W naszych belgijskich wędrówkach czas przyszedł wreszcie na długo oczekiwaną wizytę w stolicy kraju i zarazem w… sercu Europy, w Brukseli! Proponujemy Czytelnikom „Aptekarza Polskiego” wspólne zwiedzanie tego wyjątkowego miasta – zwiedzanie z roślinami leczniczymi w roli głównej!
Największa w Belgii kolekcja roślin leczniczych, przyprawowych, spożywczych, toksycznych, lądowych i wodnych. Brzmi bardzo zachęcająco, prawda? Skusiła nas ta kolekcja i oczywiście złożonej wizyty nie pożałowaliśmy!
Zanim jednak opiszemy wrażenia z Brukseli chcemy się… usprawiedliwić. Otóż Czytelnicy „Aptekarza Polskiego” z pewnością pamiętają nasze reportaże z pięciu muzeów Regionu Flamandzkiego: Gasthuisapotheek w Aarschot, Gasthuisapotheek w Diest, Apotheekmuseum w Maaseik, Apotheek Sint-Janshospitaal w Brugii oraz Museumapotheek dr. Humblé w Rekem. Tymczasem w Regionie Walońskim odwiedziliśmy zaledwie jedno muzeum – Hôpital Notre-Dame à la Rose w Lessines. Czyżby nie było już tam żadnych innych interesujących miejsc? Nic podobnego. W urokliwym zamku – Château du Fosteau urządzone zostało Le Petit Musée de la Pharmacie, czyli małe muzeum farmacji. Eksponowane są w nim meble apteczne z roku 1870 (pochodzące z apteki w Charleroi), naczynia, utensylia, rozmaite apteczne książki i dokumenty. Niestety – muzeum to jest obecnie nieczynne.
Z kolei w Villers-Devant-Orval, na południu Belgii, niedaleko Luksemburga i tuż przy granicy z Francją, odwiedzić można bardzo interesujący Jardin des Plantes Pharmaceutiques, zlokalizowany w blisko tysiącletnim opactwie Cystersów Abbaye Notre-Dame d’Orval. Słynie ono przede wszystkim z produkcji własnego piwa (La bière d’Orval) i sera (Le fromage d’Orval). Specjały te sporządzane są oczywiście wedle dawnych receptur, a cały proces produkcyjny poznaje się na miejscu. Tradycja uprawy roślin leczniczych w Orval liczy sobie kilkaset lat. Obok ogrodu oglądać można również muzeum farmacji z meblami, pięknymi naczyniami i interesującymi utensyliami aptecznymi.
Bruksela – serce Europy?
Niestety: to wyjątkowe miejsce położone jest zbyt daleko na południe od naszych utartych szlaków. Ale pozostał nam jeszcze przecież do zwiedzania trzeci i ostatni już belgijski region – Region Stołeczny Brukseli. Choć oficjalnie jest to region dwujęzyczny (franc. Région de Bruxelles-Capitale oraz nider. Brussels Hoofdstedelijk Gewest) zdecydowanieczęściej mówi się tu po francusku i tym właśnie językiem będziemy się poniżej posługiwać. Prawdę jednak powiedziawszy w Brukseli słychać wszystkie języki, i Europy i świata, także język polski. I nie dziwmy się, wszak to nie tylko stolica Belgii i miejsce rezydowania belgijskiego króla, ale: oficjalna stolica Unii Europejskiej (Parlament Europejski, Komisja Europejska, Rada Europejska), siedziba NATO oraz licznych innych instytucji o międzynarodowym zasięgu, wreszcie – miejsce lokalizacji kilkudziesięciu muzeów.
Słynne i unikalne w skali świata muzeum roślin leczniczych
Kilka pośród nich to muzea związane z farmacją i aptekarstwem, godne polecenia każdemu odwiedzającemu Brukselę. Jako pierwsze opisujemy słynne i unikalne w skali świata Musée des Plantes médicinales et de la Pharmacie, funkcjonujące w ramach jednego z brukselskich uniwersytetów – Université Libre de Bruxelles (ULB). Uczelnia ta liczy sobie już blisko dwieście lat i od samego niemal początku swego istnienia (1834) posiada Institut de Pharmacie (1842).
Musée des Plantes médicinales et de la Pharmacie założone zostało w roku 1900 i z pewnością silne piętno na ekspozycji tej odcisnęła historia Belgii; pamiętajmy, że jesteśmy w kraju, który – podobnie jak sąsiedzi – ma za sobą przeszłość kolonialną, także tę związaną z eksploatacją roślin leczniczych.
Muzeum w całości poświęcone jest roślinom leczniczym, ich przebogatym możliwościom, fascynującej historii, aspektom kulturowym i etnograficznym. W sześćdziesięciu gablotach odnaleźć możemy przede wszystkim surowce zielarskie i całe (zasuszone lub zakonserwowane w rozmaity sposób) rośliny lecznicze z całego świata. Są owoce, nasiona, liście, korzenie, kory i drewna, a nawet skamieniałości roślin leczniczych, na czele z liczącą sobie 145-200 milionów lat skamieniałością liścia miłorzębu.
Jest również aparatura służąca do badania, przetwarzania i otrzymywania rozmaitych „roślinnych” postaci leku. Oglądamy m.in. piękną pigulnicę, rozmaite moździerze, nożyce do cięcia zebranych roślin, wagi i odważniki, urządzenia do destylacji i ekstrakcji. Są naczynia apteczne oraz niezmierzone bogactwo eksponatów związanych z szeroko pojętym użyciem i… spożyciem przetworów roślinnych – np. oryginalny zestaw do picia naparu Mate, czyli Bombilla.
Mamy w Musée des Plantes médicinales et de la Pharmacie gablotki poświęcone tematom bardzo dziś popularnym, choć niestety – sława to wątpliwa i przynosząca roślinom leczniczym więcej szkody i złej passy, jak pożytku, szacunku i należnego miejsca w kanonie współczesnej farmacji i medycyny. Otóż prezentowane są rośliny halucynogenne, narkotyczne i toksyczne. Zilustrowano sporządzanie i użycie roślin do przygotowywania „zatrutych strzał”, jest też gablotka omawiająca dawno już zapomniany, a niegdyś powszechny problem zanieczyszczenia mąki sporyszem. Omówiono tematykę „czarownic” („Leki w kotle czarownic”), jednak w sposób mądry i racjonalny, bez poszukiwania taniej sensacji.
Organizatorzy muzeum przedstawili również historię znanego leku „gotowego”, wyprowadzając jego pochodzenia od kory wierzby. Pojawia się też wiele innych dawnych leków produkowanych przemysłowo – i tutaj uwagę zwracają oczywiście tekturowe, szklane i blaszane pudełeczka, wszystkie piękne, a pochodzące sprzed nierzadko stu lat. W wielu z nich nadal widzimy oryginalną zawartość!
I są wreszcie w Musée des Plantes médicinales et de la Pharmacie prezentowane aspekty kulturowe użycia roślin leczniczych. Na ścianach widzimy dawne plakaty reklamujące rozmaite „leki ziołowe”, są archiwalne fotografie, cytaty z literatury światowej, reprodukcje obrazów i innych dzieł sztuki, znaczki pocztowe i wreszcie cenne starodruki.
Z dużą satysfakcją można odnotować obecność w Musée des Plantes médicinales et de la Pharmacie licznych opakowań współczesnych leków „gotowych”, przynależnych do kategorii roślinnych produktów leczniczych o której tak dużo na łamach „Aptekarza Polskiego” pisaliśmy.
Patrz więcej:
- „Roślinne produkty lecznicze w terapii schorzeń skóry i drobnych ran”
- „Kompendium fitoterapii w zapobieganiu, leczeniu i łagodzeniu objawów przeziębienia”
- „Kompendium fitoterapii. Roślinne produkty lecznicze w kaszlu”
- „Kompendium fitoterapii. Roślinne produkty lecznicze w czasie ciąży i karmienia piersią”
Wspaniale, że organizatorzy pomyśleli o tym, aby udostępnić obiekty będące najlepszym przykładem nowoczesnego ziołolecznictwa, zgodnego z rekomendacjami Europejskiej Agencji Leków!
Warto wreszcie odwiedzić nie tylko samo muzeum, ale także i jego stronę internetową, aby w zakładce zatytułowanej „Articles” przeczytać bardzo ciekawe opracowania, ilustrowane fotografiami eksponatów. To m.in. „Harpagophyton”, „Ginkgo biloba L”, „Pilules, granules et piluliers”, „Le café et le cacao”. Uwagę zwracają notki: „Les huiles de chaulmoogra”, omawiająca zagadnienie stosowania roślin leczniczych w trądzie, „Pile de poids à godets”, poświęcona dawnym jednostkom masy i wreszcie „Les poupées médicinales Marapahibommai” prezentująca hinduską tradycję ofiarowywania dziecięcych lalek, wykonywanych z drewna gatunków roślin leczniczych.
Brukselskie ogrody
My jednak w Brukseli szukaliśmy przede wszystkim… wytchnienia od wielkomiejskiej atmosfery i szybkiego, „światowego” tempa tego miasta! I dlatego właśnie zdecydowaliśmy się odwiedzić… ogród, w ślad za poradami autorów znakomitej strony internetowej „Brussels Gardens”, rekomendującej do odpoczynku aż 125 miejsc. Oczywiście nie bierzemy pod uwagę bardzo wielu pięknych parków, zielonych skwerków, podmiejskich lasów i lasków, „zielonych” terenów towarzyszących stawom i rzekom, czy też ogrodów pałacowych. Mówimy wyłącznie o typowych ogrodach botanicznych.
Ten najbardziej znany i rzucający się w oczy to po prostu Jardin botanique de Bruxelles, zlokalizowany niedaleko „dzielnicy wieżowców” i liczący sobie blisko dwieście lat.
Kolejny ogród, Le Jardin Botanique Jean Massart, niedawno poddany został gruntowanej renowacji związanej z obchodami setnej rocznicy istnienia. Zwiedzający oglądać mogą tutaj blisko dwa tysiące gatunków roślin! Teren jest własnością Région de Bruxelles-Capitale, ale miejscem tym opiekuje się wspomniany już powyżej Université Libre de Bruxelles. I to dlatego właśnie pełni zarówno funkcje naukowe (poletka doświadczalne), jak i edukacyjne. Organizowane są tu warsztaty, pokazy, spotkania – dla uczniów szkół podstawowych i średnich oraz dla studentów. Ich zasadniczym celem jest budowanie świadomości ekologicznej nowoczesnego społeczeństwa od najmłodszych lat.
Skarb różnorodności biologicznej
Farmaceutę najbardziej interesować będzie część nazywana Le Jardin des plantes médicinales et aromatiques, w której rośliny pogrupowane są wedle substancji czynnych. Jest również Jardin évolutif. Tutaj z kolei ponad trzysta gatunków roślin, począwszy od tych najstarszych ewolucyjnie, zaprezentowano przyjmując jako kryterium podziału rodziny botaniczne. Le Jardin Botanique Jean Massart posiada swoje arboretum, a nawet… sad, ze starymi odmianami drzew owocowych. Prowadzone są fascynujące badania entomologiczne. W 2015 roku zakładano, że uda się w tej miejskiej przestrzeni potwierdzić obecność tysiąca gatunków owadów. Okazuje się tymczasem, że po siedmiu latach naliczono ich… czterokrotnie więcej! Nie dziwmy się zatem, że ogród Massarta doczekał się miana skarbu różnorodności biologicznej.
Ogród profesora biologii Paula Moensa
I jest wreszcie Jardin des plantes médicinales Paul Moens, należący do kolejnej uczelni wyższej – Université catholique de Louvain (UCLouvain). Co prawda Bruksela nie jest jej siedzibą w tym właśnie mieście znajduje się kampus UCLouvain Bruxelles Woluwe, w ramach którego funkcjonuje m.in. Faculté de pharmacie et des sciences biomédicales, w jego zaś strukturze – École de pharmacie.
Jardin des plantes médicinales powstał w roku 1975, a jego organizatorem (wraz ze studentami, asystentami i pracownikami technicznymi) był profesor biologii Paul Moens (1930-2020). Ogród powstawał dziesięć lat, co i tak należy uznać za czas bardzo krótki biorąc pod uwagę, że miejsce to nie było wcześniej w jakikolwiek sposób zagospodarowane i użytkowane. W roku 2008 zyskał obecną nazwę, upamiętniającą założyciela.
Obecnie Jardin des plantes médicinales szczyci się największą w Belgii kolekcją roślin leczniczych, przyprawowych, spożywczych, toksycznych, lądowych i wodnych. Możemy oglądać je aż na 400 „poletkach”, zwanych w języku francuskim parcelles. I to właśnie z tego miejsca przedstawiamy Czytelnikom „Aptekarza Polskiego” szczegółową fotorelację.
Zanim jednak zaprosimy do fotografii napiszemy, że wizyta w Jardin des plantes médicinales to dla wielbiciela roślin leczniczych prawdziwa uczta, sama zaś placówka może służyć jako wzór głęboko przemyślanego i bardzo udanego sposobu prezentacji oszałamiającego bogactwa roślin leczniczych! Z pewnością nie jest to miejsce które zachwyci każdego gościa, szczególnie tego oczekującego atrakcji typowych dla „komercyjnych” ogrodów botanicznych. To wyspecjalizowana placówka w której prowadzone są zajęcia dydaktyczne dla studentów i zarazem – realizowane prace badawcze związane z uprawą roślin leczniczych. Nie stoi to oczywiście na przeszkodzie udostępniania (1 kwietnia do 31 października) ogrodu dla wszystkich chętnych.
Na wprost od wejścia w oczy rzuca się szklarnia (ilustracja 1). Pomimo – chwilami intensywnego – deszczu z zapałem odkrywaliśmy kolejne działy, m.in. gatunki wodne i górskie, przyprawowe, jadalne, oleiste, strączkowe, rośliny wiosenne, włókniste, paprocie, widłaki i skrzypy (ilustracja 2-3). Oczywiście każda z roślin opatrzona jest tabliczką botaniczną, przekazującą nazwy: łacińską, francuską oraz niderlandzką i do tego – kierunek działania na organizm człowieka. Co warto podkreślić: w większości przypadków jest on zgodny z monografiami zielarskimi Europejskiej Agencji Leków. Mamy również graficzne informacje dotyczące ewentualnej toksyczności. I do tego – fotografie (ilustracje 4-6).
Ogród ma wiele uroczych zakątków, m.in. stawik z roślinami wodnymi (ilustracja 7), czy też altankę z pięknie rosnącym chmielem (ilustracja 8). Uwagę zwraca bardzo staranne utrzymanie i zapewnienie roślinom ulubionych warunków wzrostu, za co oczywiście pięknie odwdzięczają się ogrodnikom (ilustracja 9-18). Szczególnie okazale prezentują się: wiązówka błotna (ilustracja 19), konwalia majowa (ilustracja 20), połonicznik nagi (ilustracja 21) i krwawnik pospolity (ilustracja 22).
Odkrywamy w Jardin des plantes médicinales rośliny lecznicze o których tak często – jako farmaceuci – słyszymy, czytamy lub piszemy. Spotkaliśmy tutaj przykładowo gatunki, które szczegółowo omawialiśmy na łamach „Aptekarza Polskiego”, m.in. doględę (ilustracja 23), kocanki piaskowe (ilustracja 24), rącznik pospolity (ilustracja 25), pięknie owocującą malinę właściwą (ilustracja 26), borówkę czernicę (ilustracja 27), eszolcję kalifornijską (ilustracja 28) i rzepik pospolity (ilustracja 29). Są też unikaty, przykładowo po raz pierwszy mieliśmy okazję widzieć na żywo, tuż obok siebie, trzy gatunki miłków: Adonis annua, Adonis aestivalis oraz Adonis vernalis.
Nie zabrakło wreszcie w Jardin des plantes médicinales elementów… humorystycznych. Oto parcelle z gatunkiem Cannabis indica (ilustracja 30 i 31). Niemałe zaskoczenie wywołuje dołączona do tabliczki botanicznej ilustracja przedstawiająca… fajkę. Tuż obok, zapewne wskutek licznych i niemiłych doświadczeń, pracownicy ogrodu wywiesili drukowany liścik informujący, że rośliny należą do odmiany włóknistej, pozbawionej właściwości psychotropowych. Dodatkowo do amatorów palenia przekazano prośbę, aby rośliny te… zostawić na miejscu! Z pewnością nie spełniłyby opisanych na łamach „Aptekarza Polskiego” farmakopealnych wymogów stawianych surowcowi Cannabis flos!
Galeria współczesnej belgijskiej rzeźby
Tuż obok Jardin des plantes médicinales oglądać można kolejny ogród – to dwuhektarowy park w którym rośnie 120 drzew. Miejsce to pełni rozmaite funkcje. Przede wszystkim jest to bardzo interesującą i znana galeria współczesnej belgijskiej rzeźby, przy czym dzieła wykonane są z brązu, stali, granitu, drewna i cegły. Równocześnie przygotowano tutaj miejsca do ćwiczeń fizycznych na świeżym powietrzu.
A po drugiej stronie ulicy…
Jardin des plantes médicinales Paul Moens oraz Jardin des sculptures zlokalizowane są tuż przy Avenue E. Mounier. Nieopodal, również w kampusie Woluwe (gmach klinik uniwersyteckich Saint-Luc), mieści się Le Musée pharmaceutique Albert Couvreur. Piszemy o placówce tej pomimo, że wiodącym tematem artykułu są rośliny lecznicze. Nie sposób jednak muzeum tego nie wymienić – wszak to jedyna placówka w Brukseli, której ekspozycja dotyczy ściśle aptekarstwa i jego historii!
Spotkanie z Albertem Couvreur
W artykule poświęconym muzeum farmacji w Diest poznaliśmy Louisa Cornélisa, aptekarza wynalazcę. Patronem muzeum w Brukseli jest także Belg – Albert Couvreur (1887-1955), kolejna ciekawa postać i zarazem bardzo interesujący przedstawiciel naszego zawodu. Był synem farmaceuty, absolwentem UCLouvain i początkowo właścicielem apteki w Thuin. Następnie zakładał laboratoria i znane firmy farmaceutyczne, zjednoczone w okresie dwudziestolecia międzywojennego jako Groupe Couvreur. W latach trzydziestych XX wieku ufundował nagrodę swego imienia.
Albert Couvreur był autorem książek z zakresu historii farmacji i technologii postaci leku. W roku 1953 uzyskał doktorat w Strasburgu na podstawie pracy analizującej farmaceutyczne aspekty pojawiające się w „Journal Encyclopédique”. Dodajmy, że wymagało to przewertowania 250000 (ćwierć miliona!) stron, zaowocowało zaś pracą systematyzującą ten ogrom informacji na blisko tysiącu stron! Couvreur pisał również wiersze o tematyce… kulinarnej. Zgromadził muzealia, odtwarzające wnętrze dawnej apteki, m.in. meble z 1800 roku, naczynia apteczne z XV-XIX wieku, utensylia i liczący sobie 750 pozycji (z XVI-XX wieku) księgozbiór. Cała ta kolekcja przekazana została jako dar dla macierzystej uczelni, a w roku 1957 udostępniona jako sala muzealna, którą – po licznych reorganizacjach i przenosinach – oglądać można po dziś dzień. Wdzięczna pamięć o Albercie Couvreur jest w Brukseli wciąż żywa, a jej dowodem mogą być profesjonalne opracowania spuścizny muzealnej, prace archiwistyczne oraz artykuł wspomnieniowy z okazji stulecia urodzin (Henri Bonnemain, Pierre Julien: Souvenirs: Albert Couvreur, „Revue d’Histoire de la Pharmacie” 1988, ss. 154-163). Uroczystości zorganizowanej z tej okazji towarzyszyło wybicie pamiątkowego medalu.
„Ukryte skarby” europejskiej historii farmacji. Zaproszenie do Antwerpii
Nasze belgijskie peregrynacje powoli dobiegają końca. Rozpoczęliśmy je w aptece i w aptece je zakończymy! Pierwsze muzeum odwiedziliśmy w Regionie Flamandzkim i tam również zobaczymy muzeum ostatnie: zapraszamy do Antwerpii, jednego z najważniejszych portów Europy, miasta słynącego z pięknej starówki oraz znanych na całym świecie muzeów, w których oglądać można nie tylko obrazy wieloletniego mieszkańca tego miasta – Petera Paula Rubensa. Antwerpia jest powszechnie znana z liczącej sobie kilkaset lat tradycji produkcji i handlu diamentami, wytwarza się tu słodycze i modne ubrania. To miasto, które nie zasypia i w którym harmonijnie łączą się: wysmakowane życie kulturalne, awangardowe wystawy artystów z całego świata i całonocna, huczna zabawa.
My jednak obok tych atrakcji przejdziemy zupełnie obojętnie, chcąc zaprezentować inne oblicze miasta – odwiedzimy bowiem muzeum, które nie jest na co dzień dostępne. To jeden z „ukrytych skarbów” europejskiej historii farmacji i od niego właśnie, pod takim tytułem, rozpoczniemy na łamach „Aptekarza Polskiego” nowy cykl – artykułów poświęconych kolekcjom farmaceutycznym mało znanym lub na co dzień niedostępnym jako otwarte placówki muzealne. Zapraszamy do lektury!