Flamandzka Wenecja, miasto kanałów, stolica koronek, kolebka malarstwa flamandzkiego i… kapitalizmu. O tak, wiele, bardzo wiele można powiedzieć o tym wyjątkowym belgijskim mieście, chyba jednym z najpiękniejszych miast Europy. My jednak odkryliśmy w Brugii… miasto historii farmacji!
Podróżując po Belgii często zastanawialiśmy się, dlaczego kraj ten jest tak mało popularnym celem wypraw polskich turystów. „Polskich”, bowiem spotkać można tutaj prawdziwe tłumy przybyszów: z Azji, Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Francji i Niemiec… Większość z nich odwiedza duże miasta: Brukselę, Antwerpię, Gandawę, Liege, Charleroi, Namur. Ale przecież na nich atrakcje tego kraju się nie kończą. Są jeszcze jedyne w swoim rodzaju małe miasteczka, takie jak choćby znane już Czytelnikom „Aptekarza Polskiego”: Aarschot, Diest i Maaseik. Ujmują one swym urokiem i fascynują własnym, niezależnym od całego świata niespiesznym rytmem.
Brugia na liście światowego dziedzictwa UNESCO
Najpiękniejsza jest jednak Brugia (niderl. Brugge, franc. Bruges). I nie jest to wyłącznie zdanie turystów, ale także – Belgów. To tutaj właśnie w wiekach średnich zlokalizowane było jedno z najważniejszych kulturalnych i gospodarczych centrów naszego kontynentu, promieniujące na całą Europę nowoczesnością i wybitnymi osiągnięciami. Dzięki kanałowi łączącemu Brugię z Morzem Północnym tutejsi kupcy handlowali z całym ówczesnym światem: od Anglików poczynając, na większości krajów basenu Morza Śródziemnego kończąc. Pojawiły się banki i giełda. Dzięki dostatkowi finansowemu rozwinął się mecenat artystyczny, a do miasta ściągali najznamienitsi twórcy. To właśnie z tego okresu świetności pochodzi w pełni zachowany, średniowieczny układ urbanistyczny centrum miasta, wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Przejażdżka po kanałach Brugii
Stopniowy upadek Brugii związany był z utratą funkcji portu i ubożeniem warstwy mieszczańskiej. Jednak w miarę upływu czasu miejsce zanikającego handlu zastąpiła… turystyka. Miasto przyciągało gości swym niepowtarzalnym klimatem już dwa wieki temu! I tak jest po dziś dzień: do Brugii przybywają turyści, nie tylko po to, aby zobaczyć wybitne zabytki, urokliwe kamieniczki i przepiękny rynek, ale przede wszystkim – kanały, przywodzące na myśl Wenecję (ilustracja 1-6). W czasie spaceru po Brugii odnajdujemy je w najbardziej niespodziewanych miejscach: oto nagle uliczka zamienia się w most, a pod nami rozpościera się woda! Kanały Brugii są i wąskie, o szerokości zaledwie kilku metrów (ilustracja 7) i znacznie szersze (ilustracja 8). Ich brzegi spinają kamienne, malownicze mostki (ilustracja 9), a kamienice posiadają drzwi wychodzące prosto do… kanału. Tam czekają zacumowane mniejsze i większe łodzie (ilustracja 10). Przejażdżka po kanałach Brugii (ilustracja 11) to obecnie wielka turystyczna atrakcja, będąca częścią zorganizowanych wycieczek nie tylko do Brukseli, ale także do… Paryża!
„Specjalność belgijskich ogrodników…”
Z nieco innych powodów na Brugię i jej malowniczą okolicę zwrócił uwagę profesor Jan Muszyński, którego znakomity cykl „Z wędrówek farmakognostycznych po Europie” („Wiadomości Farmaceutyczne” 20 kwietnia 1930) cytowaliśmy już dwukrotnie, odwiedzając Aarschot i Maaseik. Niech więc i tym razem będzie on naszym przewodnikiem! Flamandzka część Belgji, podobnie jak Holandja, uprawia z zamiłowaniem ogrodnictwo kwiatowe. Ośrodkiem kwiaciarstwa belgijskiego jest część Flandrji pomiędzy Gandawą (Gand) i Brügge (Bruges). Specjalnością belgijskich ogrodników nie są jednak kwiaty cebulkowe, lecz trwałe rośliny doniczkowe. Prześliczne palmy, spotykane na rynku naszym, piękne kuliste i piramidalne drzewka wawrzynowe, używane powszechnie do dekoracyj, cudne obsypane kwiatami azalje i rododendrony, zdobiące wiosną wystawy sklepów ogrodniczych – pochodzą z Belgji.
„Kto się przeto interesuje lniarstwem…”
Wspomniał również profesor Muszyński o słynnych koronkach: drugą rolniczą specjalnością Belgów jest uprawa lnu. Przemysł ten kwitnie szczególnie we Flandrji i Brabancji południowej. Technika moczenia i obróbki lnu jest tam doprowadzona do perfekcji, i przędza belgijska uchodzi za najdoskonalszą. Kto się przeto interesuje lniarstwem, niech jedzie na studja do Belgji. Profesor Muszyński zaznaczał, że w związku z umiejętnością wyrabiania doskonałej przędzy lnianej rozwinął się w Belgji, jako specjalność narodowa, przemysł koronkarski; koronki brabanckie mają sławę wszechświatową.
Centralne miejsce Brugii – przepiękny rynek Grote Markt
My jednak, jak to już wspomnieliśmy, odkryliśmy Brugię przede wszystkim jako miasto historii farmacji. I jej właśnie śladem, mijając tylko wybitne zabytki, podążyliśmy. To niewątpliwa zaleta samodzielnego, a nie zorganizowanego podróżowania!
Centralnym miejscem Brugii jest przepiękny rynek (Grote Markt, ilustracja 12) otoczony zabytkowymi budynkami i malowniczymi kamieniczkami. Nad placem dominuje średniowieczna wieża Belfrort (ilustracja 13), licząca 83 metry wysokości. To wybitny punkt widokowy, który osiągnąć można wspinając się mozolnie po 366 schodach. Po drodze okazją do wypoczynku są: miejski skarbiec oraz mechanizm sterujący karylionem, liczącym aż 47 dzwonów.
Apteka w stylu Art Deco
Pomimo niesprzyjającej, deszczowej pogody wśród uliczek (ilustracja 14) otaczających rynek udało nam się odnaleźć pierwsze, farmaceutyczne zabytki. Zaledwie kilkadziesiąt metrów od Grote Markt, przy ulicy Wollestraat 7, znajduje się słynna, zabytkowa, nadal funkcjonująca apteka: Apotheek Dryepondt. Jej wnętrze, utrzymane w stylu Art Deco, nie zmieniło się od roku 1901, nie dziwmy się zatem, że stanowi jedną z ważniejszych atrakcji turystycznych starego miasta, często opisywaną na łamach prasy lokalnej i specjalistycznej[1].
Z kilku względów interesująca jest już sama fasada Apotheek Dryepondt. Obok nazwiska właścicieli z lat 1866-1932, widnieje dumnie data założenia: 1835 (ilustracja 15). Uwagę zwracają również: zabytkowy dzwonek, podobnie jak w dawnych polskich aptekach służący do wezwania farmaceuty sprawującego nocny dyżur (ilustracja 16) oraz piękny, kuty szyld apteczny (ilustracja 17). I to jednak nie wszystko. Oglądamy tablicę (ilustracja 18) upamiętniającą postać doktora Gustave’a Adolphe’a Marie Dryepondta (1866-1932), urodzonego w Brugii lekarza medycyny tropikalnej, oczywiście syna właściciela apteki!
Historia i współczesność
Niestety nie mieliśmy okazji wejść do środka Apotheek Dryepondt, zwiedzanie Brugii zaplanowaliśmy bowiem w godzinach wczesnoporannych, już jednak przez szybę można dostrzec zabytkowe elementy wyposażenia: starą mozaikową posadzkę, piękne, drewniane meble i kolekcję wspaniałych aptecznych naczyń. Część z nich pochodzi z 1850 roku, a wiele zawiera oryginalną zawartość, liczącą sobie nierzadko kilkadziesiąt lat. Dawne apteczne naczynia towarzyszą opakowaniom współczesnych produktów leczniczych, przeznaczonych do codziennej sprzedaży. Historia i współczesność tworzą dzięki temu niezwykły kontrast!
Wpisy… dwóch tysięcy farmaceutów z dziewięćdziesięciu krajów
Właścicielem Apotheek Dryepondt od roku 2003 jest pan Steve Baert, przedstawiciel kolejnej farmaceutycznej rodziny. Nie tylko troskliwe zabiega o spuściznę poprzedników, ale także słynie z prowadzenia księgi pamiątkowej. Założona została w roku 2007 i przeznaczona jest dla farmaceutów goszczących w Brugii. Już kilka lat temu zawierała wpisy… dwóch tysięcy farmaceutów, pochodzących z dziewięćdziesięciu krajów. Trudno chyba znaleźć lepsze świadectwo popularności tego miasta wśród turystów z całego świata!
Apotheek Fevery-Dewitte: w jednej rodzinie przez 330 lat
Aby dotrzeć do kolejnej zabytkowej apteki należy powrócić do rynku i udać się jedną z głównych ulic miasta: Steenstraat. W urokliwej, narożnej kamieniczce przy ulicy Zuidzandstraat 1 (ilustracja 19 i 20) znajduje się Apotheek Fevery-Dewitte. Apteka ta, posiadająca już nowoczesny wystrój, należy do jednej rodziny od (uwaga, uwaga!) 330 lat. Warto podkreślić, że z tej farmaceutycznej rodziny wywodziły się wybitne postaci w historii Brugii.
Sędziwe mury wyrastające wprost z wody
Apteka istniejąca od roku 1835… Apteka pozostająca w rękach jednej rodziny od 330 lat… Jak widzimy, Brugia ma się czym pochwalić! I to jednak nie wszystko: najstarsza apteka, którą odwiedzimy, jest dopiero przed nami. Malowniczymi uliczkami: Sint-Salvatorskerkhof (ilustracja 21), Heilige-Geeststraat (ilustracja 22) oraz Mariastraat udajemy się do zachowanych po dziś dzień budynków średniowiecznego szpitala św. Jana (Sint-Janshospitaal), założonego ponad… osiemset lat temu, w 1188 roku. Chwali się on dumnym tytułem jednego z najstarszych zachowanych budynków szpitalnych w Europie. Położony jest malowniczo nad Sint-Janskaai, a sędziwe mury wyrastają wprost z wody (ilustracja 23). Sint-Janshospitaal jest miejscem powszechnie znanym na kulturalnej mapie świata, to tutaj bowiem zgromadzono imponującą kolekcję dzieł słynnego malarza niderlandzkiego Hansa Memlinga, tworzącego oczywiście w Brugii! My jednak poszukujemy czegoś innego…
Korzystając ze średniowiecznej bramy i długiego pasażu, docieramy do budynków dawnego klasztoru. Mieszczą one pierwsze muzeum farmacji, które zwiedzamy w Brugii – Apotheek Sint-Janshospitaal (Mariastraat 38, ilustracja 24), działające w strukturze Musea Brugge, zrzeszającej trzynaście muzeów miejskich.
Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że Apotheek Sint-Janshospitaal to centralny i najważniejszy punkt „farmaceutycznej Brugii”. Apteka ta może pochwalić się bardzo długą historią: została założona jako apteka szpitalna w latach czterdziestych XVII wieku i prowadzona była nieprzerwanie aż do lat siedemdziesiątych wieku XX.
Do apteki przez… ogród roślin leczniczych
Ku naszemu zaskoczeniu, przed wejściem do Apotheek Sint-Janshospitaal (ilustracja 25), wita nas bardzo starannie pielęgnowany ogród roślin leczniczych (ilustracja 26). Doprawdy: poczciwy, dorodny koper włoski (ilustracja 27) robi niemałe wrażenie w wielkim, kamiennym mieście, w otoczeniu bruku i dostojnych zabytków! O ile jednak w muzeum w Maaseik ogród stanowił tajemnicę ukrytą w zaciszu aptecznego podwórka, o tyle w przypadku Apotheek Sint-Janshospitaal to właśnie ogród jest „twarzą” muzeum – to znakomity, wart najwyższych pochwał pomysł! I to właśnie pokaźna kolekcja roślin leczniczych, a nie apteczne meble i naczynia, tworzy pierwsze, trwałe wrażenie, budując u gości muzeum słuszne skojarzenie apteki z ziołolecznictwem. Nie dziwmy się jednak: wszak apteka Sint-Janshospitaal również posiadała przed wiekami swój własny ogród roślin leczniczych, liczący ponad 3000 m².
Czar zielarstwa i ziołolecznictwa
Czytelników „Aptekarza Polskiego” zainteresuje zapewne dobór roślin do reprezentowania czaru zielarstwa i ziołolecznictwa. Otóż oglądać można (i wąchać!) m.in. krwawnik pospolity, bylicę piołun, sadziec konopiasty, bukwicę zwyczajną, melisę lekarską, ożankę właściwą, cząber górski, rozmaryn lekarski, szałwię lekarską, lawendę lekarską, biedrzeniec anyż, lukrecję gładką, ostropest plamisty, rutę zwyczajną, żywokost lekarski, hyzop lekarski, różę stulistną i dziką… A wszystko to wraz z pięknymi tabliczkami botanicznymi, ozdobionymi reprodukcjami dawnych rycin (ilustracje 28-31). Miejsce szczególne zajmuje dziurawiec zwyczajny, nie dziwmy się jednak, wszak w języku niderlandzki to Sint-Janskruid. Tajemnicą pracowników muzeum pozostaje natomiast uzyskanie tak pięknych okazów w warunkach nietypowych dla plantacji roślin leczniczych!
„Widok na aptekę”… – unikalna, farmaceutyczna pamiątka
Wejdźmy teraz do wnętrza szpitalnego budynku, mijając tablicę informacyjną (ilustracja 32) i kasę muzealną. Przemierzamy nastrojowy korytarz (ilustracja 33) i docieramy do dawnej apteki, która znajduje się za pięknym portalem (ilustracja 34). Przed nami otwiera się tonące w półmroku, intrygujące, oryginalne, XVII-wieczne wnętrze Apotheek Sint-Janshospitaal. Jak podkreślają opracowania dostępne na stronie internetowej Musea Brugge: apteka prawie nie zmieniła się na przestrzeni lat, dlatego jest miejscem wyjątkowym.
Faktycznie, nie są to puste słowa, a najlepszym dowodem owego braku zmian może być obraz zatytułowany „Zicht in de apotheek van het Sint-Janshospitaal” („Widok na aptekę szpitala św. Jana”). Autorem unikalnej, farmaceutycznej pamiątki, jest malarz Philippe Van Bree. Zachęcamy Czytelników do zapoznania się z tym dziełem, bowiem w drobiazgowy, realistyczny sposób przedstawiano nie tylko wnętrze apteki z początku XIX wieku, ale także uwieczniono codzienne obowiązki ówczesnych farmaceutów. Oto siostry zakonne, prowadzące aptekę i szpital, przygotowują surowce zielarskie do suszenia, rozdrabniają je i sporządzają leki. Pośrodku aptecznego pomieszczenia na pomoc czeka mały pacjent…
Jak Apotheek Sint-Janshospitaal wygląda w XXI wieku?
Współczesne wnętrze niewiele różni się od tego, które Philippe Van Bree przedstawił na swym obrazie. Zasadnicza różnica dotyczy rudego kota, który dwieście lat temu towarzyszył pracownikom apteki i zyskał wyraźną sympatię malarza! Centralne miejsce apteki nadal zajmuje „pierwszy stół” (ilustracja 35). Co prawda nie sporządza się już na nim leków, wciąż jednak znajdują się tu wagi (ilustracja 36). W osłoniętych gablotkach wyeksponowano aptekarski manuał „Winckel Bouck” z roku 1751, autorstwa siostry Eleonory Verbeke (ilustracja 37) oraz słynne dzieło botaniczne Remberta Dodoensa „Cruydt-boeck” z 1644 roku. Tuż obok „pierwszego stołu”, na masywnych parapetach okien, można oglądać dwie piękne wagi (ilustracja 38 i 39).
Za „pierwszym stołem”, ściśle dopasowane do ścian, stoją wysokie, masywne apteczne meble, częściowo przeszklone. Wyeksponowano na nich piękne i bardzo różnorodne naczynia: porcelanowe, szklane i drewniane (ilustracje 40-42).
Obróćmy się teraz w prawo: pod ścianą z oknami widoczny jest stary zegar (ilustracja 43) oraz wkomponowana w mur – jak możemy przypuszczać – szafka na surowce narkotyczne, posiadająca przeszklone zamknięcie (ilustracja 44). Uwagę zwracają moździerze o rozmaitych kształtach i wykonane z różnych materiałów; aż sześć pośród siedmiu posiada ozdobne postumenty (ilustracja 45-46).
Prawdziwy gwóźdź programu!
Najciekawsze jednak dopiero przed nami! Oto, pod kolejną ścianą pomieszczenia, również widzimy apteczne meble. Eksponowane są na nich komplety pokaźnych naczyń kamionkowych i porcelanowych oraz pojedyncze naczynia szklane (ilustracje 47-48). Aby jednak poznać prawdziwą rewelację Apotheek Sint-Janshospitaal należy spojrzeć na najwyższe półki (ilustracja 49). Umieszczono na nich pojemniki na surowce zielarskie! Same w sobie są piękne i z powodzeniem mogą konkurować z tymi, które widzieliśmy w ubiegłym roku w muzeum w Troyes, najbardziej jednak zdumiewa ich dawna zawartość. Uzmysławia ona jak różnorodne, a zarazem racjonalne było dawne ziołolecznictwo. Zapraszamy zatem Czytelników do zapoznania się z opisami zawartości pojemników (ilustracja 50-51).
Pamiątki z muzeum
Po wizycie w Apotheek Sint-Janshospitaal z pewnością każdy gość czuje się zafascynowany dawną farmacją, pięknem aptek oraz zielarstwem i ziołolecznictwem! Te pozytywne emocje można zatrzymać na dłużej, wszak istnieje możliwość zakupu nie tylko bardzo interesujących książek poświęconych historii farmacji, ale także imitacji dawnych, aptecznych naczyń i szklanych fiolek z… surowcami zielarskimi.
Apteka rodziny Vyvere
Nie bez powodu jednak nazwaliśmy Brugię „miastem historii farmacji”. Wędrując wzdłuż kanałów i przemierzając kolejne uliczki, odnaleźć można muzeum etnograficzne Volkskundemuseum, funkcjonujące – podobnie jak Apotheek Sint-Janshospitaal – w strukturze Musea Brugge. To wyjątkowe miejsce, prezentujące dawne profesje (m.in. nauczyciel, cukiernik, krawiec) i charakterystyczne miejsca (m.in. sklep spożywczy, zajazd). Oczywiście nie zabrakło miejsca także i dla naszego zawodu!
Eksponowana jest tutaj apteka rodziny Vyvere. Jej wyposażenie w stylu Empire pochodzi z roku 1863 roku. Organizatorzy uwzględnili wszystkie charakterystyczne elementy dawnych aptek: pięknie odnowione meble apteczne, stary szyld z godłem apteki, imponującą kolekcję aptecznych naczyń szklanych i porcelanowych, wagę i moździerz, rozmaite utensylia, a także drabinkę, dzięki której farmaceuta mógł zdejmować surowce z wyżej położonych półek. Warto zaznaczyć, ze apteka ta uhonorowana została obszernym opisem w znakomitym opracowaniu „Medisch erfgoed in Vlaanderen” (2021).
Niestety: w czasie naszej wizyty w Volkskundemuseum prowadzony był remont, jednak dzięki uprzejmości pana Toma Deschachta z Musea Brugge przekazujemy Czytelnikom „Aptekarza Polskiego” fotografię wykonaną jeszcze przed rozpoczęciem tych prac (ilustracja 52, ze zbiorów Musea Brugge). W miejscu tym prosimy również, aby pan Tom Deschacht przyjął serdeczne podziękowania za wszelką inną pomoc przy organizowaniu naszej wizyty oraz za liczne wyjaśnienia i wskazówki!
Muzeum w którym ocalono wyjątkową aptekę
Czas już opuścić piękną Brugię! Nie koniec to jednak możliwości, które stwarza „kraj muzeów farmacji”. Wszystkie te placówki, pomimo że tak liczne, odznaczają się specyfiką i oferują odmienne, unikalne atrakcje. I dzięki temu właśnie, już za miesiąc, zaprezentujemy Czytelnikom „Aptekarza Polskiego” coś naprawdę wyjątkowego. Oto bowiem w miejscowości Rekem, położonej nieopodal znanego nam już Maaseik, znajduje się muzeum w którym ocalono wyjątkową aptekę. Aptekę, którą prowadził… lekarz! Zapraszamy do lektury!
[1] M.in. reportaż „Ons gastenboek staat eivol” z 2015, autorstwa Barta Huysentruyta oraz notka „La pharmacie Dryepondt à Bruges” autorstwa Patricka Bourrineta, opublikowana w „Revue d’Histoire de la Pharmacie” 2015.