Eksperci PAN przygotowali stanowisko numer 12 zatytułowane „Nowa normalność – nie będzie szybkiego powrotu do świata sprzed pandemii”. Jak piszą: „Zamiast wyczekiwać końca pandemii, musimy wszyscy szukać sposobów życia z wirusem. Nie powinny to być wprowadzane cyklicznie i nieprzewidywalne restrykcje, które rujnują gospodarkę, edukację i życie społeczne, lecz raczej tworzenie nowych norm społecznych związanych z ograniczaniem możliwości szerzenia się zakażeń„.
Szczególne znaczenie przypisano zmienności form wirusa SARS-CoV-2, ponieważ mogą one wpływać na łatwiejsze szerzenie się czy większą lub mniejszą zjadliwość nowych form wirusa. Z reguły patogeny ewoluują w stronę lepiej zaadaptowanych do swojego głównego gospodarza. Jeśli jest to człowiek, to zaczynają dominować szczepy, które szerzą się łatwiej wśród ludzi. Często również, ale tu już nie ma reguły, adaptacja polega na mniejszej zjadliwości, czyli nowe warianty wywołują lżejsze zachorowania.
W przypadku SARS-CoV-2 pojawiły się już warianty, które potrafią się szerzyć szybciej niż wariant oryginalny. Jest to wykazane z dużym już prawdopodobieństwem w przypadku tzw. wariantu brytyjskiego (inaczej B.1.1.7, VOC 202012/01 lub 20I/501Y.V1), jak również tzw. wariantu południowoafrykańskiego (inaczej 20H/501Y.V2 lub B.1.351). W przypadku wariantu brytyjskiego dane sugerują, że choroba może mieć nawet cięższy przebieg niż przy zakażeniu wariantem poprzednio dominującym. Łatwiejsze szerzenie się wirusa oraz prawdopodobnie jego większa zjadliwość, to zła wiadomość. Oznacza ona, że przy takich samych restrykcjach będzie więcej zachorowań, większe zapotrzebowanie na opiekę szpitalną i większa umieralność. Oznacza ona również, że podwyższa się próg odporności zbiorowiskowej. Zamiast szacowanych wcześniej 60% – 70%, w przypadku nowych wariantów kształtuje się on powyżej 80%. Dopiero uodpornienie takiego odsetka populacji zagwarantuje, że, nawet jeśli wirus pojawi się w tej populacji, to jego ognisko naturalnie wygaśnie. Osiągnięcie tak wysokiego odsetka osób uodpornionych przy pomocy obecnie dostępnych szczepionek jest niezwykle trudne.
Poruszono także problemy wynikające z wygasania odporności uzyskanej w sposób naturalny i tej poszczepiennej. Niewątpliwie wyzwaniem może być konieczność wyprodukowania nowych wersji szczepionek – pod presją przeciwciał selekcjonowane są szczepy wykazujące zwiększoną oporność na obecne szczepionki. W Polsce zapewne wkrótce będzie dominował wariant brytyjski.
Wyzwaniem są także trudności logistyczne i produkcyjne: WHO już w tej chwili wydało autoryzację szczepionek produkowanych na licencji Astra Zeneca/Oxford w Korei i w Indiach. Do publicznej wiadomości podano informację o umowach tej firmy z producentami z Brazylii, Argentyny i Tajlandii. Firma Johnson&Johnson podpisała umowę z producentami z RPA, a Novavax – z Indii. Firmy, których szczepionki zostały już zatwierdzone do użycia przez WHO (Astra Zeneca/Oxford, BioNTech/Pfizer, Moderna, Gamaleya, Sinopharm/Beijing Institute) deklarują, że w 2021 r. będą wstanie wyprodukować 8 miliardów dawek, które wystarczą do zaszczepienia około 4 miliardów ludzi.
Eksperci piszą także, że jest zbyt wcześnie, aby wprowadzać przywileje dla osób zaszczepionych lub restrykcje w przypadku tych, którzy szczepionki nie przyjęli. Zwracają także uwagę, że zmęczenie społeczeństwa pandemią może sprzyjać przesuwaniu się akceptowalnej granicy ryzyka zakażenia. Zachęcają jednak, aby nie liberalizować zasad przeciwdziałających transmisji takich jak dystans, dezynfekcja czy maseczki.
Czytaj więcej: Zrozumieć szczepionkę – perspektywa indywidualna: stanowisko ekspertów PAN.