączenia morfiny z disulfiramem, czyli lekiem stosowanym w terapii choroby alkoholowej. Badania wstępne pokazały, że disulfiram całkowicie hamuje dwa istotne działania niepożądane ograniczające przewlekłe stosowanie opioidów – tolerancję i hiperalgezję. Takie połączenie disulfiramu z morfiną przypuszczalnie mogłoby w przyszłości zostać wykorzystane w multimodalnej terapii przewlekłego bólu, w tym bólu nowotworowego. Dlatego celem mojej pracy magisterskiej było sprawdzenie, czy jednoczesne zastosowanie obu leków w dawkach efektywnych farmakologicznie nie wywoła toksycznego wpływu na wątrobę. Wyniki badań, w których uczestniczyłam, wykazały, że takie połączenie nie powinno wykazywać działania hepatotoksycznego u pacjentów z nieupośledzoną funkcją wątroby, co było kluczowe dla kontynuowania dalszych badań w tym obiecującym kierunku.
Joanna Bilek: Bardzo interesujące odkrycie! Ciekawe jest również to, że badania możesz nadal rozwijać. Domyślam się, że to skłoniło Cię do kontynuowania naukowej ścieżki?
Zuzanna Żelażewska: Tak, pod koniec studiów magisterskich coraz wyraźniej widziałam swoją przyszłość w świecie nauki. Miałam szczęście, że mogłam kontynuować badania rozpoczęte w ramach pracy magisterskiej, a propozycja dalszej współpracy od mojej promotor utwierdziła mnie tylko w decyzji o podjęciu studiów doktoranckich.
Czytaj także: Farmacja – mój wybór! Praca w aptece szpitalnej i szkole policealnej [WYWIAD]
Joanna Bilek: Jakie warunki należy spełnić, aby dostać się na studia doktoranckie?
Zuzanna Żelażewska: Rekrutacja do Szkoły Doktorskiej WUM odbywa się w trzech etapach. Pierwszy etap to potwierdzenie znajomości języka angielskiego, najczęściej poprzez zdanie wewnętrznego egzaminu lub przedstawienie honorowanego certyfikatu językowego. Etap drugi to ocena osiągnięć kandydata, gdzie pod uwagę brana jest średnia ocen (z egzaminów) ze studiów magisterskich oraz dorobek naukowy – punkty przyznawane są za udział w konferencjach naukowych czy autorstwo publikacji, przy czym te ostatnie mają największą wagę. Trzecim etapem jest rozmowa kwalifikacyjna, podczas której kandydat prezentuje i omawia swój indywidualny projekt badawczy, który zamierza realizować w ramach doktoratu.
Na poszczególne ścieżki kształcenia są ustalone limity miejsc, przy czym na ścieżkę nauk farmaceutycznych jest to obecnie dziesięć miejsc. Co ciekawe, do zeszłego roku liczba chętnych nie przekraczała pięciu osób na tę ścieżkę, natomiast w 2024 roku było kilkunastu kandydatów.
Joanna Bilek: Studia doktoranckie różnią się od magisterskich – jak wygląda codzienność doktoranta?
Zuzanna Żelażewska: Oj tak, różnią się i to znacząco! Na studiach doktoranckich zajęcia są prowadzone w języku angielskim i odbywają się średnio raz w tygodniu popołudniami. Większość czasu doktoranta pochłaniają własne badania naukowe realizowane w ramach przygotowania pracy doktorskiej. W praktyce oznacza to wiele godzin spędzonych w laboratorium, analizę danych, studiowanie najnowszej literatury naukowej. Trzeba też wspomnieć, że stypendium doktoranckie często nie jest wystarczające, by się utrzymać, dlatego wielu doktorantów łączy studia z pracą zawodową w innym miejscu.
Czytaj także: Farmacja – mój wybór! Farmaceuta – freelancer [WYWIAD]
Joanna Bilek: Czy doktoranci, podobnie jak studenci, mają do zaliczenia różne przedmioty, a jeśli tak, to jakie przedmioty są wykładane na studiach doktoranckich? Czy są także zajęcia oprócz tych związanych z tematem pracy doktorskiej?
Zuzanna Żelażewska: Tak, studia doktoranckie również obejmują przedmioty kończące się zaliczeniem lub egzaminem, ale ich liczba jest zdecydowanie mniejsza niż na studiach magisterskich. Zazwyczaj jest to od dwóch do czterech przedmiotów na semestr, z czego średnio przypada jeden egzamin w roku akademickim, a pozostałe to zaliczenia.
Przedmioty wykładane w Szkole Doktorskiej WUM, obejmujące ćwiczenia lub seminaria, są wspólne dla wszystkich ścieżek kształcenia (nauk medycznych, farmaceutycznych, nauk o zdrowiu). Są to m.in. takie przedmioty jak: nauki translacyjne, nauki o danych czy zaawansowane metody badawcze. Program kształcenia przewiduje również obowiązkowe praktyki dydaktyczne, które na pierwszym roku polegają na współprowadzeniu zajęć ze studentami, a w kolejnych latach – na samodzielnym ich prowadzeniu.
Joanna Bilek: Czy w trakcie studiów doktoranckich jesteście zobligowani do wykazywania się publikacjami naukowymi?
Zuzanna Żelażewska: Tak, aby ukończyć Szkołę Doktorską WUM i przystąpić do obrony pracy, doktorant musi wykazać się publikacjami naukowymi. Konkretnie, wymagane są trzy publikacje, w których jest się pierwszym autorem. Spośród nich co najmniej dwie muszą być oryginalnymi pracami badawczymi opublikowanymi w recenzowanych czasopismach naukowych. Jest to kluczowy element świadczący o wkładzie doktoranta w rozwój wiedzy w danej dziedzinie.
Joanna Bilek: To niełatwe zadanie jak przypuszczam! A Jaki jest temat Twojej pracy doktorskiej?
Zuzanna Żelażewska: Tematem mojej pracy doktorskiej jest zbadanie molekularnego mechanizmu, dzięki któremu disulfiram hamuje rozwój tolerancji oraz hiperalgezji morfinowej.
Nasze badania koncentrują się na weryfikacji hipotezy o istnieniu specyficznej interakcji disulfiramu z białkami G, stanowiącymi mediatory aktywacji receptorów opioidowych. Naszym celem jest identyfikacja, w którym miejscu w strukturze białek G wiąże się disulfiram, prowadząc do przedłużenia przeciwbólowego działania morfiny.
Projekt ten stanowi naturalną kontynuację i znaczące rozwinięcie moich badań magisterskich. Dzięki wsparciu finansowemu w ramach konkursu SONATA BIS 13 z ramienia Narodowego Centrum Nauki, możliwa będzie realizacja założeń badawczych projektu i mój dalszy rozwój naukowy.
Joanna Bilek: Myślę, że warto tu jeszcze dodać, że Twoje badania i praca zostały nagrodzone w konkursie prac magisterskich Wydziału Farmaceutycznego WUM… A czy nowe badania już rozpoczęłaś?
Zuzanna Żelażewska: Jestem niezmiernie wdzięczna i dumna, że moja praca magisterska poświęcona tej tematyce została doceniona i zdobyła pierwsze miejsce w LXI Konkursie Prac Magisterskich Farmacji Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. To wyróżnienie potwierdziło znaczenie i innowacyjny potencjał poruszanego zagadnienia, co stanowi dla mnie ogromną motywację do dalszych badań. Wierzę głęboko, że zrozumienie nowego nieznanego mechanizmu działania disulfiramu, może w przyszłości otworzyć drogę do praktycznego jego wykorzystania w terapii bólu przewlekłego. Odpowiadając na drugą część pytania – tak, badania w ramach pracy doktorskiej są już w toku.
Czytaj także: Farmacja – mój wybór! Praca w badaniach klinicznych [WYWIAD]
Joanna Bilek: Czy po doktoracie planujesz zostać na uczelni? Jakie są według Ciebie plusy i minusy pracy na uczelni?
Zuzanna Żelażewska: Trudno mi powiedzieć, co planuję po doktoracie. Myślę, że za wcześnie dla mnie teraz o tym myśleć. Obecnie pragnę się cieszyć chwilą i możliwością robienia tego co lubię najbardziej, czyli pracy naukowej w laboratorium.
Jeśli chodzi o plusy i minusy pracy na uczelni, to wydaje mi się, że za krótko tu jeszcze pracuję, żeby mieć pełny obraz sytuacji. Jednakże wiem, że polska nauka nadal boryka się z niedofinansowaniem, co przekłada się na niskie zarobki pracowników akademickich. Praca naukowa bywa żmudna, wymaga ogromnych pokładów cierpliwości, precyzji i pokory w obliczu nie zawsze oczekiwanych rezultatów. Z drugiej strony, satysfakcja płynąca z publikacji własnych badań i poczucie, że nasze odkrycia mogą w przyszłości realnie pomóc pacjentom, są nieocenione i stanowią silną motywację. Jest jeszcze kwestia dydaktyki, która jest różnie postrzegana. Ja póki co, mam do niej pozytywne nastawienie, ponieważ bardzo lubię uczyć i daje mi to wiele satysfakcji.
Joanna Bilek: Oprócz pracy naukowej zajmujesz się również popularyzowaniem nauki z ramienia jednej z większych firm farmaceutycznych. Opowiesz nam coś o tym?
Zuzanna Żelażewska: Tak, to prawda. Jestem koordynatorką warsztatów popularnonaukowych organizowanych przez firmę farmaceutyczną. Nasza działalność polega na prowadzeniu interaktywnych warsztatów dla dzieci w różnym wieku, poruszających tematykę z szeroko pojętej biologii i chemii – od zdrowia ludzkiego ciała, przez bioróżnorodność, aż po zagadnienia związane z globalnym ociepleniem. Można nas spotkać na różnego rodzaju wydarzeniach i piknikach rodzinnych, gdzie poprzez proste doświadczenia i angażujące prezentacje staramy się zaszczepić w dzieciach ciekawość świata nauki. Pokazujemy im „tajniki” procesów chorobowych takich jak miażdżyca czy maszynerię odpowiedzialną za proces fotosyntezy w liściach roślin. Uważam, że jest to niezwykle cenna inicjatywa, która w przystępny sposób przybliża naukę najmłodszym i zachęca ich do zadawania pytań o otaczający ich świat.
Joanna Bilek: To bardzo ciekawe! Aż sama chciałabym wziąć udział w takich warsztatach!
Bardzo dziękuję Zuzanno za tę rozmowę i przekazane informacje, które mogą być praktyczną wskazówką dla wszystkich farmaceutów myślących o studiach doktoranckich. Życzymy Ci by pasja i radość towarzyszyły Ci na każdej drodze!