Czy w Polsce można już mówić o telefarmacji? Jakie zagrożenia może nieść za sobą gwałtowny rozwój telemedycyny i e-usług? Jak będzie wyglądać technologiczna przyszłość farmacji? Na ten temat rozmawiamy z mgr farm. Marcinem Repelewiczem, Prezesem Rady Dolnośląskiej Okręgowej Izby Aptekarskiej.
Olga Sierpniowska: Zacznijmy może od tego, że doświadczamy bardzo gwałtownego rozwoju usług w ramach e-zdrowia. Mamy już e-recepty, e-skierowania, e-zwolnienia. Można więc powiedzieć, że cyfrowa rewolucja trwa. Pandemia bardzo przyspieszyła rozwój e-usług oraz poniekąd ugruntowała ich wykorzystanie. Wydaje się, że nie ma już od nich odwrotu. Coraz częściej można też porozmawiać z lekarzem przez telefon czy przez czat wideo. Pojawiają się systemy, które umożliwiają przesyłanie danych medycznych pacjenta na odległość, ale nie tylko, bo też na przykład wyników pomiarów parametrów życiowych. Czy farmacja nadąża za tymi zmianami i czy w Polsce w ogóle można mówić już o tym, że istnieje coś takiego jak telefarmacja?
Marcin Repelewicz: Po części na pewno już możemy zaczynać o czymś takim mówić. Tak jak pani redaktor wspomniała, pandemia przyśpieszyła bardzo zmiany w tym zakresie. Rynek e-zdrowia czy też sektor e-zdrowia – z którym mamy do czynienia od kilku lat, ale który swój rozkwit znalazł właśnie w dobie pandemii – na pewno jest kierunkiem przyszłościowym. Nie ma niestety już odwrotu, czy tego byśmy chcieli, czy nie. Ten kierunek na pewno jest tym, z którym musimy się zmierzyć i do którego musimy się w jakiś sposób przystosować. Część medyczna wystawiania recept i skierowań jest już na dość zaawansowanym poziomie – można wspomnieć, że zachodnia Europa chyba z lekką nutką zazdrości spogląda w stronę naszego kraju w tym zakresie. Natomiast w temacie telefarmacji mamy jeszcze dużo rzeczy do zrobienia. Na pewno brakuje nam chociażby możliwości systemowego kontaktu z pacjentem.
Zgodnie z ustawą o zawodzie mamy możliwość wykonywania części czynności farmaceutycznych przez narzędzia teleinformatyczne. Natomiast nie jest to pełny zakres – oczywiście nie da się przez telefon np. wydać produktu leczniczego. Natomiast części profilaktyczne, edukacyjne i inne elementy, którymi farmaceuta może przysłużyć się systemowi, są jak najbardziej do wykorzystania. Gorąco wierzę, że ten kierunek będzie rozwijany zarówno przez Ministerstwo Zdrowia, jak i Ministerstwo Cyfryzacji. Mamy przecież trudne, ale dobre doświadczenia z wdrażaniem e-recepty. Sądzę, że jest możliwość uzyskania pola dla porad farmaceutów i wykorzystania ich wiedzy dla dobra pacjentów.
Olga Sierpniowska: Ustawa o zawodzie farmaceuty dopuszcza, żeby przeprowadzanie wywiadu czy udzielanie porady odbywało się przy użyciu systemów teleinformatycznych czy środków komunikacji elektronicznej. Na przykład w standardzie usługi Nowy Lek, która jest trójetapową konsultacją farmaceutyczną, spotkanie drugie i trzecie może odbywać się drogą telefoniczną, czyli bez konieczności bezpośredniej wizyty w aptece. Czy możemy powiedzieć, że teleporada farmaceutyczna może być tym narzędziem przyszłości właśnie w kontekście świadczenia opieki farmaceutycznej?
Marcin Repelewicz: Może można powiedzieć, że to już jest narzędzie teraźniejszości, bo z informacji, które do nas docierają, część farmaceutów i część aptek już wdraża powoli te usługi. Nie są to niestety jeszcze usługi systemowo refundowane, co w mojej ocenie powinno jak najszybciej się zmienić. Te usługi gwarantują jakość, jeżeli są wykonywane w odpowiednim standardzie i zabezpieczają pacjentów przed uszczerbkiem na zdrowiu, następstwami powikłań i chorób, chociażby w aspekcie niestosowania leków.
Musielibyśmy zastanowić się, jakie elementy można byłoby ewentualnie przenieść na platformę teleinformatyczną, a które usługi będą nierozerwalnie związane z kontaktem osobistym z pacjentem. Pomiaru ciśnienia czy pomiaru cukru nie da się zrobić na odległość. To tak w teorii, bo wiemy, że są już aparaty czy urządzenia, które takie możliwości dają. Natomiast bezpośredni kontakt z farmaceutą, porozmawianie, wyjaśnienie, zbadanie tego ciśnienia, sprawdzenie, czy pacjent dobrze stosuje aparat, który wykonuje pomiary zdalnie – daje gwarancję, że zakres wyników będzie odzwierciedlał stan faktyczny. Tutaj na pewno jest pole do dyskusji, czy można rozszerzyć te usługi zdalne o część usług opieki farmaceutycznej. W mojej ocenie na pewno nie o pełen katalog.
Jak było wspomniane, przy dwóch końcowych elementach interakcji z pacjentem podczas Nowego Leku wystarczy tak naprawdę połączenie telefoniczne, upewnienie się, że lek jest stosowany, że nie ma skutków ubocznych. I tu spokojnie rozmowa telefoniczna wyczerpuje potrzebę uzyskania informacji i weryfikacji. Natomiast część usług na pewno będzie wymagała jednak wizyty stacjonarnej, czy to w aptece, czy czy u farmaceuty w jego gabinecie opieki farmaceutycznej.
Olga Sierpniowska: No właśnie, tych szans jest sporo, ale są też różnego rodzaju zagrożenia, więc powiedzmy może dwa słowa o trochę ciemniejszej stronie telemedycyny, bo ostatnio bardzo gorącym tematem są portale, na których pacjent może zamówić receptę online. Rozwiązanie dla pacjenta niewątpliwie wygodne i takie, które chyba jest odpowiedzią na oczekiwania współczesności. Ale okazało się, że na gruncie tego rozwiązania zaczęły pojawiać się różnego rodzaju nadużycia.
Nie chciałabym przesądzać definitywnie, czy to jest dobre rozwiązanie czy złe, bo argumenty pewnie by się znalazły po obu stronach. Bardziej chciałabym się skupić na tym, jak w tym wszystkim znajduje się bezpieczeństwo pacjenta i co my, jako farmaceuci – którzy przecież tego pacjenta ostatecznie obsługują – możemy podpowiedzieć, żeby to bezpieczeństwo pacjenta zwiększyć?
Marcin Repelewicz: Możliwość wystawiania recept zdalnie na pewno w jakimś zakresie uratowała nasz system ochrony zdrowia podczas epidemii. Natomiast tak jak z każdą nową możliwością, niestety znajdą się osoby, które będą chciały ją wykorzystać – można powiedzieć – w niecnych celach. Dlatego sądzę, że na pewno jest konieczna kontrola tego procesu. Jest ona możliwa technologicznie, chociażby z uwagi na to, że wszystkie recepty są eksportowane do SIMu. Centrum e-Zdrowia ma pełny wgląd zarówno w osoby, które wystawiają te recepty, pacjentów dla których są one wystawiane oraz czasu, w którym są wystawiane. Bo jeżeli rzeczywiście te recepty są wystawiane w ciągu minuty dla kilkudziesięciu, kilkuset pacjentów, to nie ma innej możliwości, żeby nie wzbudziło to co najmniej podejrzeń. Niemniej jednak nie jest to coś, z czego powinniśmy zrezygnować. Rzeczywiście zdarzają się sytuacje, kiedy pacjent nie ma możliwości podejścia stacjonarnie do lekarza, nie ma możliwości konsultacji, więc taka usługa na pewno powinna zostać utrzymana. Powinno się ją jednak uregulować chociażby w aspekcie być może leków, które są w jej ramach możliwe do wypisania.
To, co nie jest jeszcze wprowadzone, a tak naprawdę w naszej ocenie jako farmaceutów powinno już istnieć i na pewno też ograniczyłoby w pewnym zakresie nadużycia z tytułu e-recept, to jest recepta kontynuowana. Czyli recepta wystawiana przez farmaceutę na zlecenie lekarza, ale po weryfikacji, czy pacjent stosuje odpowiednio leki, czy parametry po badaniach diagnostycznych są w odpowiednim zakresie – czy to pomiar cukru, ciśnienia, czy inne, które będziemy mogli jako farmaceuci badać. To rzeczywiście powinno ograniczyć nadużycia, ale przede wszystkim zwiększyć jakość terapii i też w pewnym zakresie oszczędzić środki publiczne. Wydatek na profilaktykę czy – jak w tym wypadku – na świadczenia farmaceutyczne pewnej części finansów na pewno wielokrotnie zwróci się budżetowi.
Olga Sierpniowska: Nie mogę też nie wspomnieć o rozwiązaniu, które funkcjonuje w innych krajach, a które mnie się bardzo podoba. Chodzi mi mianowicie o to, że za granicą w niektórych państwach funkcjonuje coś takiego jak kategoria leku wydawanego z przepisu farmaceuty. Wygląda to np. tak, że pacjentka może taki preparat otrzymać bez recepty, ale jednak dopiero po konsultacji z farmaceutą, który przeprowadza wywiad, ustala, czy nie ma jakichś przeciwwskazań. Jeżeli nie ma, to pacjentka lek otrzymuje. Jeżeli pojawią się jakieś wątpliwości, to oczywiście jest kierowana do lekarza. Co Pan sądzi na ten temat? Czy to byłoby dobre rozwiązanie?
Marcin Repelewicz: Nie mogę się nie zgodzić. To jest bardzo dobre rozwiązanie i wprowadzenie czegoś takiego w nasze warunki na pewno po części rozwiązałoby kilka patologii. Wszyscy mamy świadomość, że posiadamy produkty lecznicze – nawet w kategorii OTC – które są wykorzystywane w celach pozamedycznych. Jeżeli farmaceuci mieliby taką możliwość, na pewno świadomie by z niej korzystali z odpowiedzialnością zarówno za siebie, jak i za pacjenta. Zdecydowanie jestem więc orędownikiem wprowadzenia takich rozwiązań.
Olga Sierpniowska: Rozmawiamy poniekąd o technologicznej przyszłości farmacji. Zapytam, w jakim kierunku tutaj zmierzamy, jeśli chodzi np. o automatyzację pracy w aptece? Czy czeka nas robotyzacja, czy zastąpią nas roboty przy wydawaniu leków albo sztuczna inteligencja? A może po prostu to będą ułatwienia, które nam pomogą lepiej wykonywać zawód, oszczędzą nasz czas i spowodują, że będziemy bardziej odnajdywać się w roli usługowej? Jak Pan myśli?
Marcin Repelewicz: Musimy się zastanowić na samym początku, czym jest zawód farmaceuty i czym chcielibyśmy, żeby ten zawód był. Automatyzacja i robotyzacja już następuje. Są coraz liczniejsze apteki, w których automaty ułatwiające przygotowywanie leków i ich ekspedycję dla pacjenta już funkcjonują. Nie sądzę, żeby one zastąpiły farmaceutę, natomiast na pewno ułatwią pracę w aspekcie jej mechanicznej części. Natomiast to, o co powinniśmy wszyscy zabiegać – zwłaszcza jako zawód – to jest uzyskiwanie kompetencji i uprawnień takich, których nie da się przepisać na maszyny czy na AI.
Olga Sierpniowska: Też podzielam tę opinię i nadzieję. Brałam udział w dość ciekawym webinarze z zasad konsultacji i komunikacji z pacjentami i wyszłam z tego szkolenia przeświadczona, że maszyna póki co nie jest w stanie zgłębić tajników empatii. Relacja międzyludzka jest cały czas w medycynie i farmacji moim zdaniem bardzo ważna. Myślę, że mimo wszystko pracy nam nie zabraknie. Bardzo dziękuję za dzisiejsze spotkania. Mam nadzieję, że będą jeszcze okazje do rozmowy. A Państwa zapraszam na stronę Aptekarza Polskiego.
Marcin Repelewicz: Mam nadzieję, że rozwiązania o których rozmawialiśmy, wejdą w życie w niedalekiej przyszłości. Zwłaszcza w aspekcie chociażby recepty kontrolowanej, na którą z takim wytęsknieniem wszyscy farmaceuci czekają. Bardzo serdecznie Państwu dziękuję za wysłuchanie.