08.2008 – „Magistrze ratuj!”

Minęło wiele lat, ale słowa Pana Profesora nic nie straciły na aktualności. Opiekę farmaceutyczną należy sprawować, bo tego oczekują od nas pacjenci i zwyczajnie zobowiązuje ranga wykonywanego przez nas zawodu. Jednocześnie dobra opieka nad pacjentem wymaga dużej wiedzy i umiejętnego jej stosowania. To właśnie farmaceuta w wielu wypadkach jest pierwszą osobą, do której pacjenci zwracają się po radę. I od chwili, kiedy w aptece pada „Pani magister, proszę mi pomóc”, cała odpowiedzialności, ale i radość z przyniesienia ulgi choremu spada na nas.
By zrozumieć, jak wielkie jest zapotrzebowanie na opiekę ze strony farmaceuty, autor informuje, że o ile w 1991 roku na leki OTC w samych tylko Stanach Zjednoczonych wydano 10,2 mld dolarów, to już w 2000 roku suma ta wyniosła 19,1 mld. Z pewnością w bieżącym roku będzie jeszcze wyższa. I taki jest trend ogólnoświatowy. Dlaczego tak się dzieje? W tym przypadku najprostsza odpowiedź oddaje sedno sprawy: farmaceuta to zawód cieszący się dużym zaufaniem publicznym, potencjalni pacjenci mają coraz mniej czasu (także na leczenie), a dodatkowo w wielu przypadkach dostanie się do lekarza wymaga długiego oczekiwania. Naturalnym jest więc kierowanie się po pomoc do aptekarza. Dobrze więc się stało, że nakładem wydawnictwa „Urban&Partner” ukazało się pierwsze polskie wydanie podręcznika opieki farmaceutycznej Paula Ruttera, wykładowcy na wydziale farmacji Uniwersytetu w Portsmouth.
Podręcznik składa się z dziesięciu logicznie skonstruowanych rozdziałów odpowiadających bądź poszczególnym grupom schorzeń (np. choroby uszu), bądź działom medycyny (pediatria, dermatologia). Zanim jednak z nich skorzystamy autor wyjaśnia rolę właściwej komunikacji z pacjentem, umiejętności zadawania pytań, uważnego słuchania odpowiedzi pacjenta i stosownego odnoszenia się do nich. To bardzo ważne, bo bez prawidłowo przeprowadzonego wywiadu nie będziemy w stanie dowiedzieć się, co dolega choremu, a tym bardziej postarać się mu pomóc. Opisowi choroby towarzyszy wykaz leków, które możemy zaproponować w aptece, a wszystko to oparte na konkretnych przypadkach. Nie zabrakło też testów sprawdzających i ugruntowujących naszą wiedzę.
W podręczniku bardzo wyraźnie – czarną tabelą z wykrzyknikiem – zaznaczono, kiedy farmaceuta powinien przerwać diagnozowanie i zalecić pacjentowi udanie się do lekarza. Całość jest bogato ilustrowana zdjęciami zmienionych chorobowo organów ciała, rysunkami anatomicznymi i wzbogacona o liczne tabele, diagramy oraz schematy. Nie zabrakło wskazówek, gdzie szukać dalszych informacji, stąd liczne adresy internetowe i wykazy zalecanych lektur.
Polskie wydanie zostało bardzo starannie pod względem merytorycznym przygotowane pod kierunkiem prof. dr hab. Janusza Pluty. Dzięki temu przykłady podjętych przez angielskich farmaceutów działań i zastosowane przez nich leki zostały odniesione i przeniesione do polskich realiów. Książka w wielu przypadkach jest zbiorem gotowych rozwiązań, co wcale nie oznacza, że zwalnia od samodzielnego myślenia. Na uznanie zasługuje przekład z języka angielskiego autorstwa Marii Zagrodnik.
Po książkę Paula Rottera warto sięgnąć, bo to nie tylko dobrze napisany podręcznik, ale również przyczynek do dyskusji na temat sposobu sprawowania opieki farmaceutycznej. I być może zachęta dla znakomitych polskich autorów do napisania podobnego dzieła.
Mam tylko jedno zastrzeżenie: podręcznik wydano w miękkiej oprawie i niestety został sklejony. Po kilkunastu użyciach po prostu rozpada się w rękach, a że jest użyteczny to korzysta się z niego często. Od publikacji za około 130 zł można oczekiwać większej trwałości. A tak w ogóle tego typu poradniki powinny mieć od razu swoje wersje elektroniczne, umożliwiające zainstalowanie na aptecznym komputerze. Niestety w Polsce to cały czas śpiewka przyszłości.